Nie żaden przedziwny splot okoliczności dokonał cudu wydobycia z niepamięci Mojżesza Ryneckiego, sprawiła to wynikająca z potrzeby dochowania tradycji dociekliwość przedstawicielki kolejnego pokolenia. Elizabeth Rynecki mieszka w Stanach Zjednoczonych, tam się urodziła, tam dorastał jej urodzony w Warszawie tuż przed zagładą ojciec. Dziadek Elizabeth, George (Jerzy) Rynecki, to także rodowity warszawianin. Ucieczka za ocean uratowała tę część rodziny przed holocaustem. George był synem dziwnego malarza Mojżesza (Moshe) Ryneckiego (1885[1?] –1943), utalentowanego autora scen rodzajowych z życia miejskich żydowskich podwórek, warsztatów rzemieślniczych i modlitewni, człowieka, który dla świętego spokoju zgodził się z wolą ojca – krojczego i krawca mundurów – i zajął się pewnym dochodowym biznesem, rezygnując z rozpoczętych studiów artystycznych.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Autoportret”, źródło: artroots.com

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Autoportret”, źródło: artroots.com

Kto wie, może gdyby Rynecki sprzeciwił się ojcu, gdyby poszedł na całość i wyrwał się z bezpiecznego domu, wówczas pozostałby w Szkole Sztuk Pięknych w pracowni Kazimierza Stabrowskiego, a potem w Akademii Monachijskiej nauczyłby się świetnie komponować obrazy… ale jest więcej niż pewne, że wtedy nie stworzyłby serii realistycznych akwarel i gwaszy z życia żydowskiego proletariatu. Nie obserwowałby ludzi i ich narzędzi we wnętrzach z taką wnikliwością, miałby bowiem wpojone sposoby na narysowanie ludzkiego ruchu, na wpuszczenie do kompozycji światła tak, aby rozłożyło się ono na twarzy, głowie i rękach głównej postaci. Mojżesz Rynecki pewnych rzeczy nie wiedział, jego warsztat malarski układał się w pewien porządek dopiero w trakcie pracy twórczej, czynności polegającej na obserwacji szczegółów tego świata, do którego on był przywiązany jakąś pierwotną miłością. O tym za chwilę. Tymczasem, jak to robią malarze po pierwszym etapie pracy – chwila odejścia, żeby zebrać myśli podczas spoglądania z dystansu na mokry od farb obraz.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Haftująca kobieta”, 1934 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Haftująca kobieta”, 1934 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Łyżwiarze”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Łyżwiarze”, źródło: rynecki.org

Malarz Marian Trzebiński, o którym tu niedawno pisałem, we wspomnieniach, porządkowanych gorączkowo w Polsce pod okupacją niemiecką, przypomniał postać Mojżesza Ryneckiego. W rozdziale zatytułowanym „Maurycy [takiego imienia używał artysta tylko wtedy, gdy wystawiał w Zachęcie] Rynecki”, opisuje barwnie pierwszą wizytę ortodoksyjnego krawca Awrahama Cwi Ryneckiego z synem, Mojżeszem, kilkunastoletnim kandydatem na malarza. Gdy Ryneccy ponowili wizytę, ułożywszy się, że malarz będzie dawał młodemu lekcje rysunku, także i za drugim razem zastali Trzebińskiego w łóżku, pod kołdrą walczącego z mrozem na swoim warszawskim poddaszu. Po sprawdzeniu, co chłopiec umie i czy daje oznaki talentu (dawał), Ryneccy wyszli, a schodząc po kamiennych kuchennych słowach rozmawiali głośno. Co zapamiętał Trzebiński:

– Masz swoje malarstwo – powiedział stary – chodziłeś kiedy po gorszych schodach? Widziałeś, jak ten pan mieszka, na strychu mieszka i bez służby, sam musi drzwi otwierać! Widziałeś, jak sypia, pod cienką kołderką, nawet pierzynki nie ma. Słyszałeś, ile zarabia? 25 rubli tygodniowo, tyle ile u mnie starszy czeladnik. A ile lat się uczył, a gdzie nie był?…

Kiedy Trzebiński pisał te słowa, sam był już u kresu życia, tak się złożyło, że u opiekującej się nim siostry ukrywała się przed nazistami żona Mojżesza Ryneckiego. Sam Rynecki z wyboru pozostał w getcie, skąd 19 września 1942 został wywieziony do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady. Trzebiński nie był świadkiem nieszczęścia; nie żył od 11 lipca 1942. Pozostawił ślad wspomnień w zeszytach, które ocaliła jego siostra, zakopujące je w piwnicy.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Dziewczyna z warkoczykami”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Dziewczyna z warkoczykami”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W parku”, 1935 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W parku”, 1935 rok, źródło: rynecki.org

