1. Szczuka był genialnym outsiderem, fenomenalnie uzdolnionym narwańcem.

Nie nazywaliśmy go między sobą geniuszem, lecz każdy z nas w gruncie rzeczy tak o Szczuce myślał – wspominają jego koledzy ze studiów – Impetem twórczym dorównywał pasji Buonarottiego. Wnikliwością analitycznego umysłu przypominał Leonarda. Łatwość tworzenia zbliżała go do Rafaela. Jednym słowem – fenomen. Szczuka pracował nieregularnie – czasami nie pokazywał się w pracowni tygodniami, ginął bez wieści, nagle wracał i tworzył jak opętany, bez przerwy, dzień i noc, przeganiając systematycznie pracujących studentów. Później znów przychodził okres wałęsania się po szkole, nicnierobienia, prowokowania nie kończących się dyskusji, drażnienia kolegów. Szczuka chłonął wszystkie nowe teorie awangardy, malował też swoje dziwactwa – na przykład bardzo oryginalne studia owadów o rozmiarach słonia (jego ojciec kolekcjonował takie małe żyjątka i stąd zapewne owadzie inspiracje u artysty).

Fotografia Mieczysława Szczuki, która ukazała się we wspomnieniu o artyście w czasopiśmie "Dźwignia" w 1927 roku.

Fotografia Mieczysława Szczuki, która ukazała się we wspomnieniu o artyście w czasopiśmie „Dźwignia” w 1927 roku.

Mieczysław Szczuka (1898-1927) "Autoportret", 1920 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Mieczysław Szczuka (1898-1927) „Autoportret”, 1920 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

2. Szczuka uwielbiał wywoływać skandale z mniejszym lub większym rozmachem.

Z tym człowiekiem nie ma się chwili spokoju – mówiono  – nikt nie wie co z niego wyskoczy za chwilę. Kiedyś po pijaku, w środku nocy, namalował na świeżo pobielonych ścianach uczelni nadnaturalnej wielkości tłumy postaci świętych szturmujących bramy niebieskie. Wyszedł z tej sytuacji obronną ręką, ominęła go kara, a postaci na ścianach pozostały. Innym razem, zirytowany tym, że mówiono o nim: marnuje swój wielki talent, odpowiedział po swojemu, wyprowadzając w pole krytyków. Po kryjomu namalował serię monumentalnych obrazów i  wystawił je pod pseudonimem „Rekuć”. Wystawa wywołała sensację, nikt o Rekuciu nie słyszał, nikt go nie znał – i tym bardziej chwalono jego wielki talent, porównując do wizji Tintoretta. Szczuka po raz kolejny wygrał i pokazał, że potrafi. Zdarzały mu się też inne „wyskoki” – od paradowania w stroju mnicha po uczelni (po balu karnawałowym postanowił nie zmieniać kostiumu przez kilka najbliższych dni) do wdawania się w bójki, nawet krwawe – raz został postrzelony w kolano, broniąc dobrego imienia swojego przyjaciela-artysty.

Mieczysław Szczuka (1898-1927) "Bez tytułu / Kompozycja LRGUD", 1927 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Mieczysław Szczuka (1898-1927) „Bez tytułu / Kompozycja LRGUD”, 1927 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Mieczysław Szczuka (1898-1927), Projekt okładki zbioru poezji Władysława Broniewskiego "Dymy nad miastem", 1927 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Mieczysław Szczuka (1898-1927), Projekt okładki zbioru poezji Władysława Broniewskiego „Dymy nad miastem”, 1927 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

3. Był odważnym i utalentowanym taternikiem.

Jedni zapamiętali go jako szalonego artystę awangardy, inni – jako wybitnego taternika. Jego wielka przygoda z Tatrami zaczęła się przypadkowo – chorował na gruźlicę i wyjechał do Zakopanego na leczenie, o chodzeniu po górach nie miał pojęcia. Tatry opętały go od razu, gdy tylko zobaczył potężne skalne ściany i strzeliste, poszarpane turnie. Wynajął przewodnika u którego zrobił krótki i intensywny „kurs taternictwa” i zaczął realizować swój cel – przejście najtrudniejszych znanych wówczas dróg wspinaczkowych w Tatrach  i – jakby tego było mało – wytyczenie kolejnych, jeszcze trudniejszych. I udało mu się ten cel zrealizować. Wspinał się z najlepszymi, pokonując między innymi Grań Wideł, północną ścianę Galerii Gankowej, Mały Lodowy Szczyt południową ścianą, Kieżmarski południowym filarem, można by wymieniać bez końca… Szczuka wniósł do taternictwa te wszystkie właściwości, które cechowały go jako człowieka i artystę; niespożytą energię, instynkt nieustannych poszukiwań, pasję, zawziętość, fantazję (…) otaczała go sława wściekłego ryzykanta. Był przy tym idealnym towarzyszem w górach – pomocny, wesoły, przyjacielski, lubił się troszczyć o innych i prowadzić ich po Tatrach.

