Soter August Jaxa-Małachowski (1867-1952), malarz urodzony na stepach czarnomorskich, a przez lata związany z Krakowem, pozostawił po sobie niezwykle bogatą spuściznę i jest obecnie postrzegany jako jeden z najwybitniejszych marynistów swoich czasów.
Przed I wojną światową oraz w dwudziestoleciu międzywojennym był ceniony zarówno przez publiczność – ponieważ jego doskonałe i miłe dla oka pejzaże wpisywały się idealnie w gusta szerokiej grupy odbiorców, a także przez krytykę, o czym świadczą liczne pozytywne recenzje wystawianych przez niego prac: Nie często zdarza się zetknąć z talentem, prawie nieznanym, a zupełnie dojrzałym, skrystalizowanym w rodzaju twórczości, w kierunku i w wartości zasobów artystycznych, i dającym za jednym zamachem tak szerokie podstawy do oceny. Mamy przed sobą pejzażystę czystej krwi, o niezwykle rozległej skali wrażeń. (…) Zajmuje go natura we wszelkiej postaci, w całem bogactwie swych różnorodnych zjawisk. Umie Małachowski wypatrzeć zajmujące momenty malarskie i w surowej przyrodzie polskiej i w słonecznej atmosferze południa, (…) wrażliwość ma rozległą, chłonną chciwą, prawie niespokojną.
Na podstawie wielu przykładów z przeszłości wiemy, że historia sztuki nie zawsze obchodzi się sprawiedliwie z artystami, którzy nie idą zgodnie z najmodniejszym w danym czasie nurtem sztuki, często się ich wyklucza i nie wspomina ani słowem w głównych opracowaniach historii sztuki. Podobnie stało się z Soterem Jaxa-Małachowskim – jego tradycyjne malarstwo pejzażowe, pomimo wysokiej wartości, zostało po II wojnie światowej niemal zupełnie zapomniane. Malarz nie miał też potomków, którzy mogliby zadbać o to, by jego twórczość nie poszła w zapomnienie. Dopiero w ostatnich latach postać Sotera stała się bardziej popularna za sprawą kilku monograficznych wystaw i publikacji. Coraz więcej jego pejzaży, głównie morskich, pojawia się na rynku antykwarycznym i cieszą się one popularnością.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Autoportret”, 1915 rok, źródło: kolekcja prywatna
Soter Jaxa-Małachowski w Wolanowie, ok. 1890 roku, źródło: kolekcja prywatna
Przedstawienie historii Sotera wypada zacząć od jego dość interesującego rodowodu. Soter pochodził z rodu Małachowskich, pieczętującego się herbem Gryf. Ród ten wywodził się z Gryfitów wielkopolskich osiadłych w średniowieczu w okolicach Witkowa, a nazwisko wywodzi się od Małachowa – włości rodowych położonych na południe od Gniezna. Nazwisko Małachowski było (i nadal jest) bardzo rozpowszechnione i dla rozróżnienia wielu linii Małachowskich, którzy pieczętowali się różnymi herbami i nie byli ze sobą spokrewnieni (znacznie łatwiej wykazać pokrewieństwa z zamierzchłych czasów między różnymi rodzinami innych nazwisk, ale herbu Gryf niż między różnymi, niezależnymi liniami Małachowskich), Małachowscy herbu Gryf pod koniec XVIII wieku zaczęli dodawać przed nazwiskiem przydomek Jaxa. Jaxa jest ponoć staro skandynawskim imieniem, równoznacznem z naszym Jakóbem. Swego czasu było to imię rodowe Gryfitów-Świebodzicówi od częstego jego używania zwano ten ród także Jaxami. (…) Od imienia tego znaczna część rodu herbem Gryf się pieczętująca używa dziś przydomku Jaxa (…) bezpośrednim powodem był fakt stykania się z końcem XVIII wieku z rodziną Małachowskich herbu Nałęcz. Dla uniknięcia więc możliwych pomyłek wprowadzono jako stałą doczepkę do nazwiska – Jaxę – pisał w latach 20. XX wieku kronikarz rodziny.
