W „Katalogu wystawy monograficznej” Władysława Podkowińskiego, obrazy o których będzie w tym tekście mowa, zajmują odpowiednio pozycję 12 i 13. Jeżeli uświadomimy sobie, że artysta w czasie swojego krótkiego życia stworzył ok. 200 obrazów olejnych (do naszych czasów zachowało się ok. 75), to możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że dzieła te, to początek uczenia się tej techniki malarskiej.
Pierwsze prace, ale tylko rysunkowe, Podkowiński zaczyna publikować w warszawskich czasopismach ilustrowanych jeszcze jako uczeń w „Szkole Gersona”, jak wówczas powszechnie była nazywana warszawska Klasa Rysunkowa. W ogóle nie zakłada, że będzie malarzem, chce być tylko i wyłącznie rysownikiem, ilustratorem. Niemniej podejmuje próby malarskie jeszcze przed wyjazdem do Paryża, gdzie „zarazi” się impresjonizmem. Ot choćby małych rozmiarów (38 × 55,5 cm) obraz „Wyjazd na polowanie” malowany olejem na płótnie (nr 9 w „Katalogu”). Dzieło to uważane przez ponad 100 lat za zaginione, w 2019 roku pojawiło się na aukcji w jednym z polskich domów aukcyjnych i wylicytowane przez osobę prywatną za kwotę 520 tysięcy zł. Choć w Polsce w tych latach jeszcze nikt „impresjonistycznie” nie malował, to jednak dyskusje choćby na łamach postępowego „Wędrowca”, z którym artysta współpracował, się toczyły. Jeden z jego „szefów”, Antoni Sygietyński parokrotnie wypowiadał się na ten temat w prasie i rozumiał zasady kierunku, chociaż go nie akceptował. (…) Stąd zapewne jego (Podkowińskiego – przyp. L.L.) pierwsze przymiarki do praktycznego zastosowania nowej teorii we własnym malarstwie (Charazińska, 2002). Mówiąc wprost, Podkowiński zanim w Paryżu obejrzał na własne oczy malarstwo impresjonistów, już w teorii poznał zasady tego kierunku, czego przykładem ów „Wyjazd”, choć „zaskakująco nieporadny”, to jednak możemy założyć, że w tym płótnie niejako intuicyjnie nawiązał do tego kierunku.
Władysław Podkowiński (1866-1895), „Wyjazd na polowanie”, 1888 rok, olej na płótnie, 38 × 55,5 cm, źródło: kolekcja prywatna
Obrazy, o których chcę w tym krótkim szkicu wspomnieć, zostały namalowane w tym samym, 1889 roku i być może obydwa podczas krótkiego pobytu Podkowińskiego w Paryżu. Znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku. Tak naprawdę bardzo mało o nich w biografiach artysty się wspomina. Wymienione są we wspomnianym wyżej „Katalogu wystawy monograficznej” Podkowińskiego opracowanego przez Elżbietę Charazińską , która miała miejsce w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1990 roku. Nie były też prezentowane na wystawach prac artysty za jego życia, jak i na jego wielkiej wystawie pośmiertnej w roku 1895 zorganizowanej z inicjatywy kolegów malarza, w tym przede wszystkim Leona Wyczółkowskiego. Być może sam malarz już bardziej wprawny uznał, że nie będzie ich pokazywał. Nie wiemy nawet gdzie się znajdowały do czasu przekazania ich do gdańskiego muzeum.
Ale tak to często bywało, że w początkach twórczości obrazy wielu artystów w ogóle nie budziły zainteresowania. Najbardziej wyrazistym przykładem jest chyba Vincent van Gogh, którego własna matka wyrzuciła, czy też spaliła w kominku kilkadziesiąt jego dzieł, a inni ich posiadacze zatykali nimi dziury w oknach. Tutaj na szczęście nie mamy do czynienia z aż tak drastyczną sytuacją, bo te akurat malowidła się zachowały, jednak do tej pory nie wzbudziły zainteresowania zarówno osób współczesnych artyście, a także jego biografom z małym wyjątkiem. Poza tym powiedzmy szczerze, nie są to dzieła, które takie zainteresowanie mogłyby wzbudzić. Prezentowane są na wystawie stałej w Oddziale Sztuki Nowoczesnej mieszczącej się w Pałacu Opatów w Gdańsku-Oliwie i to zapewne tylko z uwagi na nazwisko twórcy, a nie ich walory artystyczne.