Z wyprawy w Tatry, Mieczysław Szczuka na pierwszym planie, rok 1926, źródło: A Stern, M. Berman "Mieczysław Szczuka", 1965

Z wyprawy w Tatry, Mieczysław Szczuka na pierwszym planie, rok 1926, źródło: A Stern, M. Berman „Mieczysław Szczuka”, 1965

4. Zginął tragicznie podczas wspinaczki na południowej ścianie Zamarłej Turni.

Najbardziej wówczas znaną „wybitnie trudną” ścianą była południowa ściana Zamarłej Turni – przepiękna, legendarna, nie sposób było oprzeć się jej urokowi. Szczuka już raz pokonał Zamarłą i latem 1927 roku chce to powtórzyć. 13 sierpnia i 13. próba przejścia ściany –  zły omen. Spotyka dwóch młodziutkich turystów i namawia ich na wspólną wspinaczkę. Pod wybraną wspinaczkową drogą udziela im krótkiego przeszkolenia z posługiwania się liną, wbijania haków i rusza jako pierwszy. Młodzi zachęceni widokiem szybko i zgrabnie wspinającego się Szczuki, ruszają za nim, bez jego komendy. Jeden z nich nagle odpada, wyszarpując Szczukę ze stanowiska, ten odrywa się od ściany, zatacza łuk i roztrzaskuje się o piargi. Co zawiniło? – lekkomyślność, obsesja pokonania „mitu” przeklętej Zamarłej za wszelką cenę czy może nieszczęśliwa miłość? Szczuka jakby przewidział swój los – ilustrując wcześniej poemat Sterna Europa narysował na końcu schematyczny szkic ściany Zamarłej, obwiedziony czarną żałobną ramą. Idealne epitafium artysty – taternika.

Zamarła Turnia, źródło: archiwum autorki (fot. M. Bednorz)

Zamarła Turnia, źródło: archiwum autorki (fot. M. Bednorz)

Mieczysław Szczuka (1898-1927) "Zamarła Turnia" źródło: A. Stern "Europa"

Mieczysław Szczuka (1898-1927) „Zamarła Turnia” źródło: A. Stern „Europa”

5. Towarzyszką życia Szczuki była Teresa Żarnowerówna.

Żarnowerówna – tak samo jak on była niezwykle utalentowaną artystką awangardową. Śliczna, drobna dziewczyna, o ciemnych wielkich oczach, wyglądająca jak Hiszpanka lub Indianka. Zakochani do szaleństwa, Szczuka  tak jak w sztuce i taternictwie – w sprawach uczuciowych wyznawał zasadę albo na całość albo wcale. Teresa – Szczuka – jakże denerwujący i niebywali ludzie (…) ile oni z siebie dają, ileż to przebywanie z nimi daje! Pracowali prawie cały czas razem, pracowali bez wytchnienia dając z siebie wszystko, ciągle zaskakiwali i ciągle im było mało. Niektórzy jednak podejrzewają, że Teresa nie była jedyna, że za całym splotem wydarzeń, które doprowadziły do wypadku stoi inna – Marzena Skotnicówna – sekretna miłość Szczuki. Dzień przed tragedią mieli odbyć ważną rozmowę – jak zapisała dziewczyna w swoim dzienniku – nie wiemy co z niej wynikało, ale może miało to wpływ na szaleńczy plan Szczuki, który musiał skończyć się tragicznie. Skotnicówna po jego śmierci wyjechała do Cieszyna. Sama zginęła na Zamarłej dwa lata później, wspinając się ze swoją siostrą Lidą. Również Teresa Żarnowerówna nigdy nie pozbierała się po utracie ukochanego, przez długi czas nie była nawet w stanie tworzyć.

 

Fotografia Teresy Żarnowerówny, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Fotografia Teresy Żarnowerówny, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi

Siostry Skotnicówny w Tatrach, źródło: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Siostry Skotnicówny w Tatrach, źródło: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Źródła:

  • Gentil-Tippenhauer W., Zieliński S., W stronę Pysznej, Warszawa 1961
  • Mieczysław Szczuka, oprac. Stern A., Berman M.,  Warszawa 1965
  • Bednorz M., Między sztuką a wspinaczką, [w:] „Tatry” nr 66, 2018

Autor: Małgorzata Bednorz

Po krótkiej przygodzie z malarstwem studiowała historię sztuki, którą rozpoczęła na UMK, a skończyła na UJ. Od czasu do czasu pisze teksty o sztuce dla kilku czasopism. Wielbicielka twórczości kaskaderów literatury, a w sztukach plastycznych – wszelkich przejawów ekspresjonizmu (chociaż ceni wielu artystów z różnych epok i nurtów).

zobacz inne teksty tego autora >>