Nie jest to przyjemność duża
Cały dzień malować stróża
I za taki marny zysk
Zgłębiać taki głupi pysk
Czytając ten krótki wiersz, można niewątpliwie odnieść wrażenie, iż podmiot liryczny, nie posiada satysfakcji z podejmowanego działania. Należałoby zatem zapytać, dlaczego to działanie podejmuje? Okazuje się, że dzieła sztuki – podobnie jak piosenki – bywają tworzone także dla pieniędzy…
Autoportret fotograficzny Stanisława Ignacego Witkiewicza,
źródło: desa.pl
Początki Firmy
Wiersz ten napisał Stanisław Ignacy Witkiewicz w 1925 roku, kiedy postanowił porzucić malarstwo olejne jako sztukę „czystą”, po to aby poświęcić się jedynie twórczości portretowej. Gatunek ten traktował z lekceważeniem, jako sztukę użytkową. Dlaczego zatem zdecydował zrezygnować z Czystej Formy na rzecz portretu, który służył – według Artysty – jedynie jako dekoracja? Witkiewicz rozważał także malowanie naturalistycznych pejzaży, oczywiście na sprzedaż. Kłopoty finansowe miał rzeczywiście ogromne – pensjonat prowadzony przez matkę nie przynosił dochodów, żadne z nich nie miało innych środków utrzymania. Płótno i farby były kosztowne, a malowane przy ich użyciu obrazy nie znajdowały nabywców.
Artysta zdawał sobie jednak sprawę, iż posiada talent do tworzenia portretów, a to właśnie one mogłyby przynieść upragniony zysk. Co więcej, farby zamienić mógł na tańszy i szybszy sposób – tworząc przy pomocy pasteli. Postanowił zatem założyć jednoosobową „Firmę Portretową S.I. Witkiewicz”. Nim do tego doszło, artysta sporządził dość nietypowy regulamin, którego motto brzmiało: „Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wykluczone”. W 1925 roku razem z Tymonem Niesiołowskim zorganizował wystawę Firmy w warszawskim Salonie Garlińskiego. W katalogu przygotowanym do tej wystawy Regulamin po raz pierwszy ukazał się drukiem. Tam również Witkiewicz podał swój zakopiański adres, chcąc zareklamować swoją działalność. Firma posiadała też wizytówkę, na której znajdował się adres Jadwigi Witkiewiczowej (Bracka 23) i numer telefonu z prośbą, aby „telefonować od 9 do 10 rano”.
Autoportret Stanisława Ignacego Witkiewicza z 1913 roku,
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Regulamin Firmy portretowej
Według regulaminu osoba portretowana musiała dostosować się do poszczególnych paragrafów. Na przykład w paragrafie pierwszym widniała następująca uwaga: „Zależnie od stanu firmy i trudności twarzy portret może być wykonany w jedno, dwa, trzy do pięciu posiedzeń. Przy dużych portretach z rękami lub w całej figurze liczba posiedzeń może dojść i do dwudziestu. Ilość posiedzeń nie przesądza o dobroci wytworu”. W paragrafie dziewiątym można przeczytać: „Firma podejmuje się wykonania portretów poza lokalem firmowym jedynie w wypadkach wyjątkowych (choroba, podeszły wiek itp.), przy czym zagwarantowana musi być firmie skrytka, w której można by pod kluczem przechowywać nieukończony portret”. Enigmatyczna wydaje się być owa skrytka, jednakże zapoznając się z paragrafem szóstym, mówiącym o tym, iż „portret nie może być oglądany aż do ukończenia” – wszystko zaczyna być jasne. Najbardziej uroczy wydaje się być fakt, iż artysta nazywa siebie „firmą”, co szczególnie rozbawia w paragrafie dziesiątym: „Klienci są zobowiązani zjawić się punktualnie na seanse, gdyż czekanie źle wpływa na nastrój firmy i może źle wpłynąć na wykonanie utworu”.
Regulamin wskazywał również na sytuację, w której klient nie zechciałby przyjąć portretu, co oczywiście mógł zrobić, jednakże nie wolno mu było podawać przyczyny. Natomiast, jeśli chciał zabrać go ze sobą – musiał zapłacić ustaloną w cenniku sumę, pamiętając jednakże o tym, iż obnażone ramiona kobiet i każda narysowana ręka kosztowały 1/3 ceny portretu!
