[Poniższy tekst jest kontynuacją artykułu -> przeczytaj część I]

 

Najpiękniejszy portret kobiecy pędzla Romana Kramsztyka dziś oglądamy, niestety, w wersji czarnobiałej. Figuruje on bowiem w katalogu strat wojennych kultury polskiej, a w dwudziestoleciu międzywojennym raczej nie zamieszczano barwnych reprodukcji współczesnych dzieł sztuki. Z nadzieją, że płótno wypłynie, mogę tylko zapewnić o finezyjnym modelunku i dogłębnej charakterystyce przedstawionej postaci.

Modelka artysty – z którą długo i owocnie rozmawiałem w roku 2000 – była na ustach wszystkich, gdy Kramsztyk w 1929 roku rysował sangwiną jej pierwszy portret. Drugi – malarski – powstał około 1932. Muza i inspiracja postaci Lizelotty z Dwóch teatrów Jerzego Szaniawskiego grała główną rolę w przeboju kina niemego, filmie Kobieta, która grzechu pragnie. Reżyser Kobiety…i w jednej osobie mąż pani Carlotty, Wiktor Biegański, w scenie zazdrości zniszczył bezpowrotnie taśmę z najnowszym filmem Kobieta, która się śmieje. Tajemniczość czającą się w łagodnych rysach kobiety-wampa uchwycił bezbłędnie Roman Kramsztyk.

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret kobiety (Carlotta Bologna?)", źródło: artnet.com

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret kobiety (Carlotta Bologna?)”, źródło: artnet.com

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret Carlotty Bologna", ok. 1932 roku, źródło: dzielautracone.gov.pl

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret Carlotty Bologna”, ok. 1932 roku, źródło: dzielautracone.gov.pl

Nie wiadomo, ile jest dziś na świecie portretów Kramsztyka malowanych dla plutokracji. Jeden z nich, nie wiadomo czemu skrywany przez właścicieli w garażu na peryferiach, miałem okazję oglądać w nocy, w sztucznym świetle. Do dziś pamiętam namalowaną impastem rękę portretowanej damy, o subtelnym rysunku, z palcami obwiedzionymi pajęczynowym konturem. Świetna twarz, strojna suknia, w tle oczywiście typowy dla artysty ton szmaragdowy… ale tło wcale nie neutralne, jak w większości jego portretów. Tłem jest pejzaż, pewnie widok w tarasu posiadłości – ze stawem. A po stawie pływają łabędzie (domalowane zapewne na prośbę zamawiających).

Działo się to w roku 1990, kiedy wszystko było możliwe. Do garażu zawiózł mnie znany reżyser filmowy starszej generacji, celem stwierdzenia, czy to, co mu zamierzają zaoferować, jest autentycznym Kramsztykiem. Nie zachowałem się roztropnie, obejrzawszy bowiem odwrocie i stwierdziwszy, że podobrazie było pokryte mocną asfaltową podmalówką (sposobem przejętym przez artystę ze szkoły mistrza Tadeusza Pruszkowskiego), orzekłem, że to autentyk i nie przestawałem wyrażać zachwytu nad dłonią portretowanej. Powinienem był przecież powątpiewać, odmawiać malowidłu wartości, aby się nabywcy udał interes. To dygresja, ale wrażeniem doznanym w obcowaniu z tym portretem naturalnej wielkości próbuję dać wyraz o maestrii i sile oddziaływania sztuki Romana Kramsztyka.

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Vanitas vanitatum", po 1930 roku, źródło: Muzeum Narodowe w Kielcach

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Vanitas vanitatum”, po 1930 roku, źródło: Muzeum Narodowe w Kielcach

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret Pana B (Mężczyzna z papierosem)", źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret Pana B (Mężczyzna z papierosem)”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Dama z wiewiórką. Portret Marii Brydzińskiej", źródło: Polswiss Art

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Dama z wiewiórką. Portret Marii Brydzińskiej”, źródło: Polswiss Art

Kto wie, czy nie był najlepszym spośród polskich malarzy ukształtowanych w kręgu francuskiego postimpresjonizmu, ale z szacunkiem dla starych mistrzów. Równie biegły w portrecie, akcie, w martwej naturze i pejzażu, portretował ludzi epoki: m.in. Eugeniusza Zaka, Kamila Witkowskiego, Henryka Kunę, Mojżesza Kislinga (ze świeżą blizną na twarzy po pojedynku na pałasze z Leopoldem Gottliebem, także przez Kramsztyka portretowanym), Jana Rubczaka (ascetyczne a wykwintne szarości), Aleksandra Żywa, Józefa Toma, Karola Zyndrama–Maszkowskiego, Poli Nireńskiej, Marii Strońskiej, Artura Rubinsteina, Witolda Hulewicza, Brunona Winawera, Józefa Wittlina.