Pamięć o artyście, któremu, zdaniem Trzebińskiego, ojciec złamał karierę, stwarzając warunki dobrobytu, ale uniemożliwiając studia zagraniczne, kultywuje prawnuczka Mojżesza, mieszkająca w Oakland w Kaliforni, Elizabeth Rynecki. Uporządkowała ona obrazy, nie od dziś przeprowadza zadowalające kwerendy, a przede wszystkim utworzyła wirtualne muzeum Mojżesza Ryneckiego. Prace niezależnego artysty, który – według zapewnień syna – za życia nie sprzedał ani jednego obrazu, są coraz chętniej oglądane, dyskutowane, dwa z nich sprzedano w 1993 na aukcji w Sotheby’s, a spora, horyzontalnie wydłużona kompozycja figuralna „Dar chleba” (recte „Powitanie chlebem nowożeńców”) ukazująca scenę z żydowskiego wesela na polskiej prowincji, a namalowana olejno na pergaminie, odbiega znacznie od raczej wcześniejszych szkicowych akwarel pędzla Ryneckiego i, jak się wydaje, wyznacza nowy etap w jego twórczości. Jak nigdy dotychczas pochłania artystę zagadnienie zestawień kolorystycznych; barwy niemal czyste, są doskonale wchłonięte przez otoczenie; daje to wrażenie przestrzenności, dodatkowo podkreślone niezwykłym akcentem jasnobłękitnawego światła wpadającego jak gdyby z tyłu obrazu. W rzeczywistości – z namalowanego ostatniego planu.

W tym obrazie – wystawianym stale w Magnes Collection of Jewish Art and Live w Berkeley w Kalifornii – odnajduję takie samo arcymistrzostwo w operowaniu walorem i żonglowaniu tonami gorącymi i chłodnymi, jakie zachwyca w mniej bogatym w kolory, ale, paradoksalnie, świetnym obrazie „Czytanie księgi”. Tam mianowicie ta „księga” to po prostu książka w wydaniu broszurowym, której treść jednak i przesłanie przykuwa uwagę kobiety i mężczyzny, słuchających. Czytający to trzecia postać. I właśnie ta książka, niby przedmiot nie nadający się do namalowania, jaśnieje w całej tej kompozycji, a jednocześnie nie sprawia wrażenia ani wyszarpanej dziury, ani blasku, który razi w oczy. Oglądamy harmonijne dzieło malarza, dajemy się przekonać nie tyle jego wizji, ile przekazowi, w którym pierwszeństwo ma księga, wynikająca z niej mądrość i prawda… a postacie, niejako księdze towarzyszące, cóż, są bardzo dobrze narysowane i namalowane. Ale obraz powstał na pochwałę księgi. Twórca osiągnął pożądany rezultat.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Grający w szachy”, 1934 rok, źródło: Rempex

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Grający w szachy”, 1934 rok, źródło: Rempex

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Żydzi nad księgą”, 1932 rok, źródło: Rempex

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Żydzi nad księgą”, 1932 rok, źródło: Rempex

Rynecki, acz po prawdzie niemal samouk, był świadomym artystą. Wygląda na to, że hołdował zasadzie „ani jednego dnia bez kreski”. Na pewno nie rozstawał się ze szkicownikiem, choć niby nie był zawodowym malarzem. Kilkunastoletni, został ożeniony z nieco młodszą Perlą Mittelsbach, jak pisze prawnuczka, córką zamożnej warszawskiej rodziny. Stary Rynecki wniósł w prezencie ślubnym sklep z przyborami piśmiennymi i artykułami dla artystów malarzy, w dobrym punkcie, na Kruczej, róg Hożej. Sklepem, który prosperował, a także dziećmi (Jerzym, który rychło przyszedł na świat, i Bronisławą) zajmowała się Perla, Mojżesz natomiast błąkał się po podwórzach i oficynach, kierowany jakimś radarem trafiał bezbłędnie do warsztatów tkaczy, szwaczek, zaglądał do prywatnych modlitewni, na rozkopanej ulicy wpatrywał się w mozolne ruchy brukarzy, bywał także, bliżej Wisły, w kuźniach, gdzie podkuwają konie, nikt mu nie przeszkadzał w rysowaniu, zwłaszcza że z czasem odrzucił chałat, obciął pejsy i nosił się z europejska, współwyznawców więc, którzy go nie znali, nie raziło, że starozakonny rysuje postacie. Wracał ze szkicami, z których w domu wybierał motywy do swoich uroczych akwarel, zatrzymywały go dźwięki ludowej muzyki, musiał więc jeszcze narysować postacie ulicznych grajków i tej małej śpiewaczki.

