Co wyczuł Wyczół [część I]
Nie ukrywał malarskiego gestu. Jak Delacroix, jak Goya, jak Piotr Michałowski. Podobnie jak malarscy bracia poprzednicy, szedł za światłem.
Nie ukrywał malarskiego gestu. Jak Delacroix, jak Goya, jak Piotr Michałowski. Podobnie jak malarscy bracia poprzednicy, szedł za światłem.
Rozpoznano go. Omdlałego, świetnie ubranego mężczyznę z twarzą w bandażach zabrało z restauracji na dworcu w Peszcie Pogotowie Ratunkowe.
Artysta miał wszystko. W jednej chwili stracił to, co napędzało jego egzystencję. Los, tak szczodry, dał mu teraz potężną dozę cierpienia.
Nie będzie sielanki. De Laveaux ma na warsztacie serię obrazów o tragicznej wymowie. Morze, które wyrzuca na brzeg ciemny, brunatnosiny kształt.
Jeden z tych, którzy nad majsterszulę Matejki przedkładali „bajecznie kolorowe” pejzaże Bronowic ze sztafażem z młodych chłopek.
Niebawem namaluje „Murzynkę”. Zarówno ruch postaci, jak i kolorystyka obrazu przywodzą na myśl malarstwo Delacroix. Nie sam temat, nie egzotyka. Wyraz!