1. Wyjechał do Paryża, by odnaleźć swojego ojca.
Matka Igora Mitoraja – Zofia Mąkina – obdarzona klasyczną urodą i nieprzeciętnym hartem ducha – ze względu na otwarte głoszenie swoich poglądów wobec okupanta, została w 1940 roku wywieziona do Oederan w Niemczech na roboty przymusowe. W pobliżu znajdował się międzynarodowy obóz jeńców wojennych, gdzie poznała francuskiego legionistę o imieniu Georges. Owocem romansu, który nawiązał się między piękną Polką a francuskim jeńcem, był Igor Mitoraj, urodzony w 1944 roku. Po upadku III Rzeszy Zofia z małym dzieckiem wróciła do Polski, a Georges wyjechał do Francji. Już nigdy więcej się nie spotkali. Artysta po latach wspominał: Kiedy miałem pięć czy sześć lat, ciągle wychodziłem na drogę, nawet o tym nie myśląc i czekałem… Miałem nadzieję, że kiedyś pojawi się na drodze mój ojciec… Wydawało mi się, że może nim być każdy nadchodzący mężczyzna. Że zacznie mi dawać jakieś znaki i podbiegnie, żeby mnie uścisnąć. W roku 1968 wsiadł w pociąg do Paryża, pozyskawszy wcześniej kontakt oraz adres siostrzeńca ojca, i wyruszył na poszukiwania tajemniczego francuskiego legionisty. Pragnienie poznania swojego ojca zawładnęło nim nawet bardziej niż pragnienie zostania artystą. Na miejscu otrzymał od krewnego dokładny adres w Saint-Denis. Kiedy jednak podjechał pod dom i odczytał nazwisko ojca na drzwiach, nie miał odwagi nacisnąć dzwonka i bez słowa wrócił do auta. Może podświadomie wybrałem tajemnicę, która już na zawsze okryła osobę ojca. Może dlatego, że najpiękniejsze są niespełnione marzenia. Nigdy więcej nie podjął próby poznania ojca, wykreślając go ze swojego życia. Mistrzowie psychoanalizy mieliby zapewne wiele do powiedzenia na temat całej tej sytuacji i zawieszonych w próżni nierozwiązanych problemów z przeszłości.
Igor Mitoraj na tle rzeźby „Eros Bendato” na Rynku Głównym w Krakowie, fot. Jacek Gruszczyński/ Forum
Igor Mitoraj z jedną ze swoich rzeźb, źródło: Tuscanypeople
2. Chciał zostać aktorem.
Mieszkając jeszcze w Polsce, Mitoraj dwukrotnie próbował zdawać na wydział aktorski łódzkiej Filmówki, jednak paraliżował go wymóg śpiewu na egzaminie wstępnym i z planów nic nie wyszło. Pozostała natomiast u niego fascynacja filmem oraz zachwyt nad pracą i wizjonerstwem ówczesnych wielkich reżyserów: Federica Felliniego, Arthura Penna, Romana Polańskiego i Andrzeja Wajdy. Film mnie pociąga i fascynuje – jak mówił artysta – od bardzo dawna. (…) W moich torsach, popiersiach czy wazach pojawiają się głębokie, prostokątne wybicia, okna. To także filmowy trop, obnażający ukrytą chęć kadrowania, przybliżenia jednego z aspektów rzeźby do formy stop-klatki. Federica Felliniego miał okazję poznać osobiście – reżyser pojawił się na jego pierwszej wystawie rzeźb w Rzymie w roku 1984 w galerii Toninelli. Pamiętam, że któregoś wieczora pojawiłem się w galerii i od razu miałem niezapomniane przeżycie: na kanapie siedział niedbale rozparty Federico Fellini, który przyszedł zobaczyć moje rzeźby. Podniósł się, objął mnie i bardzo mi gratulował. Później spotkali się jeszcze przypadkiem, co zaowocowało zaproszeniem na plan filmu „Ginger i Fred” oraz wspólną imprezą z udziałem głównych aktorów – Giulietty Masiny i Marcella Mastroianniego, co dla Mitoraja było nie tylko wielkim przeżyciem, ale też – jak sam wspominał – wspaniałą zabawą. Urocza Giulietta Masina przychodziła później na wszystkie jego wernisaże. Krytycy dopatrywali się związków między twórczością Mitoraja a filmami Felliniego, podkreślając fascynację Rzymem, Europą oraz zderzenie historii – starożytności z nowoczesnością, która jest znakiem rozpoznawczym obu twórców. Na tym nie kończą się jego związki ze światem filmowym – Mitoraj otrzymał nagrodę im. Vittoria de Sica, którą przyznaje się głównie filmowcom, a także zaprojektował statuetkę dla 35. Festiwalu Filmowego w Cannes.
