Warszawa straciła, Zakopane zyskało. Przebywał Witkiewicz w stołecznym mieście lat piętnaście, po przyjeździe z akademii w Monachium. Stolicę Kongresówki definitywnie i na zawsze opuszcza w 1890 roku. Zraził się do tego miejsca. Toczył tam na łamach czasopisma „Wędrowiec” bój o realizm w sztuce, o szacunek dla malarzy, ale był skazany niestety na porażkę. Dlatego uznał, że czas opuścić to miasto. Wybrał Zakopane, przede wszystkim dlatego, żeby leczyć swoje chore płuca.

Artur Międzyrzecki tak to ujął: „(…) artyści przybywali do Warszawy, w której malarzami pomiatano – z Monachium i Rzymu, w których malarzy ceniono; do Warszawy, gdzie malarze ginęli z głodu wśród powszechnej obojętności – z miast za granicą, gdzie malarze zapewniony mieli byt materialny i uwagę dla swych talentów. Niemniej upokarzające było i to, że stawali w ojczystym mieście, któremu wiele mieli do powiedzenia, a które nie chciało ich słuchać”. Sam Stanisław Witkiewicz z właściwym sobie humorem, tak gorzko o tej sytuacji napisał: „Podobno jakieś miasto greckie obległ kiedyś nieprzyjaciel i zgadzał się odstąpić pod warunkiem, żeby mu oddano dzieła sztuki. Grecy odmówili i bili się do upadłego ze świadomością, że bronią największego, najistotniejszego swego bogactwa. Gdyby ówczesną Warszawę spotkał los podobny, nie tylko oddałaby dzieła, ale przerzuciłaby w dodatku ich twórców, jako inwentarz całkiem w ich życiu zbyteczny.”.

 Zrażony, postanowił wyjechać. A że wybrał na miejsce nowego zamieszkania Zakopane, to tylko wyszło jemu na zdrowie choćby na lat kilka, a i architektura Zakopanego znacznie na tym zyskała.

Stanisław Witkiewicz przed swoim obrazem "Romans w śniegu" malowanym w 1891 roku dla Heleny Modrzejewskiej, źródło: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Stanisław Witkiewicz przed swoim obrazem „Romans w śniegu” malowanym w 1891 roku dla Heleny Modrzejewskiej, źródło: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Pisał o Stanisławie Witkiewiczu także malarz, ale i znawca sztuki polskiej, a później niestety zabójca, Eligiusz Niewiadomski, że na losach polskiej sztuki zaważył on nie jako malarz, ale „jako pisarz, krytyk i polemista niezwykłego talentu”. Julian Krzyżanowski określił Witkiewicza jako „tęgiego pisarza moralistę”, a Tadeusz Dobrowolski nazwał „papieżem naturalizmu”. Jako bezkompromisowy i bojowy krytyk, szermierz realizmu w Polsce, postulował Witkiewicz w swoich pismach krytycznych „uznanie pierwiastka artystycznego za najważniejszą część składową sztuki” oraz żądał – jak zauważył cytowany wyżej T. Dobrowolski – „od malarstwa całkowitej zgodności z naturą, a jego wartość artystyczną oceniał podług stopnia doskonałości cechującej go formy”. Jednak tutaj jako malarz, co wielu podkreśla, nie był w stanie sprostać wyznawanym przez siebie teoriom, być może dlatego, że nie posiadał w dziedzinie sztuk plastycznych zbyt wielkiego talentu.

Ta ocena oczywiście nie jest dla artysty krzywdząca, bowiem spełnił się całkowicie w innych dziedzinach – wspomnianej wyżej krytyce sztuki, ale także jako twórca stylu zakopiańskiego. Nie zapominając jednakże o jego malarstwie, zwrócimy tutaj uwagę na jeden z najpiękniejszych jego obrazów.

Stanisław Witkiewicz (1851-1915) "Wiatr halny", 1895 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Stanisław Witkiewicz (1851-1915) „Wiatr halny”, 1895 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Witkiewicz był jednym z pierwszych „malarzy Tatr”. Wyprzedził na tym polu samego Leona Wyczółkowskiego, a znalazł się bodaj zaraz za Wojciechem Gersonem. Tadeusz Dobrowolski jednak obrazy malowane w Tatrach uważa za „trochę laurkowate” posiadające „znamiona taniego idealizmu”. Natomiast „Wiatr halny”, ten nastrojowy pejzaż nokturnowy, uważa za dzieło najlepsze, „promieniujące romantyczną wymową”, które „ukazuje potęgę natury.” Gdziekolwiek nie zajrzymy do literatury, to wszyscy znawcy sztuki są zgodni, że jest to najlepszy obraz Witkiewicza. Widzimy tu halę zasypaną śniegiem z samotnym, pochylonym od silnego wiatru – halnego, drzewkiem. Czy ono przetrwa te zawieruchę? Witkiewicz już kilka lat wcześniej poznał do czego jest zdolny ten górski wiatr i w swoim prozatorskim tatrzańskim dziele zapisze: „To wiatr halny przeszedł się tędy i zmiótł wszystko, co stało mu na drodze, o co tylko zaczepił swemi silnemi skrzydłami.” Ponad halą zaśnieżone także szczyty Tatr, częściowo przykryte kłębiastymi chmurami. Jednak po prawej stronie już czyste, gwiaździste niebo. Przypomina ono trochę, z uwagi na świecące gwiazdy inny obraz artysty – „Noc ukraińską”. Ten surowy żywioł jaki możemy spotkać w najwyższych polskich górach – kto był, to potwierdzi – ukazany został tutaj perfekcyjnie.

"Wiatr halny" eksponowany jest w Sukiennicach - oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie, źródło: archiwum autora

„Wiatr halny” eksponowany jest w Sukiennicach – oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie, źródło: archiwum autora

Będąc w krakowskich Sukiennicach, gdzie dzieło jest eksponowane, należy się jednak skupić, aby obrazu tego nie przegapić, bowiem pośród dziesiątek „jasnych” malowideł, ten zimowy nokturn zawieszony jest w otoczeniu także „ciemnych” obrazów. W takim razie zajrzyjmy jeszcze do katalogu muzealnego, gdzie czytamy m.in.: ”Realistyczne obrazowanie połączone z symbolizacją górskiej przyrody sprawiło, iż Wiatr halny należy do najbardziej niezwykłych i oryginalnych pejzaży w malarstwie polskim”.

Źródła:

  • T. Dobrowolski: „Malarstwo polskie ostatnich dwustu lat”. Wrocław 1989.
  • „Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach”. Kraków 2015.
  • J. Krzyżanowski: „Dzieje literatury polskiej”. Warszawa 1970.
  • A. Międzyrzecki: „Warszawa Prusa i Gierymskiego”. Warszawa 1957.
  • E. Niewiadomski: „Malarstwo polskie XIX i XX wieku”. Warszawa 1923.
  • S. Witkiewicz: „Na przełęczy. Wrażenia i obrazy z Tatr”. Warszawa 1891.
  • S. Witkiewicz: „Sztuka i krytyka u nas”. Kraków 1971.

Autor: Leszek Lubicki

Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje na własnym blogu, w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński

zobacz inne teksty tego autora >>