Władysław Jarocki (1879-1965) "Pogrzeb huculski", 1905 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Poznaniu (fot. Leszek Lubicki)

Władysław Jarocki (1879-1965) „Pogrzeb huculski”, 1905 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Poznaniu (fot. Leszek Lubicki)

To jeden z najmocniejszych obrazów rodzajowych w sztuce Młodej Polski, Pogrzeb huculski, płótno o niezwykłej, odważnej kompozycji, scena wielofiguralna utrzymana w gradacjach błękitnawych i beżowych szarości, zestawionych z szerokimi akcentami czerni, bieli i inkrustowana czerwienią: jasnym cynobrem. Czerwień to chusty upięte na głowach kobiet, okrywające ramiona i plecy, czerń to kaftan czarnowłosego mężczyzny. Między nimi a trumną na przedostatnim planie (ostatnim planem jest horyzont) bieleje ciepłą w tym otoczeniu bielą krzyż leżący na wzorzystym kilimie i za nim bycze zady, ogony; dopiero dalej, ale i wyżej, ciemna trumna na karawanie z końskim zaprzęgiem.

Twórcą obrazu jest Władysław Jarocki (urodzony 6 czerwca 1879 w Podhajczykach koło Trembowli – zmarł 7 lutego 1965 w Krakowie).

Bywa nazywany artystą-folklorystą. Tak, spośród obrazów, które pozostawił, największą wartość stanowią te, których geneza wywodzi się z podróży malarza zarówno w Karpaty Wschodnie, na Kaukaz, Krym, na Huculszczyznę, jak i w Tatry. Z Podtatrzem do końca życia się związał.

Powrót z Golgoty – Wielki Piątek, kompozycja wielofiguralna Jarockiego, która powstała w 1913 (trzy lata po Pogrzebie huculskim), to obraz, który chwyta za serce. Psychologia modeli staje się dla widza samym życiem. Ewidentne zalety kompozycyjne odchodzą dla odbiorcy na plan dalszy, uwodzą go relacje z osobami przedstawionymi, a raczej ożywionymi pędzlem artysty. Ukazana pośród surowego, śnieżnego pejzażu rodzinna zapewne grupa Górali wraca do siebie, paradoksalnie, nie mogąc wrócić do siebie. Siła ich wiary i sugestywność Drogi Krzyżowej, w której uczestniczyli w odległym kościele, każe im raz jeszcze przeżywać Mękę Pańską i żałować za grzechy.

Wzruszona do głębi Góralka na pierwszym planie ociera łzy białą chusteczką, za nią bieleje chusteczka w przykładanej do twarzy ręce Góralki na drugim planie. I mężczyźni. Nie są skłonni do okazywania swych uczuć, ale malarz odnalazł ich bolesną skruchę. Gdzie odnalazł? Czy w wyrazie twarzy? No, nie, głębiej: w aurze. I w sposobie trzymania głowy. Jest takie miejsce między czaszką a karkiem, w którym tkwi coś, co zamaszyście szkicując ruch, określa charakterystykę postaci i sprawi, że postać zostanie w mig rozpoznana zarówno przez detektywa, jak i przez reżysera.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Powrót z Golgoty", 1913 rok, źródło: Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy

Władysław Jarocki (1879-1965) „Powrót z Golgoty”, 1913 rok, źródło: Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy

Byłże więc Władysław Jarocki detektywem? Był reżyserem? Dobry malarz figuratywny musi być i jednym, i drugim. (Ukończył architekturę na Politechnice lwowskiej, studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i w Académie Julian w Paryżu. Bystry, spostrzegawczy, powinien być ponadto muzykalny… i współczujący.

