Żona pisarza emigracyjnego, fascynująca muza poetów, o subtelnej urodzie i dużych zielonych oczach, skomplikowanej i bogatej osobowości, malarka z wewnętrznej potrzeby, o tragicznym i bez wątpienia za krótkim życiorysie, przerwanym w dramatycznych okolicznościach. Pozostały po niej nieliczne obrazy i wiersze wybitnych poetów, dla których była inspiracją. O Krystynie Herling-Grudzińskiej wiemy niewiele – jej postać owiana jest mgiełką tajemnicy i pełna niedopowiedzeń. Jedynym obszernym i rzetelnym źródłem na temat jej życia i twórczości jest znakomita monografia autorstwa Joanny Bielskiej-Krawczyk “Cienie K. Krystyna Herling-Grudzińska i jej obrazy”, która okazała się niezwykle pomocna przy pisaniu poniższego artykułu.

Spróbujmy zatem prześledzić losy artystki i przyjrzeć się jej obrazom. Spróbujmy ocalić ją od zapomnienia.

Krystyna Herling-Grudzińska przyszła na świat w rodzinie Stojanowskich 29 lipca 1915 roku (niektóre źródła podają datę 15 sierpnia), na chrzcie otrzymała imiona Zofia Krystyna, jednak pierwszego imienia nigdy nie używała, przez rodzinę była zawsze nazywana Krysią. Urodziła się w Jekaterynosławiu na Ukrainie, gdzie wybuchła wówczas bolszewicka rebelia, co doprowadziło do skomunizowania ośrodka. Czego doświadczyła jako małe dziecko w tym niespokojnym i rewolucyjnym czasie?, co widziała?, co mogło wpłynąć na jej psychikę? – to pozostaje tajemnicą. Wiadomo jednak, że pod koniec I wojny światowej rodzice malarki postanawiają wyjechać do Polski.

Legitymacja Krystyny Herling-Grudzińskiej z czasów studenckich, okres międzywojenny, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Legitymacja Krystyny Herling-Grudzińskiej z czasów studenckich, okres międzywojenny, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Początkowo zamieszkali na Lubelszczyźnie, gdzie Krystyna ukończyła pięć klas gimnazjum. Po śmierci ojca w 1931 roku matka z córką przeprowadzają się do Warszawy. Z tym miastem artystka zwiąże się na wiele lat – aż do wybuchu wojny. Po ukończeniu gimnazjum rozpocznie studia na Uniwersytecie Józefa Piłsudskiego na Wydziale Humanistycznym w sekcji filozoficznej z psychologią wychowawczą jako głównym przedmiotem. Z racji niekompletnych źródeł i dokumentów nie wiadomo czy artystka ukończyła studia. Warto zauważyć, że zainteresowania Krystyny od początku kierowały się w stronę ludzkiej psychiki – być może było to związane z jej własnym “zagmatwanym” wnętrzem i niepokojącymi stanami, prowadzącymi do autodestrukcji. W Warszawie podejmuje pierwszą próbę samobójczą – po przedawkowaniu leków zostaje odratowana w szpitalu. Być może utożsamiała się ze słowami profesora Baleya (którego była asystentką), piszącego o bohaterach Żeromskiego: Dusza ich często jest rozdarta między dwa kontrastowe przeżycia, przechodzą też oni w szybkiej kolejności przez cały szereg najróżnorodniejszych stanów psychicznych. Są nadmiernie szczęśliwi i zaraz potem popadają w rozpacz (…) Trudno jest czasem rozstrzygnąć, czy w gruncie rzeczy są oni raczej szczęśliwi czy nieszczęśliwi. Wahania nastroju i pewnego rodzaju dwubiegunowość mogła charakteryzować Krystynę, która mimo stanów głębokiej depresji była przez otoczenie postrzegana jako osoba urocza i sympatyczna, której pogodne malarstwo pozornie nijak się ma do wewnętrznej rozpaczy, prowadzącej ostatecznie do samobójstwa.