TYP A – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Jadwigi Witkiewiczowej”,
źródło: Książnica Pomorska
TYP B – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Jana Leszczyńskiego”,
źródło: koneser.krakow.pl
TYP C+Co – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Heleny Białynickiej-Biruli”,
źródło: agraart.pl
Typy portretów
Portrety posiadały określone w regulaminie typy A, B, C, D oraz E. Typ A, czyli portrety „wylizane” przedstawiały postać z niemalże fotograficznym podobieństwem. Tło mogło być jednak całkowicie fantastyczne, pełne np. egzotycznej roślinności, tak jak na przykład w dziele przedstawiającym żonę Jadwigę z 1925 roku. Ten najdroższy typ, kosztował 350 złotych (w tamtym czasie była to miesięczna pensja pozwalająca utrzymać rodzinę). Typ B to „rodzaj bardziej charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury. Stosunek do modela obiektywny”. Właśnie w tej konwencji powstało najwięcej portretów. Artysta wybierał ten typ, gdy nic nie wiązało go z portretowanym. Koszt dzieła wynosił 250 złotych. Istniał także wariant B + d, co oznaczało „spotęgowanie charakteru, graniczącym z pewną karykaturalnością”, jednakże kosztował on już jedynie 150 złotych.
Witkiewicza, przy portretowaniu pewnych osób, opuszczała wena twórcza. Zdarzyło się tak przy pracy nad podobizną poety Jana Kasprowicza, o czym pisał żonie: „Skończyłem wczoraj Kasprowicza, ale jest nie taki. On chce, żeby to był zbyczony byk, a on jest sflaczały byk, a ja zrobiłem zbyczonego flaka”. Artysta zrezygnował z portretowania w domu klienta, gdyż uważał to za zbyt upokarzające. Mimo narzekań na trudy egzystencji cały czas pracował twórczo pisząc dramaty, czy malując wizerunki znajomych, co podobno robił chętnie.
Były to portrety w typie C oraz jego warianty: C + Co (kokaina), C + Et (eter), C + Eu (pochodna morfiny). Witkiewicz wykonywał je dla swoich przyjaciół, najczęściej pod wpływem alkoholu oraz narkotyków. Mogły one nawet doprowadzić do powstania kompozycji abstrakcyjnej – Czystej Formy. Nie brał za nie pieniędzy. „Muszę skonstatować, że w rysunkach robionych pod wpływem kokainy w małych, dziecinnych wprost z punktu widzenia nałogowego narkomana dawkach – i to zawsze w kombinacji z dużymi stosunkowo dawkami alkoholu – dokonałem pewnych rzeczy, których bym w normalnym stanie nie dokonał. Jeśli się jednak weźmie pod uwagę te szalone spustoszenia umysłowe, które wywołuje nałogowy kokainizm, rzecz jest niewarta po prostu funta kłaków” – napisał w utworze „Narkotyki” Witkacy.
Najwięcej portretów w typie C artysta stworzył na przełomie lat 20. I 30., kiedy pod opieką lekarzy, eksperymentował z narkotykami. Na jego prośbę, doktor praktykujący wówczas w Zakopanem – Teodor Białynicki – Birula organizował spotkania towarzyskie, w czasie których zażywano kokainę. Portrety powstałe pod jej wpływem ukazują zdeformowane twarze modeli pokryte różnobarwnymi kreskami. Substancja ta zaburza ostrość widzenia. Portrety haszyszowe mają natomiast jaskrawe kontury.
Typ D był według Regulaminu Firmy „imitacją wyżej opisanych efektów, tyle, że na trzeźwo”. Artysta wyceniał taki portret najniżej – kosztował on 100 złotych. Kolejny typ – E- zakładał „dowolną interpretację psychologiczną według intencji Firmy”. Artysta tworzył w ten sposób portrety kobiet, które mu się podobały. Zdarzały się także portrety mężczyzn w typie E, ale wydawali się oni nieco zniewieściali.
Połączenie typu B oraz E było zarezerwowane dla portretowania dzieci. Witkiewicz przedstawiał małego modela frontalnie, za stołem, na którym znajdowały się owoce. Jeśli dziecko zdradzało przejawy intelektu – zamiast owoców, pojawiały się zeszyt i przybory do pisania. Ceny takich dzieł wahały się między 150 a 250 złotych. Ciekawe, czy wartość portretu również zależała od intelektu modela?
