To jeden z najbardziej ekscytujących obrazów w dziejach polskiego malarstwa. „Primavera” Bolesława Cybisa (1895–1957) doczekała się mnóstwa najrozmaitszych interpretacji. A przecież od czasów powojennych do lat 70. XX wieku pozostawała niejako w ukryciu. Tkwiła w magazynach muzealnych.

W drugiej połowie lat 70. XX w. sam zobaczyłem ten duży obraz na pierwszej po wojnie wystawie członków Bractwa św. Łukasza. Bogactwo tonów i maestrię techniki temperowej i olejnej kontempluje się nieco później. Najpierw uderzenie. Jak miłosne coup de foudre! Co to jest? W jakiej się nagle znalazłem warstwie rzeczywistości? Obraz namalowany w Polsce międzywojennej przedstawia sytuację banalną i w najzwyczajniejszej scenerii. Bardzo młoda dziewczyna, prawie dziecko, czesze się po dokonaniu ablucji. Ktoś powie, że nierealne są kwiaty, które na nią spadają z tapety, fantastycznie ożywione, ktoś inny słusznie zauważy, że artysta świadomie nawiązał do włoskiego quattrocento. Ale dlaczego nawiązał, tego już nie powie. Tu, owszem, chodzi o kwiaty zachowujące się surrealnie, chodzi także o wybór takich a nie innych środków warsztatowych, o maestrię techniki… Lecz klimat, atmosfera, nastrój; jak to zostało zrobione? Jakim cudem przeniesiono widza do egzotycznej krainy, gdzie tajemnica światła na ciele nagiej dziewczyny współgra z tajemniczością jej twarzy; co tu się niedawno działo? Co ona przeżyła i czego świadkiem było odbicie światła na granatowym dzbanku? Duch czasu, powtarzam, lata 30. XX w. To wtedy Michał Choromański napisał „Zazdrość i medycynę”, powieść, w której trywialny trójkąt małżeński jawi się nie tyle pod wpływem wyobraźni pisarza, ile dzięki specyficznej konstrukcji utworu z udziałem finezyjnej gradacji światła, jako z jednej strony tragedia antyczna, z drugiej – poemat grozy. Podobnie jak tam, nie ma stylizacji i nie ma dystansu, ni śladu ironii w mocnym, sugestywnym przedstawieniu plastycznym, jakim jest „Primavera”.

Bolesław Cybis (1895-1957), „Primavera”, 1936 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Bolesław Cybis (1895-1957), „Primavera”, 1936 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Czerwonawe – krytycy z epoki podnosili, ze brudne – skarpety, pozwijane, może ciepłe pończochy zastępują pantofle. Widz czuje chłód posadzki, może zapach mydlin. I tanich perfum. Słyszy szelest rozczesywanych włosów. Bolesław Cybis zdawał sobie sprawę z siły wyrazu i wartości własnego dzieła. Przeglądam katalog z 1938 roku. W odróżnieniu od raczej umiarkowanych życzeń cenowych większości kolegów z Bractwa św. Łukasza wycenił „Primaverę” na 2000 złotych (za 100 złotych miesięcznie prosty robotnik musiał utrzymać rodzinę).

Założycielem Bractwa św. Łukasza, powstałego w 1925 roku, działającego do wybuchu II wojny światowej był, jak wiemy, profesor Tadeusz Pruszkowski. Pisałem tutaj o mistrzu. Trzon Bractwa stanowili studenci warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, niektórzy wcześniej związani z pracownią przedwcześnie zmarłego mistrza Konrada Krzyżanowskiego, niektórzy studiujący również grafikę u Władysława Skoczylasa: właśnie Bolesław Cybis, Jan Gotard, Aleksander Jędrzejewski, Eliasz Kanarek, Edward Kokoszko, Antoni Michalak, Janusz Podoski, Czesław Wdowiszewski, Jan Wydra, Jan Zamoyski. Później dołączyli: Bernard Frydrysiak i Jeremi Kubicki. Łukaszowcy – bo tak ich potocznie nazywano – nawiązywali do tradycji szesnasto- i siedemnastowiecznego malarstwa niemieckiego i flamandzkiego. Lecz to powłoka, powiedziałbym, werniks. Pod lśniąca powierzchnią kłębiły się zwoje temperamentu, tętniła młoda gorąca krew, nie zawsze zdrowa. Co to znaczy?