W połowie XVIII wieku Małachowscy herbu Gryf zaczęli osiedlać się na wschodnich kresach Polski: na Ukrainie, Podolu i Rusi Czerwonej, zakładając dobrze prosperujące majątki ziemskie. Dobra sytuacja gospodarcza i mariaże z liczącymi się rodzinami sprawiły, że był to okres rozkwitu dla tej gałęzi Małachowskich. Bracia Eligjusz i Meliton ożenili się z dwoma siostrami, hrabiankami Pulcherją i Julją Ścibor-Marchockiemi h. Ostoja, córkami Ignacego hr. Ścibor-Marchockiego, pana na Minkowcach i Ruffipolis.(…) Dzięki małżeństwu temu obaj bracia i ich potomkowie osiedli na 100 lat z górą na Stepach Czarnomorskich pod Odessą w Chersońszczyźnie. W przyszłości Meliton gospodarował majątkiem w Palejowej, a Eligiusz (dziadek naszego malarza) w Wolanowie. Po jego przedwczesnej śmierci zarządzanie majątkiem przejęła żona Pulcheria, a następnie najstarszy syn Ryszard (ojciec Sotera), który w głównym swym majątku i rezydencji prowadził piękną stadninę rasowych koni arabskich, w ogóle gospodarka jego mogła się stać wzorem – jak czytamy w kronice. Tym samym zapewnił swojej rodzinie dostatnie i sielankowe życie, które zostało zakłócone dopiero w 1917 roku wybuchem rewolucji.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Autoportret”, 1912 rok, źródło: kolekcja prywatna, fot. Desa Kraków
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Dwór w Wolanowie”, 1908 rok, źródło: kolekcja prywatna
Soter urodził się w 1867 roku jako drugi syn Ryszarda i Doroty z Małachowskich. Dość nietypowe imię Soter pochodzi z języka greckiego i oznacza „Zbawcę”, w starożytności popularnym przydomkiem władców hellenistycznych (rodzina Małachowskich najwyraźniej miała słabość do greckich imion – choćby powtarzający się Meliton – oznaczający „człowieka jak miód”). Szczęśliwe dzieciństwo przyszłego artysty i dorastanie w majątkach nad Morzem Czarnym z pewnością wpłynęły na jego późniejsze zamiłowanie do natury i wrażliwość na zmienne krajobrazy morskie – być może właśnie dzięki tym wczesnym doświadczeniom postanowił poświęcić się malarstwu pejzażowemu. Sotera, jego starszego brata oraz cztery siostry wychowywała przez lata krewniaczka Jadwiga Mrozowicka. Ich matka Dorota zmarła bowiem bardzo młodo, mając zaledwie 38 lat.
W wieku 12 lat Soter rozpoczął naukę w szkole średniej w Odessie, w której osiągał dobre wyniki (za wyjątkiem dużych trudności z językiem rosyjskim), jednak narzekał na straszną tęsknotę za rodzinnym domem w Wolanowie, do tego stopnia, że raz pozwolił sobie na „wagary”, o czym pisze we wspomnieniach: Kiedyś tak mi już było tęskno, że nie wytrzymałem i zamiast do szkoły poszedłem na dworzec kolejowy, kupiłem bilet i około 10 rano zjawiłem się w Wolanowie. Wprawdzie ojciec się nie gniewał, bardzo mnie nawet serdecznie wycałował, ale w południe byłem już z powrotem w Odessie. W ostatniej klasie nastąpił znaczący regres w nauce, tak że VI klasę musiał Soter powtarzać i z trudem zdał maturę i sam przyznał, że wpadł w trochę nieodpowiednie środowisko: wyciągali mnie na różne hulanki i pijatyki, tak iż więcej myślałem o zabawie aniżeli o nauce. Na szczęście wyrósł jednak na ludzi, o czym przekonamy się w dalszej części historii.