Władysław Podkowiński (1866-1895), „Pejzaż południowy”, 1889 rok, olej na płótnie, 42,5 cm x 28,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Gdańsku, fotografia z archiwum autora
„Pejzaż południowy”
Obraz ten przywołuje na myśl malarstwo impresjonistyczne. Niewielkie malowidło pokazuje wycinek jakiegoś miasteczka, prawdopodobnie z południa Francji. W szerokim kadrze Podkowiński ujął zarówno budynki jak i drzewo, z liśćmi malowanymi plamami. Kolorystyka i światło ukazane na płótnie nawiązują wprost do impresjonizmu. Wykluczyć należy, że podczas pobytu w Paryżu borykający się z kłopotami finansowymi polski artysta mógł wyjechać tak daleko od stolicy, na południe Francji, aby namalować jeden tylko obraz. Przypuszcza się, że może to być trawestacja lub nawet kopia jakiegoś z obrazów impresjonistycznych, które Podkowiński obejrzał w czasie swojego pobytu w Paryżu (Charazińska, 1990). Artysta na początku pobytu w mieście nad Sekwaną jako rysownik-ilustrator próbował sprzedawać swoje rysunki miejscowym czasopismom, ale nikt nie chciał ich kupować. Zapewne przyglądając się jak pięknie maluje jego przyjaciel i towarzysz podróży Józef Pankiewicz obraz „Targ na kwiaty przed kościołem Sainte-Madeleine w Paryżu”, jak i po obejrzeniu wielkiej wystawy dzieł Moneta, sam stanął za sztalugami. Stworzył tam kilka płócien, oprócz wymienionych w tym szkicu, które później zaprezentował w warszawskim salonie Kruwulta. Niestety, żaden z tych zaprezentowanych obrazów nie zachował się do dnia dzisiejszego. Jednak wstrząsnęły nie tylko publicznością, ale także znawcami sztuki. Ceniony krytyk Cezary Jellenta po ich obejrzeniu tak napisał: Żywioł świeżo sprowadzony z Paryża przedstawiają dzieła Podkowińskiego, tak zarażone impresjonizmem, że aż pstro się robi człowiekowi w oczach, (…) a jeśli podobają się jakiemu z malarzów, to mu zazdroszczę…oczów (1890). Nie dziwi zatem, że nasz malarz był ostrożny w pokazywaniu publicznie swoich dzieł, wiedząc czego może spodziewać się w niewykształconej jeszcze artystycznie publiczności i krytyki warszawskiej. Wspomniany publicysta już niedługo, na szczęście, zmieni zdanie odnośnie impresjonizmu.
Obraz „Pejzaż południowy” w Muzeum Narodowym w Gdańsku, fotografia z archiwum autora
Władysław Podkowiński (1866-1895), „Wróżba”, 1889 rok, olej na płótnie, 44,5 cm x 54,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Gdańsku, fotografia z archiwum autora
„Wróżba”
Choć właśnie tam, w stolicy europejskiej sztuki, dotychczasowy zadeklarowany rysownik „zaraził” się impresjonizmem, to jednak owo płótno do tego kierunku zaliczyć nie można. Jest zbyt ciemne i zbyt tajemnicze. Raczej należy go przypisać początkom eksperymentowania artysty z kolorem i techniką olejną. Widzimy na nim 3 kobiety siedzące na drewnianej skrzyni i klęczącego przy nich młodego mężczyznę ubranego w odzienie raczej nie z epoki współczesnej artyście. To zapewne on jest owym wróżem, który ma przepowiedzieć kobietom wyciągającym do niego swoje ręce, co ich czeka w przyszłości. Jest zadumany, zapewne w tym właśnie momencie odczytuje z dłoni ich dalsze losy. Pisze o tej kompozycji Irena Kossowska”: W obrazie „Wróżba” oranżowo-karminowa poświata, wypełniająca wnętrze zamkowej komnaty zaciera kontury i rysy twarzy skupionych na magicznym akcie postaci w zapożyczonych z piętnastego wieku strojach.
Wspominano kiedyś o podobnym, czy wręcz identycznym obrazie Podkowińskiego Marzenie, który był eksponowany w warszawskim hotelu Europejskim, w salonie Aleksandra Krywulta, człowieka stawiającego sobie za cel popieranie nowych kierunków w sztuce. Być może to ten sam obraz (Charazińska, 1990). Cóż, wydaje się, że ludzkie marzenia są niejako tożsame z wróżbą, bo po cóż chodzi się do wróżbitów, jak nie po to, aby dowiedzieć się, czy nasze marzenia mają szansę się spełnić.
Obraz „Wróżba” w Muzeum Narodowym w Gdańsku, fotografia z archiwum autora
Źródła:
- E. Charazińska: Władysław Podkowiński. Wrocław 2002.
- E. Charazińska (opr.): Władysław Podkowiński. Katalog wystawy monograficznej. Warszawa 1990.
- C. Jellenta: Śród muz. Przegląd pracowni malarskich. Prawda. Tygodnik Polityczny, Społeczny, Literacki, 1890, nr 8.
- I. Kossowska: Podkowiński. Warszawa 2006.
Autor: Leszek Lubicki
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje m.in. w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński
zobacz inne teksty tego autora >>