Bolesław Cybis (1895-1957), „Akt kobiety siedzącej pod drzewem”, lata 1925-1929, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Akt kobiety siedzącej pod drzewem”, lata 1925-1929, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), "Martwa natura z kluczem", po 1925 roku, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Martwa natura z kluczem”, po 1925 roku, źródło: Desa Unicum

Znaczy, że mamy do czynienia nie tylko z dążeniem do perfekcji warsztatowej, że nie oglądamy rezultatu wysiłków stylizacyjnych, brawurowych popisów podczas łączenia technik malarskich. Bolesław Cybis otwiera dla nas scenę, wpuszcza do swojego teatru, a ten teatr to inny świat – nowy, a jednocześnie bliski współczesnym. Trzeba wprawdzie się poruszać ostrożnie, ale twórca zapewnia to minimum bezpieczeństwa, wyjście do powszedniości.

Wielu wrażliwców marzyło o obcowaniu na co dzień z obrazami Bolesława Cybisa. „Primavera” powstała w roku 1936 i wywołała niekończące się dyskusje, skrajne reakcje, setki interpretacji. Sam tytuł wskazywał najbardziej prosty kierunek: skojarzenie z Botticellim; pewien pozorny spokój, a także świetny rysunek, harmonijny modelunek ze śladami najdelikatniejszego konturu uspokajały widzów, że niby ach, to wszak już było, nie mamy na szczęście do czynienie z erupcją wyjątkowego zjawiska… Żarty na bok, choć nie do końca. Wielu widziało w obrazie Cybisa elementy krytyki społecznej; zimny, wilgotny kąt, spłowiałe tapety, ubożuchne sprzęty, no i ta dziewczynka… Dlaczego tak na nas patrzy? Może z wyrzutem, żeśmy my, możni tego świata, dopuścili do konieczności uprawiania przez nią pokątnych procederów?

Byli tacy, dla których „Primavera” stała się wręcz alegorią Polski, wciąż niebogatej i nie mogącej się uporać z zagospodarowaniem szerokich przestrzeni niepodległości po zachłyśnięciu się Kadenowską radością z odzyskanego śmietnika. Do dziś przeto część krytyki chce zanurzyć ten jedyny w swoim rodzaju, dziwny i mocny obraz w nurcie niemieckiej Nowej Rzeczowości, mam wrażenie, że bliżej mu do funkcjonującego dziś realizmu magicznego. Po drodze będzie Balthus, oczywiście nie dorównujący polskiemu malarzowi bogactwem środków plastycznych.

Bolesław Cybis (1895-1957), „Boże Narodzenie w Łowiczu”, 1930 rok, źródło; Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Boże Narodzenie w Łowiczu”, 1930 rok, źródło; Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Zuzanna w kąpieli”, 1925 rok, źródło: Sopocki Dom Aukcyjny

Bolesław Cybis (1895-1957), „Zuzanna w kąpieli”, 1925 rok, źródło: Sopocki Dom Aukcyjny

A żeby mogła zaistnieć „Primavera”, Bolesław Cybis, Polak urodzony na Krymie, musiał przejść przez Szkołę Sztuk Pięknych w Charkowie, następnie z nabytą umiejętnością perfekcyjnego rysunku przebyć tor przeszkód awangardowych rosyjskich Związku Siedmiu i Grupy 7+3, po wybuchu wojny domowej uciec do Turcji i lata 1920-23 spędzić w Stambule utrzymując się z prac scenograficznych i ze sztuki użytkowej, po czym przedostać się do Warszawy i z dotychczasowymi umiejętnościami kontynuować studia malarskie u Tadeusza Pruszkowskiego, graficzne u Władysława Skoczylasa, a ponadto na wszelki wypadek poznać od podstaw technikę ceramiki. „Primavera” to było absolutne wyrafinowanie. Dziewczyna bez śladu wdzięczenia się, człowiek; naga prawda… plus przyciągający wzrok w twarzy bez uśmiechu. Tu nic nie jest osobno; dzban, umywalnie, ręka z grzebieniem. A że z tapety spadają kwiaty i może nawet pachną…?