Jego ojciec był podpułkownikiem kawalerii wojsk rosyjskich, uczestniczył w wojnie krymskiej i widział przyszłość syna w służbie wojskowej. Ten jednak z powodu zbyt wątłej budowy ciała po kilku oględzinach został odrzucony w wojsku. Okazuje się więc, że czasem wątła budowa ciała jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym – uchroniła tak wspaniały talent malarski przez całkowitym zmarnowaniem. Soter od dzieciństwa marzył o karierze artystycznej, zasmarowując stosy papieru różnymi malowidłami. Pierwszym krokiem do realizacji tego celu było wstąpienie do Szkoły Rysunkowej w Odessie, którą jednak szybko porzucił ze względu na skostniały i zbyt tradycyjny model nauczania. Postanowił porzucić czarnomorskie stepy i wyjechać na studia do Krakowa, z którym był związany do końca życia – z krótkimi przerwami na podróże.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Wawel zimą”, źródło: Rempex
Kraków był dla niego miłością od pierwszego wejrzenia, co wspomina w pamiętnikach: Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie na mnie zrobiło to pierwsze polskie miasto, które poznałem (…) Noc była ciepła, księżycowa, okno otwarte, cisza na Rynku, tylko od czasu do czasu odgłos kroków spóźnionego przechodnia, gdy wtem nagle posłyszałem hejnał!… To była przełomowa chwila w mym życiu. Ze stepowca stałem się krakowianinem. Na początku 1892 roku rozpoczął naukę w Szkole Sztuk Pięknych pod kierunkiem Floriana Cynka, Izydora Jabłońskiego i Władysława Łuszczkiewicza. Z powodu konfliktu z tym ostatnim (znanym ze złośliwości i paskudnego charakteru) po pewnym czasie zrezygnował z oficjalnych studiów i dokształcał się w domu. Jego wynajmowany pokój stał się jednocześnie domem, pracownią i miejscem częstych spotkań towarzyskich, ponieważ Soter był przez kolegów-artystów bardzo lubiany, jako człowiek usposobienia dobrego, uczynnego i cichego.
Dwa lata później, za przykładem wielu swoich przyjaciół, wyjechał do Monachium, będącego wówczas jednym z najważniejszych centrów sztuki europejskiej. Niemal wszyscy polscy artyści tworzący na przełomie wieków przechodzili przez krótszy lub dłuższy epizod monachijski. Jaxa-Małachowski przez sześć lat uczył się malarstwa u Stanisława Grocholskiego, który reprezentował nurt malarstwa realistycznego, opartego na gruntownych studiach i wnikliwej obserwacji natury. Soter oprócz wytężonej pracy w Szkole Malarstwa i Rysunku, włączył się również w działania polskiej kolonii artystycznej w Monachium – między innymi współtworzył „Jednodniówkę Monachijską” – publikację zbiorową artystów polskich, z której dochód został przeznaczony na pomoc dla kształcącej się młodzieży. W przypadku Sotera to był jeden z dwóch epizodów włączenia się w inicjatywę o bardzo nowatorskiej koncepcji artystycznej, drugim był tryptyk „Zbrodnia” inspirowany twórczością Bocklina.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Portret żony”, źródło: kolekcja prywatna
Jadwiga Małachowska z d. Younga de Lenie, żona artysty, fotografia ok. 1902 roku, źródło: kolekcja prywatna
Po powrocie z Monachium w roku 1901 artysta rozpoczął nowy etap życia, żeniąc się z Jadwigą Younga de Lenie. Była to wielka miłość, nie słabnąca wraz z upływem czasu, w relacjach rodziny była to zakochana w sobie para, zawsze milcząca, przytuleni do siebie. Żona stała się jego muzą i modelką, zachowało się kilka malarskich portretów Jadwigi – kobiety o niezwykłej urodzie, delikatnych, dziewczęcych rysach twarzy i wytwornie ubranej zgodnie z ówczesną modą. Jadwiga również posiadała talent plastyczny, jednak malowała i rysowała wyłącznie dla przyjemności i raczej nigdy nie kształciła się w tym kierunku. Zachowały się bardzo udane studia rysunkowe i olejne kwiatów, kilka portretów męża i scenki humorystyczne z ich wspólnych wyjazdów.
