Eugeniusz Delacroix, wybitny francuski malarz uważał, że nie ma wielkiego artysty bez arcydzieła, które definiuje jako dzieło najwyższej wartości. Jednak stawia jedno zastrzeżenie, a mianowicie takie, że ci, którzy stworzyli tylko jedno arcydzieło, nie muszą być z tego powodu uważani za artystów wielkich.

Czy tak postawiona kwestia upoważnia nas do stwierdzenia, że Aleksander Gierymski był wielkim artystą? Odpowiedź musi być udzielona bez wahania, zdecydowanie i jednoznacznie. Tak, Aleksander Gierymski to wielki artysta. Możemy jeszcze dodać, że jeden z najwybitniejszych, jakich wydała polska ziemia. A arcydzieł w okresie swojego życia stworzył kilka. Przypomnijmy tylko takie tytuły jak „Pomarańczarkę”, „Piaskarzy”, Święto trąbek” czy „Trumnę chłopską”. Wystarczy.

"Wieczór nad Sekwaną" Aleksandra Gierymskiego w Muzeum Narodowym w Krakowie: źródło: archiwum autora

„Wieczór nad Sekwaną” Aleksandra Gierymskiego w Muzeum Narodowym w Krakowie: źródło: archiwum autora

Maria Poprzęcka zauważa, że niemal wszyscy wybitniejsi pisarze i poeci XIX stulecia wypowiadali się, choćby od czasu do czasu, na temat sztuk pięknych. Autorka podaje tutaj takie przykłady jak np.: Courbet i Champfleury, Turner i Ruskin, Manet i Zola. W naszym przypadku był to m.in. Bolesław Prus, przyjaciel malarza, z którym razem odbywali artystyczne wędrówki po kraju. Choć zapewne nasz wybitny pisarz nie znał teorii arcydzieła Delacroix, to jednak w obrazach Gierymskiego zauważył ową wielkość artysty i jego „inność” w rozumieniu malarstwa od zdecydowanej większości parających się wówczas tą dziedziną sztuki. Posłuchajmy: „Ogół malarzy stara się o więcej lub mniej dokładne przedstawienie przedmiotów. Malują oni drzewa, okna, kobiety, mężczyzn, lasy, śniegi itd. więcej lub mniej płasko i fałszywie. Lecz jeden tylko Gierymski, nie ograniczając się do malowania przedmiotów, stara się jeszcze malować światło. U niego nie ma przedmiotu małego lub dużego, pięknego lub brzydkiego, lecz są tylko przedmioty rozmaicie oświetlone”. Dlatego teraz będzie o jednym z najwybitniejszych arcydzieł Gierymskiego, gdzie właśnie efekty gry światła odgrywają kapitalną rolę.

Aleksander Gierymski (1850-1901) "Wieczór nad Sekwaną", 1893, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Aleksander Gierymski (1850-1901) „Wieczór nad Sekwaną”, 1893, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Po opuszczeniu już na zawsze rodzinnej Warszawy, artysta udaje się do ulubionego przez siebie miasta, „niemieckich Aten” jak się wówczas mówiło o Monachium. Możemy nawet powiedzieć, że tam powraca, bowiem wcześniej w Akademii monachijskiej uczył się malarstwa. Tam niejako zaczyna poświęcać się nowemu tematowi, a mianowicie miejskiemu nokturnowi. Artysta nigdy wcześniej tego rodzaju malarstwa nie uprawiał. Tak przynajmniej powszechnie się uważa. Czy jednak aby na pewno? Dla wyjaśnienia tego zagadnienia koniecznym staje się cofnięcie o kilka lat wstecz, do Warszawy początków roku 1886. Wtedy to malarz donosi „o wykonaniu jakichś niewielkich studiów oraz o pracy nad obrazem przedstawiającym scenę nocną z zabójstwem. Sensacyjny temat – rzecz w twórczości Gierymskiego przypadkowa i nie leżąca na linii jego istotnych poszukiwań – świadczyć może tylko o pewnej dezorientacji malarza co do wyboru dalszej drogi. Godny natomiast uwagi jest wybór motywu nocnego. Jest to bowiem pierwsza tego rodzaju próba, poprzedzająca późniejsze cykle tzw. nokturnów, tj. nastrojowych studiów krajobrazu miejskiego w nocy rozświetlonej blaskami lamp gazowych i elektrycznych” (Janusz Bogucki). Niestety, nie znamy dalszych losów tegoż sensacyjnego tematu nocnego zabójstwa, ale dowiadujemy się, że jednak cztery lata wcześniej, czyli przed wyjazdem z Warszawy do Monachium, już artyście chodziło po głowie zajęcie się tematem nokturnu. Maluje tam miejskie nokturny tj: „Plac Maksymiliana Józefa w Monachium” (1890), „Plac Wittelsbachów w Monachium” (1890) i „Ulica w Monachium” (1890), zaginiony prawdopodobnie w czasie II wojny światowej. Za „Plac Wittelsbachów” na wystawie otrzymuje złoty medal, a obraz zakupuje rząd Bawarii do Nowej Pinakoteki. Zarobione pieniądze pozwalają Gierymskiemu wyjechać do Paryża, gdzie staje w połowie września 1890 roku.