W czasie pobytu w Warszawie po raz pierwszy zainteresuje się malarstwem, które będzie traktowała jako swoje powołanie do końca życia. Przed wybuchem wojny wychodzi za mąż za dziennikarza Witolda Domańskiego, już wtedy dając dowód na to, że intrygowały ją postaci mężczyzn zajmujących się pisaniem. Z wzajemnością – była muzą dla Władysława Broniewskiego i Andrzeja Ciołkosza.

W 1939 roku wraz z mężem opuściła ojczyznę, podróżując przez Węgry i Jugosławię na Bliski Wschód, gdzie trafiają do Brygady Karpackiej i obozu w pustynnym krajobrazie. To właśnie tam Gustaw Herling-Grudziński zobaczy po raz pierwszy swoją przyszłą żonę: Poznałem ją i to rzeczywiście było przedziwne. Siedziałem w jakiejś kantynie wojskowej Czerwonego Krzyża i nagle wpadła taka, dla mnie przepiękna kobieta, przebiegła przez pokój do kuchni (…) Ona tego nie pamiętała, ale ja ją zapamiętałem. Małżeństwo Domańskich nie przetrwało zderzenia z problemami i wkrótce się rozpadło, niewykluczone że miały na to wpływ wahania nastroju i samobójcze skłonności Krystyny, może też  trudny i tragiczny dla wszystkich czas wojny.

Krystyna wśród żołnierzy II Korpusu, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Krystyna wśród żołnierzy II Korpusu, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Krystyna z Herlingiem – przed demobilizacją, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Krystyna z Herlingiem – przed demobilizacją, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Okres włoski – legitymacja studencka Krystyny, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Okres włoski – legitymacja studencka Krystyny, źródło: J. Bielska-Krawczyk „Cienie K.”

Na Bliskim Wschodzie Krystyna debiutuje jako malarka, wystawiając swoje prace w Bagdadzie, Kairze i Aleksandrii. Wystawy te organizował malarz Józef Jarema, z którym będzie bliżej związana w Rzymie. We Włoszech spotka także swojego drugiego męża – Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, rozpocznie studia na Akademii Sztuk Pięknych i namaluje większość swoich obrazów. Włochy okażą się dla niej niezwykle szczęśliwe. Zakochana z wzajemnością – jest radosna i spokojna, pełna energii i sił twórczych. Malowała wtedy całymi dniami pejzaże, wracała ze swoich samotnych wypraw (nigdy nie chciała, by jej ktokolwiek towarzyszył) półżywa i szczęśliwa – jak wspominał jej mąż.

Małżonkowie przenoszą się wkrótce do Londynu, gdzie pogarszają się ich warunki materialne i oboje tracą pogodę ducha, żyjąc w obskurnym i posępnym mieszkaniu. Myśmy się w Londynie straszliwie męczyli. Krystyna podjęła wtedy pracę jako modelka w pracowni malarskiej, porzucając niemal całkowicie własną twórczość. Coraz bardziej pogarszają się także relacje między małżonkami, Krystyna ma nawroty depresji, a Gustaw coraz częściej wyjeżdża, zostawiając ją samą. 3 listopada 1952 roku trzydziestosiedmioletnia artystka odebrała sobie życie, przedawkowując środki nasenne. W notatce pośmiertnej dano wyraz zaskoczeniu i niedowierzaniu tej tragicznej decyzji: życie (…) przerwane w sposób niezrozumiały (…) nagła śmierć.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Malarka”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Malarka”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kot na stole”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kot na stole”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Co ją popchnęło do tej ostatecznej decyzji? Czy była to jej własna natura, choroba, złe okoliczności życiowe? Każde samobójstwo jest tajemnicą, każde jest zupełnie inne, ale jednakowo tragiczne. Al Alvarez analizując to zjawisko pisze: Z chwilą gdy człowiek postanawia odebrać sobie życie, wkracza on w zamknięty, nieprzepuszczalny, lecz całkowicie przekonujący świat, w którym wszystkie szczegóły pasują do siebie, a każde zdarzenie umacnia go w postanowieniu. Wybitny psychiatra Antoni Kępiński opisując stany depresji – melancholii (na którą z dużym prawdopodobieństwem cierpiała nasza artystka), tak tłumaczy tę chorobę: Jakby ktoś nacisnął kontakt, wszystko nagle gaśnie, świat traci swą barwę, przyszłość oddzielona zostaje czarną ścianą nie do przebycia, a przeszłość zmienia się w pasmo wydarzeń obciążających chorego poczuciem winy (…) Myśl obraca się wokół jednego tematu: beznadziejności własnego życia, własnych win i własnej bezradności, marzeń o śmierci, która wydaje się jedynym wybawieniem.