Współczuł, bo przeżył swoje. W roku 1921, kiedy po roku wykładów i prowadzenia zajęć we Lwowie, na Politechnice i w Państwowej Szkole Przemysłowej, przybył do Krakowa, gdzie rozpoczął karierę artysty pedagoga w Akademii Sztuk Pięknych, był już naznaczony zarówno traumą I wojny światowej, w której uczestniczył m.in. jako rysownik-korespondent armii austro-węgierskiej, jak i zagładą miejsc urodzenia i młodości, w tym konkretnie wczesnych dzieł rysunkowych i malarskich, rozniesionych na szablach i podeszwach przez bolszewików. Odrodzony – bo w roku 1920 poślubił córkę sławnego poety Jana Kasprowicza, Annę, a zanim Harenda stanie się, jak mawiano, jego drugim domem, zwiąże się na tę swoją drugą połowę życia z Krakowem; niebawem państwo Jaroccy zamieszkają służbowo w gmachu Akademii przy placu Matejki, i tak to pnący się po szczeblach kariery naukowo-dydaktycznej autor Portretu własnego na nartach (z przedziwnie koronkową fakturą partii śniegu, wydobywającą świetlistość zmarzliny) będzie tam miał oprócz salonu i sypialni porządną pracownię z oszkloną ścianą, wszystko z wejściem przez ustronny korytarzyk.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Autoportret na nartach", 1909 rok, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Władysław Jarocki (1879-1965) „Autoportret na nartach”, 1909 rok, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Wprawdzie dopiero po szesnastu latach zostanie profesorem zwyczajnym, ale był wybierany dziekanem wydziału malarstwa i rzeźby, przez jedną kadencję pełnił funkcję prorektora, należał do elitarnego Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, wiedeńskiej Secesji oraz Société National des Beaux-Arts w Paryżu,a poza tym redagował bardzo dobre, wypełniające lukę w świadomym propagowaniu twórczości czasopismo „Sztuki Piękne” (miłe Portalowi, który dziś publikuje te słowa); założyciel i przez wiele lat redaktor naczelny był tak zaangażowany w sprawy czasopisma, że z rozpędu na wytwornym papierze firmowym „Sztuk Pięknych” pisywał listy do rodziny, niekiedy intymnej treści. Skąd wiem? Przed laty otrzymałem ich facsimile od bliskiej krewnej artysty.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Staw w Bronowicach", źródło: Desa Unicum

Władysław Jarocki (1879-1965) „Staw w Bronowicach”, źródło: Desa Unicum

Władysław Jarocki (1879-1965) "Widok na Giewont", źródło: Katolicki Uniwersytet Lubelski

Władysław Jarocki (1879-1965) „Widok na Giewont”, źródło: Katolicki Uniwersytet Lubelski

Mauzoleum Jana Kasprowicza, fot. Leszek Lubicki

Mauzoleum Jana Kasprowicza, fot. Leszek Lubicki

Wielu z nas schodziło z tych dwudziestu czterech schodów wiodących z dziwnego miejsca – z mauzoleum Jana Kasprowicza. Monument zbudowano na Harendzie, tuż przy willi mieszkalnej, środkami zdobywanymi przez wdowę po wielkim młodopolskim poecie przez siedem lat. Otóż marmurowy sarkofag, w którym znalazła się tumba z trumną Kasprowicza, zaprojektował zięć zmarłego, właśnie Władysław Jarocki. Artysta malarz, pamiętamy, był również dyplomowanym architektem. Świetnie wkomponował ten istotny fragment we wnętrze mauzoleum projektu Karola Stryjeńskiego, z płaskorzeźbą Jana Szczepkowskiego.

To nie była jedyna praca Jarockiego spośród tych, które pozostawił pod Tatrami. Ale to później. Na razie artysta żyje i tworzy na przemian w Krakowie, w Zakopanem i we Lwowie, zaznacza swoją obecność indywidualnymi wystawami malarstwa w tych miastach, a także Warszawie, Poznaniu i w Hadze. Odznaczony Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury („za wybitne zasługi dla polskiej sztuki w ogóle”), niebawem podejmie konsekwentne wysiłki dla propagowania naszej sztuki na świecie. Zaprojektował i zorganizował polską ekspozycję na dwunastym Biennale w Wenecji. Rok w rok – w latach 1923–1928 – nadawał kształt działowi polskiemu na wystawach Carnegie Institute w Stanach Zjednoczonych. Od 1927 był przez trzynaście lat prezesem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Chaty góralskie", 1914 rok, źródło: Desa Unicum

Władysław Jarocki (1879-1965) „Chaty góralskie”, 1914 rok, źródło: Desa Unicum

Harenda. Władysław Jarocki i Jan Kasprowicz, źródło: polska-org.p

Harenda. Władysław Jarocki i Jan Kasprowicz, źródło: polska-org.p

Inne jeszcze pełnione funkcje społeczne nie pozwoliły mu może rozwinąć skrzydeł jako malarzowi, nie był w stanie wykorzystać wszystkich możliwości, jakie dawał mu talent, na pewno jednak poczucie niezupełnego spełnienia łagodziły Jarockiemu najwyższe odznaczenia państwowe i prawdziwa kolekcja zagranicznych orderów.