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret Mojżesza Kisling", 1913 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret Mojżesza Kisling”, 1913 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret Jana Rubczaka", ok. 1910 roku, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret Jana Rubczaka”, ok. 1910 roku, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Portret Chila Aronsona", 1929 roku, źródło: Desa Unicum

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Portret Chila Aronsona”, 1929 roku, źródło: Desa Unicum

Artysta, członek elitarnej Grupy Pięciu, członek założyciel Stowarzyszenia Rytm, jeden z filarów Towarzystwa Artystów Polskich w Paryżu, latem 1939 roku przyjechał do Warszawy już nie, jak co roku, w odwiedziny do matki, lecz na jej pogrzeb. Przedłużające się procedury spadkowe zatrzymały go w stolicy. Był świadkiem bombardowania miasta. Nie czynił prób opuszczenia okupowanej Polski, mało tego, nie skorzystał z oferowanej przez przyjaciół pomocy i dał się Niemcom zamknąć w getcie. Zachowały się nie tylko wspomnienia kompozytora Władysława Szpilmana i malarza Samuela Putermana, dotyczące działalności plastycznej Kramsztyka na terenie zamkniętym (dzień w dzień przesiadywał w oknie kawiarni i rysował sangwiną sceny głodu, przerażenia i śmierci). Zachowała się również i w roku 1946 została wystawiona w Rio de Janeiro i São Paulo, ocalała część tych jego wstrząsających, więcej niż reporterskich rysunków, w których, acz do niedawna bezwyznaniowy obywatel świata, solidaryzował się ze swoim narodem.

Roman Kramsztyk na tle swojego obrazu "Portret murzyna z fajką" około 1927 roku, źródło: ecoledeparis.org

Roman Kramsztyk na tle swojego obrazu „Portret murzyna z fajką” około 1927 roku, źródło: ecoledeparis.org

Podczas pierwszej wielkiej akcji likwidacyjnej getta 6 sierpnia 1942 roku opuszczał swą mansardę zbyt wolno jak na gust Niemca i w rezultacie konał z przestrzelonymi płucami. Miał powiedzieć do czuwającego przy nim kolegi: –„ «Niech pan im powie, że Kramsztyk prosił ich, żeby malowali sceny z getta. Wszystko poświęcić, niech się świat dowie o bestialstwie Niemców». (…) wyciągnął z kieszeni parę kredek sangwiny: «Niech pan im odda na pamiątkę od Kramsztyka…»”.

Los artystów i scheda. Bard „Solidarności” Jacek Kaczmarski po latach napisał poemat Kredka Kramsztyka. Utwór znamy z wykonania Przemysława Gintrowskiego, autora muzyki. Jest ciągłość.

Roman Kramsztyk (1885-1942) "Rodzina żydowska w getcie", 1942 rok, źródło: Żydowski Instytut Historyczny

Roman Kramsztyk (1885-1942) „Rodzina żydowska w getcie”, 1942 rok, źródło: Żydowski Instytut Historyczny

Źródła:

  • Krzysztof Prochaska, Roman Kramsztyk – w stronę Podkowy Leśnej, „Podkowiański Magazyn Kulturalny”, Nr 2 (5) 1994.
  • Krzysztof Prochaska, Kramsztyk, „Przekrój”, Nr 2458 (24/1992).
  • Marek Sołtysik, Testament Romana Kramsztyka, „Gazeta Krakowska”, 1993, Nr 94.
  • Marek Sołtysik, Sny o Carlotcie, „Przekrój”, nr 46/2000, str. 46–50.
  • Olga Szymańska, „Niech im pan powie, żeby malowali sceny z getta”, https://www.jhi.pl/blog/2016-08-18-niech-pan-im-powie-zeby-malowali-sceny-z-getta Żydowski Instytut Historyczny; dostęp 29 I 2020.

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>