Plakat filmu „Ginger i Fred” w reżyserii Federica Felliniego
Federico Fellini za obiektywem kamery, fot. archiwalna
Igor Mitoraj (1944-2014), “Ikar”, na drugim planie świątynia Concordia we włoskim Agrigento, fot. Andrew Holbrooke/ Getty Images
Igor Mitoraj (1944-2014), „Perseusz” (fragment), źródło: Salon Connaisseur
3. Był uczniem Tadeusza Kantora i Mikołaja Kochanowskiego.
Po ukończeniu Liceum Plastycznego w Bielsku-Białej Mitoraj wstąpił na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie w roku 1966, gdzie trafił do pracowni Tadeusza Kantora – wybitnej już wówczas postaci w krakowskim środowisku. Mitoraj początkowo bardziej skłaniał się ku malarstwu, nie myślał o rzeźbie. Był zafascynowany twórczością francuskiego artysty Yvesa Kleina, powtórzył nawet w pracowni jego eksperyment z odbijaniem ciał, uprzednio zamoczonych w niebieskiej farbie, bezpośrednio na płótnie. Kantor uczył patrzenia na dzieło sztuki, mówił o współczesnych malarzach, o artystach historycznej już awangardy, o kubistach, dadaistach, surrealistach, malarzach metafizycznych, aż po twórców pop-artu. Niewiele brakowało, a młody artysta musiałby przerwać studia po I roku z powodu rozpaczliwej sytuacji materialnej w rodzinie oraz niezaliczenia szkolenia wojskowego, co spowodowało utratę stypendium. Uratowało go wstawiennictwo wykładowcy rysunku – Mikołaja Kochanowskiego – który poparł swojego studenta: Bardzo gorąco popieram prośbę studenta I Roku, Jerzego Mitoraja, który wykazuje prawdziwe zainteresowanie i pilność w pracy. Jest studentem uzdolnionym, na przeglądzie prac I semestru był jedynym studentem, który otrzymał wyróżnienie za rysunek w mojej grupie. [ Mikołaj Kochanowski był przez wiele lat artystą niemal zapomnianym, jego twórczość została zaprezentowana w 2017 roku na wystawie monograficznej w Galerii Pryzmat, zorganizowanej przez Salon Dzieł Sztuki Connaisseur w Krakowie]. Mitoraj pozostał na uczelni, jednak ostatecznie nie skończył studiów i w roku 1968 wyjechał do Paryża. Niebagatelny wpływ na decyzję artysty miały słowa jego mistrza Kantora, który miał powiedzieć: Tutaj nie ma dla Ciebie miejsca. Musisz wyjechać, musisz zaczepić się w którejś ze stolic sztuki, jeśli chcesz sobie zapewnić przyszłość. Masz szansę, przecież nie chcesz pozostać kimś anonimowym. Chyba się nie mylę?. Nawet kilka lat później Kantor utwierdzał go w tym przekonaniu, pisząc na pocztówce do Paryża: Zapomnij Igorze o krakowskiej Akademii, zapomnij o Polsce. Jakże odmiennie mogłyby potoczyć się losy Mitoraja, gdyby nie te słowa i odwaga, by ruszyć na podbój Europy. Jak wyglądałyby jego rzeźby, czy zdobyłby jakiekolwiek uznanie w świecie sztuki?
Tadeusz Kantor, fot. Forum
Mikołaj Kochanowski, źródło: Salon Connaisseur
Igor Mitoraj (1944-2014), “Twarz zawoalowana”, źródło: Salon Connaisseur
4. Osiadł na stałe w domu we włoskim Pietrasanta.
Usytuowana u podnóży Alp Apuańskich miejscowość Pietrasanta to legendarne miejsce, w którym przebywał sam Michał Anioł i rzeźbił z miejscowego marmuru z pobliskiej Carrary – przy okazji doglądając w latach 1516-1520 wydobycia nowych złóż tego szlachetnego surowca, słynącego z doskonałej jakości. W Pietrasanta mieli swoje pracownie rzeźbiarze, tworzący także w późniejszych wiekach – tacy jak Henry Moore i Marino Marini. Do tej mekki artystów zawitał również Igor Mitoraj, w roku 1979, zachęcony przez swoich przyjaciół. Przy pierwszej wizycie przeżył lekkie rozczarowanie – był bowiem przekonany, że Pietrasanta leży nad brzegiem morza i wyobrażał sobie fale morskie rozbijające się o wielkie ściany białego marmuru. Mimo, że okazało się oddalone od morza o kilka kilometrów, Mitoraj poddał się urokowi magicznego miasteczka i w 1983 roku kupił pracownię – dwustuletni budynek, który stopniowo odnawiał i który stał się jego prawdziwym domem. Jednak ze wszystkich miast – mówił artysta w wywiadzie – najlepiej mi w Pietrasanta. A naprawdę na swoim miejscu czuję się tutaj, w mojej pracowni. Dom pełen był książek, obrazów kolegów po fachu oraz jego własnych rzeźb – najnowszych, ale także tych z wcześniejszych lat – za którymi tęsknił tak bardzo, że sam licytował je na aukcjach. Wkrótce Mitoraj przekonał się, że marmur jest jego ulubionym materiałem: Jak wcześniej w Meksyku, tak potem w Grecji i we Włoszech poczułem, tak bym to nazwał, oddech kamienia. Ktoś powiedział, że kamienie oddychają, i że ten ich oddech jest jak śpiew syren, bo wabi i uwodzi, żeby potem zgubić. Z Pietrasanta był związany do końca życia, w katalogu pośmiertnej wystawy napisano: Jego rzeźby znajdują się w muzeach i na placach wielu miast na świecie, ale jego pamięć pozostanie trwale związana ze społecznością i ziemią, którą wybrał i której „genius loci” przechowuje wiedzę o przetwarzaniu marmuru i brązu i o magii rzeźby.