Bolesław Cybis zatrzymał to, o czym zwykle zapomina się natychmiast po przebudzeniu – zatrzymał sen. Dał go na zawsze widzowi. Zanim doszedł do tej umiejętności ekwilibrysty, w roku 1929 namalował „Toaletę”. Czeszącą się półnagą kobietę o ponętnych kształtach. Ona nie patrzy na widza, wpatrzona jest we własne myśli; ktoś, kto ją zaskoczył, jest niewidoczny. Malarz dał widzowi wygodę podglądania jej intymności. Dał mu także możliwość oddechu czyli wybił okienko w ciemnym tle. W okienku miejski pejzaż, naturalnie przysłonięty toaletowymi untensyliami na parapecie zewnętrznym. Czy Bolesław Cybis bardziej był wizjonerem, czy malarskim profesjonalistą z psychologicznym i socjologicznym zacięciem? Wiedział, co w trawie piszczy, co się może podobać, co należy ukryć, żeby z jednej strony zachować pozory przyzwoitości, z drugiej – bardziej podniecić. Ten finezyjny, poruszający do głębi, a skomponowany wręcz ascetycznie półakt „Toaleta” znalazł niejednego nabywcę. Oficjalnie wiadomo o trzech replikach tego obrazu namalowanych przez artystę. Nieznacznie zmienione szczegóły, modelka i aura identyczne. Dwie „Toalety” zdobią polskie muzea, trzecia, zaginiona, miejmy nadzieję, niespodziewanie wypłynie.

Bolesław Cybis (1895-1957), "Kompozycja architektoniczna z fryzjerem", lata 1920-1922, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Kompozycja architektoniczna z fryzjerem”, lata 1920-1922, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), "Pejzaż z suchym drzewem", 1925 rok, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Pejzaż z suchym drzewem”, 1925 rok, źródło: Desa Unicum

A co dalej z Bolesławem Cybisem? Twórca kilkunastu dużych, zawsze zauważanych i szeroko dyskutowanych, kompozycji figuralnych, dobrze prosperujący jako współtwórca monumentalnych fresków w gmachach rządowych, na zamówienia państwowe realizujący obrazy będące pierwszej klasy dekoracją wnętrz recepcyjnych nowych polskich transatlantyków, wiosną 1939 na pokładzie „Batorego” wiózł siedem kolosalnych kompozycji, malowanych wspólnie przez jedenastu Łukaszowców, o tematyce związanej z historią Polski, przeznaczonych na wystawę międzynarodową w Nowym Jorku. Wraz z żoną, także malarką, Marią z domu Tym i z zaprzyjaźnionym malarzem Eliaszem Kanarkiem. W Ameryce zatrzymała ich wojna. Bolesławostwo Cybisowie osiedlili się w Trenton w stanie New Yersey, założyli dwie wytwórnie artystycznej ceramiki, o czym należałoby napisać osobno. Odnieśli potężny sukces finansowy. Niestety, Bolesław Cybis zbankrutował, inwestując lekkomyślnie ogromny majątek w produkcję filmową. W 62. roku życia, w roku plajty, popełnił samobójstwo. W rocznicę śmierci twórcy „Primavery” odeszła na zawsze jego żona. Dzieła artysty dziś na aukcjach osiągają z dnia na dzień okrąglejsze miliony.

Bolesław Cybis (1895-1957), „Mieszczanka”, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Mieszczanka”, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), "Postać kobiety w żółtym berecie", lata 1932-1935, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Postać kobiety w żółtym berecie”, lata 1932-1935, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Macierzyństwo”, około 1923 roku, źródło: Desa Unicum

Bolesław Cybis (1895-1957), „Macierzyństwo”, około 1923 roku, źródło: Desa Unicum

Źródła:

  • Katalog drugiej wystawy Bractwa Świętego Łukasza [Zachęta], Warszawa 1929
  • Malarze z kręgu Tadeusza Pruszkowskiego : Bractwo św. Łukasza, Szkoła Warszawska, Loża Wolnomalarska, Grupa Czwarta : wrzesień–październik 1978 [katalog MNK], Warszawa 1978
  • Jan Zamoyski, Łukaszowcy / malarze i malarstwo Bractwa św. Łukasza. Posłowie: Zbigniew Florczak, Warszawa 1989
  • Bolesław Cybis 1895-1957. Malarstwo, rysunek, rzeźba. Twórczość lat dwudziestych i trzydziestych, katalog wystawy, oprac. Anna Prugar-Myślik, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2002

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>