TYP D – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Stefana Glassa”,
źródło: agraart.pl
TYP E – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Ireny Wiedyskiewicz-Polniakowej”,
źródło: agraart.pl
TYP E – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret chłopca”,
źródło: polswissart.pl
Portrety podwójne
Ciekawym zestawieniem dwóch typów jest dzieło z 1927 roku o tytule „Fałsz kobiety”. Na pierwszym planie Witkiewicz przedstawił podobiznę Maryli Grossmanowej w „wylizanym” typie A, natomiast na kolejnym planie widnieje podobizna samego artysty, będącego w trakcie seansu portretowego. Widz może ujrzeć tworzone na papierze dzieło a nawet dostrzec, iż „portret w portrecie” jest wykonywany w typie D. Można zatem przypuszczać, iż to podwójna podobizna tej samej modelki. Trudno jednak wyczuć, która wersja jest tą prawdziwą – jednak czy tak dostojna i elegancka kobieta, spoczywająca na materiałach, niczym mitologiczna Wenus, mogłaby kryć w sobie złośliwą bestię o zdeformowanej twarzy? Wiadomo, że Witkiewicz nie był zadowolony z powodu tego zlecenia. Zamożna klientka oczekiwała zapewne jedynie portretu w typie A, tymczasem artysta na rysowanym portrecie ukazuje kobietę – potwora. Zabawne, że nawet kot, leżący u jej stóp patrzy na nią złowieszczo, jak gdyby trzymał stronę Witkacego. A może modelka zdenerwowała czymś Witkiewicza, być może nie dostosowując się do Regulaminu Firmy? Niestety, pewnie nigdy się tego nie dowiemy.
„Fałsz kobiety” – Autoportret Stanisława Ignacego Witkiewicza z portretem Maryli Grossmanowej,
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
W Regulaminie istniało wiele wariantów ikonograficznych, na przykład portret kobiecy Alcoforado (nazwa pochodzi od nazwiska XVII wiecznej zakonnicy, Mariany Alcoforado, która pisywała namiętne listy do ukochanego) z odchyloną do tyłu głową i przymkniętymi oczami, czy też typ portretów „podstawkowych”, gdzie głowa lub popiersie modela znajdowało się na postumencie. Tutaj również możliwe było połączenie dwóch typów. W ten sposób powstał portret Marii Nawrockiej z 1929 roku.
Witkiewicz tworzył także portrety podwójne. Za przykład podać można portret Haliny Judt i Michała Choromańskiego z 1930 roku, gdzie twarze postaci zdają się zlewać w jedną całość, czy też portret Heleny i Jana Gadomskiego z 1939 roku w typie A.
TYP Alcoforado – Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Marii Nawrockiej”,
źródło: Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku
Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Haliny Judt i Michała Choromańskiego”,
źródło: Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku
Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret podwójny Heleny Lisińskiej i Jana Gadomskiego”,
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Autorskie oznaczenia
Oprócz sygnatury, informacji o typie rysunku, czy daty na portretach można zauważyć niekiedy tajemnicze napisy. Na przykład „empedete” oznaczało, że artysta tworząc obraz wypił trochę herbaty (poprawna wersja francuska brzmi: „en peu de thé”). Jeśli był pod wpływem piwa – pisał – „pyfko”. Jeżeli artysta tworząc portret zachowywał natomiast wstrzemięźliwość od alkoholu zaznaczał to literą „N+”, a jeśli powstrzymywał się od sięgnięcia po papierosy – pisał „NP”. „Z.z” to skrót oznaczający – zamiast zgwałcenia, „p.p.c” – prawie po ciemku. Jeśli na portrecie znajduje się ciąg liter „FBZ” oznacza to, że Witkacy używał fajki bez zaciągnięcia – „FZZ” oznaczało natomiast fajkę z zaciągnięciem.
A Ty (gdyby oczywiście Witkacy pozwoliłby Ci decydować) w jakim typie zechciałbyś uwiecznić swoją podobiznę, Czytelniku?
Autor: Alicja Francikowska
Studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku historia sztuki (studia II stopnia). Licencjat z historii sztuki uzyskała studiując na Uniwersytecie Śląskim z półrocznym pobytem na Uniwersytecie we Florencji. Ukończyła także język francuski z programem tłumaczeniowym oraz studia podyplomowe "Rynek sztuki i antyków". Miłośniczka włoskiego renesansu i włoskiego języka. Obecnie uczestniczka kursu przewodników po Krakowie.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański.
zobacz inne teksty tego autora >>
Funkcja trackback/Funkcja pingback