Małachowscy w pierwszych dekadach XX wieku często podróżowali na południe Europy, zwłaszcza do Włoch, których krajobrazy były dla Sotera niewyczerpanym źródłem inspiracji. Szczególnie upodobał sobie wyspę Capri, leżącą u wybrzeży Włoch w pobliżu Neapolu, nazywaną przez Homera wyspą kwiatów. Na przełomie wieków stała się mekką artystów – i trudno się temu dziwić – postrzępione skały, strome klify, lazurowe zatoki, śródziemnomorski klimat i sielankowa atmosfera musiały zachwycić każdego. Wielu młodopolskich literatów i malarzy odwiedzało wyspę Capri, a niektórzy jak Leopold Staff, doszukiwali się analogii z rodzimymi krajobrazami – bo jak wiemy wszyscy byli wtedy zagorzałymi patriotami:
Na morzu wyspa górska: miniatura Tatr.
Jeno że Morskie Oko, miast w środku, jest wkoło
I miast smreczków, tyrsami winnic wstrząsa wiatr,
Jak niewidzialny tancerz, co pląsa wesoło.
Trzeba przyznać, że skojarzenie włoskiej wyspy z polskimi Tatrami jest ujmujące – może to porównanie było w zamyśle poety najwyższym stopniem pochwały dla Capri?
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952), „Capri”, 1924 rok, źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur Kraków
Soter Jaxa-Małachowski (1867 -1952), „Capri – skały Faraglioni”, 1927 rok, źródło: Sopocki Dom Aukcyjny (Warszawa)
Pozostając w temacie Tatr, wróćmy do historii naszego malarza. Soter Jaxa-Małachowski wraz z żoną w latach 1907-1909 opuścił Kraków i zamieszkał w Zakopanem, wynajmując willę Pyszna przy Chramcówkach 22, wybudowaną w modnym wówczas stylu zakopiańskim w roku 1905.
Na przełomie XIX i XX wieku, a więc w okresie polskiego modernizmu, zainteresowanie Tatrami i góralszczyzną osiągnęło apogeum i przybrało niemal formę religijnego, obsesyjnego kultu. Tatry zostały „odkryte” przez artystów na początku XIX wieku, wraz z modą na odbywanie wycieczek w miejsca dzikie i niedostępne oraz kultem natury, a zwłaszcza rodzimych krajobrazów. W miarę stopniowego poznawania i zdobywania Tatr, stawały się one coraz bardziej popularne, wśród najważniejszych popularyzatorów Tatr należy wymienić Walerego Eljasza Radzikowskiego – malarza, fotografa i autora pierwszych przewodników oraz Tytusa Chałubińskiego – prawdziwego „człowieka renesansu”, który skutecznie zareklamował Zakopane jako kurort uzdrowiskowy leczenia chorób płucnych. Trudno wyobrazić sobie gorsze miejsce dla gruźlików – zmienny klimat, wiatr halny, który fizycznie i psychicznie potrafi wykończyć nawet najzdrowsze osobniki, a dziś dochodzi jeszcze fatalna jakość powietrza. Chałubiński jednak potrafił zrobić dobrą „publicity” na miarę reklamy Coca-Coli, jak pisał po latach Rafał Malczewski, więc pod Tatry zaczęli się zjeżdżać kuracjusze, a potem malarze, literaci, aktorzy – tak, że na przełomie wieków Zakopane stało się stolicą kulturalną Polski.
Niezwykłe oczarowanie Tatrami ogarnęło wszystkie dziedziny kultury idąc w parze z intensywnym turystyczno-taternickim zdobywaniem Tatr – a ten wyjątkowy kult wiązał się chyba przede wszystkim z tym, że Tatry w okresie zaborów były ostoją wolności, niepodległości, swobody, rozkwitu polskiej kultury, nadziei na odrodzenie – a więc wszystkiego, czego zniewolony naród najbardziej potrzebował. W pokoleniu Sotera Jaxy-Małachowskiego w Tatrach bywała niemal cała elita artystyczna – między innymi Leon Wyczółkowski, Jacek Malczewski, Józef Mehoffer, Władysław Ślewiński, Jan Stanisławski, Teodor Axentowicz i wielu, wielu innych. Niektórzy bywali w Tatrach sezonowo, niektórzy przeprowadzali się tam na okres kilku lat, jak Małachowscy, a byli też tacy, którzy osiedlali się w Zakopanem na stałe (to dotyczy zwłaszcza trochę późniejszego pokolenia artystów).