Z tego pobytu w Paryżu i stworzeniu tam na początku kilku nokturnów miejskich, dla nas wydaje się jednak w najwyższym stopniu interesującym monumentalny „Wieczór nad Sekwaną”, bowiem jest to – jak pisze Stanisław Krzysztof Stopczyk – „bez wątpienia najbardziej impresjonistyczne płótno w całym dorobku malarza, najbardziej jawnie demonstrujące – zwłaszcza w rozległej partii wody – technikę dywizjonizmu”. Do tego obrazu przymierza się już od 1892 roku tworząc jego studium, niewielkie płótno olejem malowane, które znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie i obecnie funkcjonuje jako samodzielne dzieło na wystawie stałej. W tym czasie powstają jeszcze dwa miejskie krajobrazy, nokturny: „Opera paryska w nocy” (1891), dwie wersje, oraz „Luwr w nocy” (1892). „Wieczór nad Sekwaną” kończy paryski okres twórczości Gierymskiego.

Aleksander Gierymski (1850-1901) "Studium do obrazu 'Wieczór nad Sekwaną'", lata 1892-1893, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie (fot. Leszek Lubicki)

Aleksander Gierymski (1850-1901) „Studium do obrazu ‚Wieczór nad Sekwaną'”, lata 1892-1893, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie (fot. Leszek Lubicki)

Studium do obrazu "Wieczór nad Sekwaną" w Muzeum Narodowym w Warszawie, źródło: archiwum autora

Studium do obrazu „Wieczór nad Sekwaną” w Muzeum Narodowym w Warszawie, źródło: archiwum autora

Na obrazie tym „artysta ukazał fragment rzeki w zapadającym zmierzchu, z widocznym w głębi Pont du Caroussel i majaczącymi przy nabrzeżu zabudowaniami Luwru” (Wacława Milewska). Dzieło, jak wszystkie inne obrazy artysty, powstaje w pracowni. Jest malarzem konsekwentnym, w plenerze tworzyć nie lubi w przeciwieństwie do impresjonistów. Jednak w tym nocnym widoku fragmentu Paryża, jak zauważa Barbara Kokoska, „zbliża go do techniki francuskich impresjonistów swobodny, szkicowy sposób malowania, daleki od realizmu obrazów warszawskich, stosowanie techniki dywizjonistycznej, wykorzystanie odbijających się na wodzie refleksów świetlnych oraz impresyjne zamglenie”. Dodatkowo, pisze dalej W. Milewska „dla oddania migotliwości rzeki poruszonej sunącymi barkami, odbijającej ostatnie refleksy słońca, zastosował metodę dywizjonizmu, kładąc obok siebie cieniutkie smużki niezliczonej odcieni błękitów, szarości i oranżu”. Cóż jest jeszcze w tym arcydziele takiego innego, niż to, do czego nas Gierymski do tej pory przyzwyczaił, że tak bardzo porusza i każe spojrzeć na to płótno z zachwytem? Znawczyni twórczości malarza, Ewa Micke-Broniarek zauważa, że obraz ten „na tle wcześniejszych prac Gierymskiego wyróżnia się swobodą i pewną szkicowością techniki. Koloryt, chociaż przytłumiony porą zmierzchu, zbudowany jest tu w gamie barw jasnych i czystych, nakładanych śmiało, od jednego rzutu pędzla. Chociaż w krajobrazie tym Gierymski nie zrywa z konwencją realistycznego postrzegania natury, to jednak przez wybór zjawiska i sposobu rejestracji nadaje tej wizji ton głęboko emocjonalny”. Dodajmy na zakończenie myśl najwybitniejszego bodaj znawcy twórczości Olesia, jak do artysty zwracali się przyjaciele, ś.p. Juliusza Starzyńskiego. Autor ten uważa „Wieczór nad Sekwaną” za dzieło zasługujące na miano wybitnego i takie, które wytrzymało próbę czasu. Gdy je ogladamy, to nie analizujemy go naukowo, tylko zwyczajnie się nim zachwycamy. „Patrzymy na nie po prostu z zadowoleniem podobnym do uczuć doznawanych wobec pięknego widoku w naturze – w górach, czy też nad morzem”.

Źródła:

  • J. Bogucki: Gierymscy. Warszawa 1959.
  • Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach. Katalog zbiorów. Kraków 2015.
  • B. Kokoska: Impresjonizm polski. Ożarów Maz. 2015.
  • E. Micke-Broniarek: Mistrzowie pejzażu XIX wieku. Wrocław 2005.
  • M. Poprzęcka: Czas wyobrażony. Warszawa 1986.
  • B. Prus: Kronika tygodniowa. „Kurier Codzienny” 1888, nr 194.
  • S. K. Stopczyk: Malarstwo polskie od realizmu do abstrakcjonizmu. Warszawa 1987.
  • J. Starzyński: Aleksander Gierymski. Warszawa 1967.

Autor: Leszek Lubicki

Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje na własnym blogu, w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński

zobacz inne teksty tego autora >>