Pracownia Mitoraja w Pietrasanta, fot. archiwalna
Rzeźba Igora Mitoraja w Pompejach, fot. Paolo Manzo/ Getty Images
Miasteczko Pietrasanta, fot. shutterstock/By StevanZZ
5. Oprócz rzeźby, jego pasją była motoryzacja.
Kiedy Mitoraj osiągnął już sukces jako rzeźbiarz i jego sytuacja materialna znacznie się poprawiła, zaczął kolekcjonować samochody. W jego kolekcji, w której znalazło się kilkanaście aut, były między innymi bentleye i rolls-royce, jednak nigdy artysta nie obnosił się ze swoją pasją. O kolekcji rzeźbiarza opowiada jego bratanek – Igor Mitoraj junior: Wujek lubił piękne i nietypowe samochody. Doceniał formę wykonania, dlatego jego ulubionym autem był Rolls-Royce Corniche III generacji w wersji cabrio. Z drugiej strony się z tym nie obnosił i cenił w autach także prostotę i funkcjonalność. Pewnie dlatego w jego kolekcji obok drogich aut był citroen mehari, który trafił po jego śmierci w moje ręce. Młody Mitoraj jest także kolekcjonerem skuterów vespa i lambretta. Pierwszą vespę dostał od swojego wujka-rzeźbiarza na dziesiąte urodziny. Z młodości wspomina także liczne wspólne wycieczki po Włoszech zabytkowymi pojazdami oraz opowieści wujka o włoskiej kulturze, obyczajach i miłości każdego Włocha do trzech rzeczy: piłki nożnej, jedzenia i motoryzacji. Obecnie w swojej kolekcji posiada zabytkowy samochód z 1982 roku, którego Mitoraj-rzeźbiarz był pierwszym właścicielem. Jeep Wagoneer, o którym mowa, to jedyny taki egzemplarz w Europie. Właśnie ten samochód został wypożyczony na pogrzeb Grzegorza Miecugowa – na prośbę rodziny zmarłego – by przewieźć urnę z kaplicy na cmentarz. Dziennikarz był wielkim fanem motoryzacji, a zwłaszcza wytrzymałych samochodów terenowych.
Igor Mitoraj z rzeźbą „Torso”, 2009 rok, źródło: weranda
Igor Mitoraj w 2014 roku, fot. Andrea Bosio
Źródła:
- Mitoraj I., Costantini C., Blask kamienia, Kraków 2003
- Klocek di Biasio B., Mitoraj. Dialog sztuki z historią, Warszawa 2020
- Żuber A., Igor Mitoraj. Nostalgia za utraconym rajem, niezlasztuka.net
- Miecugow, Mitoraj i nietypowy jeep na ostatnią drogę
Autor: Małgorzata Bednorz
Po krótkiej przygodzie z malarstwem studiowała historię sztuki, którą rozpoczęła na UMK, a skończyła na UJ. Od czasu do czasu pisze teksty o sztuce dla kilku czasopism. Wielbicielka twórczości kaskaderów literatury, a w sztukach plastycznych – wszelkich przejawów ekspresjonizmu (chociaż ceni wielu artystów z różnych epok i nurtów).
zobacz inne teksty tego autora >>
Zofia Mąkina – tak powinno być zapisane poprawnie nazwisko ,
Dziękujemy za sugestię – już poprawiliśmy wpis. Jeśli posiada Pan jakieś dalsze niepublikowane informacje na temat artysty to zachęcamy do kontaktu!
6 października br. obchodziliśmy ósmą rocznicę śmierci Igora Mitoraja. Dopiero niedawno zaczęłam poszukiwać informacji, gdy dowiedziałam się, że jako dziecko mieszkał w pobliskiej wsi pod Oświęcimiem. I że wyniósł stamtąd złe wspomnienia…
Mieszkałam długo w Toskanii, ale wtedy jeszcze nie miałam świadomości, że 120 km ode mnie swoje dzieła tworzy wybitny artysta. Ech, za późno… mam nadzieję i marzę, że wrócę do Toskanii spotkać ducha Mitoraja unoszącego się nad Pietrasantą
Dziękuję za interesujący artykuł o tym artyście i dobrym człowieku