Kończąc gdybanie, chylę czoło przed Heleną na tle okna, portretem młodej Góralki bajecznie kolorowej, ale przygaszonej z woli malarza w gamy cynobrów i beżu. Ten ciepły obraz o formacie zbliżonym do kwadratu, w sam raz dla oddania prostego, rzec by można, uroku hożej dziewczyny, należy do najdoskonalszych dzieł młodopolskich inspirowanych Secesją. Odwaga w stosowaniu płynnej kreski, o dziwo, mistrzowsko modelującej rysy twarzy, a w partiach oczu i ust udowadniającej celność w oddaniu charakteru zarówno portretowanej, jak i stroju oraz otoczenia, w połączeniu z realizmem rysunku mocnych, dużych, masywnych spracowanych rąk, jakby starszych od reszty modelki, mieści się także w ciepłej bieli elementów stroju Heleny. Raz na, powiedzmy, dekadę, wychodziło kameralne arcydzieło spod pędzla Jarockiego.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Helka z Poronina", 1913 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Władysław Jarocki (1879-1965) „Helka z Poronina (Helena na tle okna)”, 1913 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Mocno ustawiony w sferach rządowych, nie tylko we własnym mniemaniu zasłużony, przecież stosownie honorowany, mając w niezatartej pamięci dotkliwe szkody wyrządzane przez bolszewików, a także osobiste, rodzinne, nie da się ukryć, niepowetowane straty poniesione z rąk barbarzyńców, zaniepokojony ultralewicowymi tendencjami w może nielicznej, ale silnej grupie studentów Akademii – w oficjalnym liście skierowanym do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego napisał list naznaczony niepokojem, zwracając zwierzchności uwagę, że w murach Akademii tworzy się najprawdopodobniej „jaczejka komunistyczna”. Gdybyż mógł przypuszczać, jak ten niewielki akapit mu w niedalekiej przyszłości zaszkodzi, jak zaważy na jego dalszych losach – za życia ina półwieku po śmierci! (Cisza wokół postaci malarza rozproszyła się w 2015, gdy krakowska ASP ogłosiła Rok Władysława Jarockiego z konsekwencjami w postaci wystaw i publikacji).

Los to los. Burze dziejowe i ich konsekwencje.Nieliczna, wyżej tu wymieniona grupa weszła po II wojnie światowej w szeregi władzy, zapamiętano profesorowi Jarockiemu zarówno sympatię, jaką darzyła go Sanacja, wytknięto, że w czasie okupacji hitlerowskiej pracował (jak zresztą wielu profesorów ASP) w Staatliche Kunstgewerbeschule Krakau – Państwowej Szkole Rzemiosła Artystycznego pod zarządem niemieckim w gmachu zawieszonej Akademii. To nie była dlań dobra aura. Bliski siedemdziesiątki, usuwał się coraz bardziej. W samą porę, bo w 1947, przeszedł na emeryturę. Autor pozostałych w historii sztuki mocnych w wyrazie, soczystych kolorystycznie, monumentalnych portretów kolegów artystów i taterników, miał kłopoty ze wzrokiem, zdawał sobie sprawę, że był, ale nie jest już mistrzem.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Huculi w Karpatach", 1910 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Władysław Jarocki (1879-1965) „Huculi w Karpatach”, 1910 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Nie skarżył się przecież na los. Zaangażował się w przeniesienie z Zakrzowa pod Kalwarią Zebrzydowską zabytkowego drewnianego kościoła aż pod dom na Harendzie, gdzie była jego przystań. Odnowił kościelne polichromie w tym „swoim” kościółku na Harendzie, bardziej jako artysta, nie konserwator. Gdy mu już stuknął ósmy krzyżyk, Jarocki namalował obrazy do wszystkich XVIII-wiecznych ołtarzy, przeniesionych z innego, nieczynnego kościoła. Także na Harendzie pomógł macierzystej uczelni w pozyskaniu Domu Plenerowego, podhalańskiego – o, sam pamiętam, z charakterem. Zmarł w Krakowie. Przeżył 85 lat, w tym 35 lat twórczo, a w pozostałych latach działał także dla sztuki. I dla kolegów.

Władysław Jarocki (1879-1965) "Portret Stanisława Kamockiego", 1920 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Władysław Jarocki (1879-1965) „Portret Stanisława Kamockiego”, 1920 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Władysław Jarocki (1879-1965) "Artyści przy stole", źródło: Polski Dom Aukcyjny

Władysław Jarocki (1879-1965) „Artyści przy stole”, źródło: Polski Dom Aukcyjny

Źródła:

  • Władysław Kozicki, Władysław Jarocki. Z 32 reprodukcjami, Warszawa 1928
  • Anna Kasprowicz–Jarocka, Córki mówią, Warszawa 1966
  • Facsimile rękopisów wybranych listów Władysława Jarockiego, oddane do dyspozycji autora przez Jolantę Tacakiewicz-Lipińską, spadkobierczynię Artysty.

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>