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Giewont zimą”, lata 30. XX wieku, źródło: Krakowski Dom Aukcyjny
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Zima w Tatrach”, 1926 rok, źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Nie do końca znane są motywy przeprowadzki Małachowskich do Zakopanego – możliwe, że ulegli po prostu ówczesnej modzie. Soter, wychowany na czarnomorskich stepach nigdy nie pokochał gór tak bardzo jak morza, zapewne nigdy też nie pociągało go zdobywanie szczytów tatrzańskich – może brakowało mu umiejętności, predyspozycji (pamiętajmy o jego wątłej budowie ciała), a może nie czuł takiej potrzeby i wystarczał mu sprzyjający pracy twórczej ówczesny klimat Zakopanego. Nie popadł więc w obsesję tatrzańską jak jego rówieśnicy i dwuletni epizod zakopiański był jedynym okresem, kiedy intensywnie malował Tatry (w późniejszych latach powstało zaledwie kilka prac z widokami Tatr), pomimo tego jednak, obrazy tatrzańskie Sotera są jak najbardziej poprawne, oddające potęgę gór, wpisujące się dobrze w jego realistyczny styl i zamiłowanie do natury. Nie wiadomo ile dokładnie powstało obrazów w czasie pobytu w Zakopanem. Większość znamy tylko z opisów, relacji z wystaw na których były eksponowane, zachowało się niestety tylko kilka z nich. Na wystawach Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie w latach 1909-1910 pokazał jedną z wersji “Czarnego Stawu” oraz “Zmarzły Staw”, “Giewont” i “Dolinę Kościeliską”. W Krakowie w 1912 roku wystawił “Morskie Oko”, “Kościelec” (dwie wersje), “Czarny Staw” (w aż siedmiu wersjach), “Biały Potok”, “Droga przez Boczań”.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Tatry – widok na Kościelec”, 1908 rok, źródło: Agra-Art
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Czarny Staw II”, 1909 rok, źródło: kolekcja prywatna
Przyjrzyjmy się zatem kilku zachowanym obrazom tatrzańskim Sotera. Pierwszy z nich powstał w roku 1908 – malowany techniką olejną, zatytułowany “Tatry-widok na Kościelec”. Obraz przedstawia fragment otoczenia Hali Gąsienicowej w porze letniej – przepiękną piramidę Kościelca (zwanego czasem pieszczotliwie „małym Matterhornem”) oraz na nieco dalszym planie z prawej strony Zawratową Turnię i Niebieską Turnię. Na pierwszym planie widzimy granitowe głazy o niemal geometrycznych kształtach, a dalej trawiasto-piarżyste zbocze. Obraz jest namalowany w wąskiej gamie barw z przewagą szarości i błękitów, które dobrze oddają surowość skalnych ścian, z domieszką ciepłych barw na pierwszym planie oraz akcentami bieli – podświetlonymi obłokami i niewielkim płatem śniegu. Kościelec, mimo niezwykłej urody, stosunkowo rzadko był wybierany przez malarzy na głównego bohatera obrazu, niewiele jest również przedstawień z początku XX wieku, które ukazywałyby w szerszej perspektywie otoczenie Hali Gąsienicowej. Jednym z nielicznych takich przedstawień jest akwarela Władysława Skoczylasa z roku 1909 oraz z lat 20. – dwa obrazy Maksa Hanemana: “Hala Królowa” i “Na drodze do Czarnego Stawu”.