Imiona, jakie nadał dzieciom, pozwalają przypuszczać, ze wywalczył sobie w ortodoksyjnej rodzinie prawo do asymilacji. A jednak, kiedy wybuchła II wojna światowa i niemieccy okupanci stłoczyli Polaków Żydów w getcie, mając możliwości ukrycia się u swego byłego nauczyciela malarstwa Mariana Trzebińskiego, w mieszkaniu jego siostry, odprowadził tam tylko żonę, synową, syna i wnuka, sam jeszcze tego samego dnia wrócił do getta, żeby być na dobre i złe, jak mówił, ze swoim ludem. Wcześniej starał się zabezpieczyć swój dorobek plastyczny, liczący, według przekazów rodzinnych, osiemset prac, głownie akwarel, gwaszy i rysunków tuszem, malowanych na pergaminie, papierze, tekturze. Zbiór podzielił na kilka pakietów, poroznosił je do domów znajomych na Pradze, żonie, córce i synowi przekazując listę ukrycia obrazów i rysunków.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Przy pracy”, 1934 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Przy pracy”, 1934 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Żyd czytający księgę”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Żyd czytający księgę”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki poniósł śmierć w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i jenieckim KL Majdanek w Lublinie. Jego córka została wcześniej zamordowana w getcie warszawskim. Jerzy z żoną i małym synem oraz z matką przeżyli wojnę, znajdując schronienie w wielu miejscach, m.in. u siostry już nieżyjącego Trzebińskiego, pani Komarnickiej na Służewcu. Wdowa, Perla Rynecka, odszukała część zbioru prac męża, przekazała je Jerzemu, przebywającego we Włoszech, Jerzy zabrał je do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiadł. Musiało upłynąć kilkadziesiąt lat, żeby dzielna kobieta, prawnuczka Mojżesza Ryneckiego, wzięła sprawy w swoje ręce: podczas pobytów w Polsce odnalazła dużą część praz pradziadka, ustaliła ponadto, że w Muzeum Narodowym w Warszawie i w Muzeum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie znajdują się pięćdziesiąt cztery dzieła Ryneckiego. Wiele jego obrazów wzbogaca kolekcje prywatne w Stanach Zjednoczonych, Izraelu i w Polsce, a staraniem prawnuczki powstało wirtualne Muzeum Moshe Ryneckiego.

Tuż przed II wojną światową, z końcem upalnego lata, wieczorem, w pachnącym podwarszawskim ogrodzie Jerzy (później George) Rynecki nie dał ojcu spokoju, zanim się nie dowiedział, dlaczego on się zajmuje z takim oddaniem rzeczami, które nie mają praktycznego zastosowania w życiu. Mojżesz Rynecki odrzekł: – Bóg dał mi talent i w to nie sposób ingerować. Po prostu muszę robić to, co robię. Gdyby On nie chciał, żebym malował, nie miałbym potrzeby i tego ogromnego pragnienia uwiecznienia na papierze lub na płótnie tego, co widzę. Ja jestem kimś w rodzaju pisarza – zamiast słów na papierze zostawiam swoje wiadomości w obrazach.

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W synagodze”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W synagodze”, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W parku”, 1930 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „W parku”, 1930 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Dar chleba”, 1919 rok, źródło: rynecki.org

Mojżesz Rynecki (1881-1943), „Dar chleba”, 1919 rok, źródło: rynecki.org

Źródła:

  • Moshe Rynecki | Portrait of a Jewish-Polish Artist [dostęp 20 X 2022]
  • Rynecki i jego twórczość, czasopismo „Opinia”, 1946, nr 3.
  • Marian Trzebiński, Pamiętnik malarza. Opracował, wstępem i komentarzem opatrzył Maciej Masłowski, Warszawa 1958
  • Urszula Makowska, hasło „Maurycy Rynecki” w Słowniku Artystów Polskich, Warszawa 2016

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>