Artysta miał wszystko. Był przy tym opiekuńczym człowiekiem. W jednej chwili stracił to, co napędzało jego egzystencję. Los, tak szczodry, dał mu teraz potężną dozę cierpienia.

Westchnienie odnosi się do Witolda Pruszkowskiego, jednego z tych, którzy, idąc za  przykładem Siemiradzkiego – darczyńcy Pochodni Nerona – ofiarowali także swój obraz, tworząc zaczyn Galerii Sztuki w krakowskich Sukiennicach.

Wnętrze Sali Chełmońskiego w Sukiennicach w Krakowie; obrazy Pruszkowskiego wiszą po lewej stronie, źródło: gdziewyjechac.pl

Wnętrze Sali Chełmońskiego w Sukiennicach w Krakowie; obrazy Pruszkowskiego wiszą po lewej stronie, źródło: gdziewyjechac.pl

Dar Pruszkowskiego to przejmujące płótno Rusałki. Pod doskonałym warsztatem nie tyle może pulsuje niepokój, ile jakiś ujarzmiony chaos, niosący niekontrolowane, bliskie tragizmu odruchy. Dorodne dziewczyny w przewiewnych strojach dopięły swego; to tańcząc, to wabiąc, to niby nic nie robiąc, same między stawem, łąką a niebem z księżycem w nowiu, popadły w błogie lenistwo, czując pod stopami męską dłoń: dłoń utopionego – tego, którego zwiodły. I widz w Muzeum Narodowym w Krakowie ma do dziś na wysokości swej dłoni tę martwą dłoń.

Witold Pruszkowski "Rusałki", 1877 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Witold Pruszkowski „Rusałki”, 1877 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Witold Pruszkowski "Sielanka", 1880 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Witold Pruszkowski „Sielanka”, 1880 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Witold Pruszkowski (1846–1896), twórca z jednej strony płócien przesyconych baśniowością, z drugiej – wstrząsającej wizji Na zesłanie w Sybir, urodził się w Berszadzie na Podolu, w wygodach domu ojca, adwokata, pełniącego funkcję pełnomocnika Piotra Moszyńskiego (patrioty i filantropa, do którego należał Berszad). Dzieciństwo i wczesną młodość spędzał, kształcąc się, w Odessie i w Kijowie. Wtedy już, sam  nie znający głodu, współczując biednym, szedł tam, gdzie głoszono hasła równości.

Witold Pruszkowski "Na zesłanie w Sybir", lata 1893-1894, źródło: Lwowska Galeria Sztuki

Witold Pruszkowski „Na zesłanie w Sybir”, lata 1893-1894, źródło: Lwowska Galeria Sztuki

Rodzice uchronili chłopca, który, jak większość szlachetnych rówieśników, rwał się w 1863 do powstania; całą rodziną wyjechali do Francji. Niepospolicie utalentowany Witold, uczeń gimnazjum w Dieppe, brał w Paryżu lekcje malarstwa u Tadeusza Goreckiego, zięcia  Mickiewicza. Dwudziestotrzyletni rozpoczął studia w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Niebawem rysunkami z natury „zadziwił całą Akademię”. Przez całe dziesięciolecie w pracowni profesora Hermanna Anschütza studia Pruszkowskiego będą wisiały jako wzory.

Noszący się z kozacka Polak, Europejczyk, z medalami ukończył sławną Akademię nad Izarą i w 1873 przeniósł się do Krakowa, gdzie w nowym gmachu przy placu swego imienia dyrektor Matejko prowadził majsterszulę, najwyższą klasę kompozycji. Tam Pruszkowski namalował Ofiarowanie korony Piastowi, dużych rozmiarów obraz, którego historyczna tematyka była pretekstem do ekwilibrystycznych popisów z punktem wyjścia: zabawą światłem. W kompozycję, szeroko malowaną (o, to się podobało Matejce!), na grubym płótnie, takim, jakie w swoich obrazach preferował twórca Hołdu pruskiego, śmiało wprowadzał postacie fantastyczne, jak wcześniej Grottger w swoich patriotycznych cyklach tworzonych przeciw przemocy ciemiężców.

Witold Pruszkowski "Ofiarowanie korony Piastowi", lata 1872-1875, źródło: depozyt w MPPP w Gnieźnie

Witold Pruszkowski „Ofiarowanie korony Piastowi”, lata 1872-1875, źródło: depozyt w MPPP w Gnieźnie

W tym szkolnym, a już mistrzowskim impastem malowanym obrazie właśnie elementy fantastyczne – choćby służące alegorii anioły oddychające tym samym powietrzem, co ludzie z krwi i kości – będą rzeczą samą dla siebie w samodzielnej twórczości artysty.

Żył pełnią, ale zawsze się pochylał nad tymi, których dotknęło nieszczęście. Pomagał, dopóki to było możliwe, wybitnie utalentowanemu Wacławowi Koniuszce koledze, który po tryumfach monachijskich wrócił do Krakowa, gdzie tknięty paraliżem zachorował psychicznie. Opiekował się bratem podczas kwartału pobytu w Algerii i Tunezji, potrafił  optymizmem wzmocnić odporność młodzieńca zagrożonego gruźlicą. Był do końca przy młodym, umierającym Juliuszu Mienie, synu przyjaciela, znanego fotografa. To jak zamknięcie zmarłemu oczu: dokończył pastelem jego obraz. W krakowskim domu małżonków Pruszkowskich, przy ulicy Garncarskiej, zmarł w styczniu 1883 wciąż czynny, choć trawiony gruźlicą, rzeźbiarz Stanisław Lipiński, „mistrz kierunku romantycznego”, nazywany „Grottgerem rzeźby”, którym Witold opiekował się w chorobie. I ten sam Witold Pruszkowski, samarytańska dusza, sam nagle otrzyma cios. Nie w przenośni.

Potężne uderzenie w twarz rozerwało tkanki miękkie, zdruzgotało kości.

Witold Pruszkowski "Portret Kazimierza Bartoszewicza", 1876 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Witold Pruszkowski „Portret Kazimierza Bartoszewicza”, 1876 rok,
źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Źródła:

  • Stosowne hasła w Polskim Słowniku Biograficznym i w Słowniku Artystów Polskich

  • Marian Trzebiński, Pamiętnik malarza, Wrocław 1958

  • Dür [Jan Dürr-Durski], Ostatnie lata Witolda Pruszkowskiego. „Kurier Literacko-Naukowy”, R. XII: 1935, nr 5, s. I, II. Dodatek „IKC”, nr 34; nr 6, s. II, III

 

[Część II artykułu „Tragiczny prekursor” -> przeczytaj]

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>