Kolejny obraz “Czarny Staw II” powstał w roku 1909. Jak się wydaje było to ulubione miejsce Sotera – do żadnego innego motywu nie powracał w obrazach tak często jak do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Na pierwszym planie widzimy gładką, bardzo ciemną, szmaragdową taflę stawu, powyżej szaro-zielony próg skalny, za którym kryje się kocioł Zmarzłego Stawu. Ostatni plan tworzy grań skalna, rozpoczynająca się z prawej strony pola obrazowego turnią opadającą ku Zmarzłej Przełęczy, następnie jest Zamarła Turnia (widziana tu od strony północnej, a więc tej mniej spektakularnej), charakterystyczny wierzchołek Koziego Wierchu, a na końcu Czarne Ściany. Obraz jest namalowany w wąskiej gamie ciepłych barw, z przewagą szarości, impastowo, z wyraźnymi śladami pędzla. Pochmurny, szary krajobraz podkreśla majestatyczność, grozę gór i aurę tajemniczości. Artysta zainspirowany tak modnymi wówczas drzeworytami japońskimi, zastosował w obrazie wąski, ciasny kadr – wyrwany wycinek pejzażu i zaskakujący punk widzenia (nie stoimy nad brzegiem stawu, ale mamy wrażenie zawieszenia nad jego taflą). Mistrzem wycinkowego, japońskiego ukazywania fragmentów stawów tatrzańskich był Leon Wyczółkowski – niektóre jego kompozycje, jak “Czarny Staw” z 1907 roku, są już bardzo bliskie abstrakcji. Także wielu innych malarzy – z pokolenia Sotera, a także nieco młodszych – z upodobaniem malowało stawy lub ich fragmenty, warto zwrócić uwagę na obrazy Maksa Hanemana, Władysława Ślewińskiego, Witkacego czy Stanisława Kamockiego.
Soter Jaxa-Małachowski (1867-1952) „Potok zimą (Zima w Zakopanem)”, lata 30. XX wieku, źródło: kolekcja prywatna
Do pejzaży tatrzańskich wrócił na chwilę w latach 20. i 30. – z tego okresu pochodzą obrazy “Potok zimą (Zima w Zakopanem)” oraz “Giewont zimą”. Na pierwszym z mich artysta przedstawił fragment zimowego krajobrazu u podnóża Tatr, w słoneczny dzień. Uwagę zwracają silne kontrasty między iskrzącą bielą śniegu a ciemnymi wodami strumienia i fragmentami drzew. Soter, którego zawsze interesowały zjawiska luministyczne, i w tym obrazie skupił się na jak najdoskonalszym przedstawieniu gry świateł i cieni na śniegu. Drugi przedstawia widok na Giewont z Butorowego Wierchu – pierwszy plan tworzy przykryte warstwą świeżego śniegu wzniesienie z góralskimi, drewnianymi chatami, zaś na dalszym planie widzimy zaśnieżoną sylwetkę Giewontu. Obraz został namalowany w słoneczny, bezchmurny dzień, więc i w tym przypadku artysta mógł skupić się na świetle odbijającym się od śniegu. Odkrycie tatrzańskiej zimy przez malarzy nastąpiło dość późno, bo dopiero w latach 80. XIX wieku za sprawą Stanisława Witkiewicza i jego mistycznych, zimowych nokturnów. W okresie dwudziestolecia międzywojennego plenery zimowe w Zakopanem były już dość popularne, zaśnieżone Tatry malowali Haneman, Filipkiewicz, Kamocki i oczywiście – Rafał Malczewski – mistrz w przedstawianiu rozległych, śnieżnych przestrzeni, białej pustki.
Soter Jaxa-Małachowski został zapamiętany jako jeden z najlepszych polskich marynistów, warto jednak pamiętać o tych pobocznych nurtach jego twórczości – o pejzażach włoskich, nocnych widokach Krakowa oraz o krótkim epizodzie tatrzańskim. Obrazy z Tatr pozostają wierne sztuce realistycznej, opartej na wnikliwej obserwacji natury, po latach artysta pisał: nie mogłem, a z resztą i nie chciałem wyłamywać się z tych przestarzałych zasad. Jak widać, trzymanie się przestarzałych zasad wcale nie musi być zjawiskiem negatywnym.
ŹRÓDŁA:
- Łomnicka K., Jaxa: Soter August Jaxa-Małachowski, Kraków 2014
- Lang E., Soter Jaxa-Małachowski: w 150-lecie urodzin artysty, Kraków 2017
- Małachowski B. H., Kronika Jaxów-Małachowskich herbu Gryf, Kraków 1928
Autor: Małgorzata Bednorz
Po krótkiej przygodzie z malarstwem studiowała historię sztuki, którą rozpoczęła na UMK, a skończyła na UJ. Od czasu do czasu pisze teksty o sztuce dla kilku czasopism. Wielbicielka twórczości kaskaderów literatury, a w sztukach plastycznych – wszelkich przejawów ekspresjonizmu (chociaż ceni wielu artystów z różnych epok i nurtów).
zobacz inne teksty tego autora >>