Samobójstwo Krystyny wywołało w jej mężu niekończące się poczucie winy i pytania: dlaczego? Próbując wyjaśnić i zrozumieć przyczyny, wielokrotnie, niemal przez pół wieku – bo tyle trwał u niego proces żałoby i autoterapii – wracał w swoich tekstach do postaci Krystyny. Czasem była rodzajem cienia, wieczną muzą, której piękna postać na zawsze pozostała w jego myślach, czasem bezpośrednio rozważał jej śmierć, tłumacząc ją jako długotrwały proces: samobójstwo to jest stopniowe rozrastanie się roślinki, która na początku jest tak mała, że prawie niewidoczna. Rośnie, rośnie i nie wiadomo kiedy dojrzeje, by w końcu stwierdzić: Samobójstwo jest procesem tak intymnym i tajemniczym, że powstrzymuje każdego, kto chciałby o nim pisać.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kobieta przy stole”, źródło: Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kobieta przy stole”, źródło: Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Pisarz I”, 1950 rok, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Pisarz I”, 1950 rok, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

“Zjawa” Krystyny pojawia się w wielu późniejszych utworach Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, między innymi w opowiadaniu “Zima w zaświatach”, w którym fakty mieszają się z fikcją, a akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości. W tekście tym wprost pisze o przeżytej w młodości tragedii i utraconej miłości, tworząc swoisty pomnik nagrobny swojej pierwszej żony. W utworze “Szczyt lata” szydzi z prostych racjonalizacji samobójstw, uparcie twierdząc, że mają one metafizyczne podłoże. W “Najkrótszym przewodniku po samym sobie” przyznaje się do topienia smutków i rozdzierającej tęsknoty w alkoholu. Jeden ze swoich esejów o sztuce “Rembrandta w miniaturze” zadedykuje “Cieniom K.” – warto zauważyć, że słowo “cień” wielokrotnie powtarza we wspomnieniach o żonie: człowiek kocha się skrycie w cieniach (…) moja uciekinierka do krainy cieni, podkreślając to, że jest ona nadal obecna w jego życiu jako tajemnicza forma istnienia. Wspomina ją jako piękną kobietę, w której był szaleńczo zakochany, z którą był szczęśliwy. Postać Krystyny i poczucie winy po jej śmierci wielokrotnie pojawia się także na kartach “Dziennika pisanego nocą”. Można odnieść wrażenie, że cała późniejsza twórczość Herlinga-Grudzińskiego naznaczona jest piętnem tej tragedii, przepełniona mrokiem i milczeniem.

Krystyna była muzą, której wspomnienie na zawsze zapisało się w twórczości jej męża, ale przede wszystkim była malarką – uważała, że jest to jej życiowe powołanie i jedyna właściwa droga do wyrażenia siebie. Malarstwo było dla niej rodzajem autoterapii, o czym sama mówiła: Nie maluję wojny, mroków ludzkiej egzystencji i skomplikowania własnej psychiki, bo nie chcę się pogrążać w tym, co pragnie mnie osaczyć i zniszczyć, co i tak samo z siebie nawiedza moją duszę. Maluję to, co maluję, bo chcę żyć. Malowała głównie techniką olejną, czasem mieszaną (gwasz i pastel), zajmowała się także grafiką. Harmonijne martwe natury, ułożone z codziennych przedmiotów – naczyń, owoców, przyborów malarskich – emanują spokojem, idealną równowagą i niezwykłą ciszą. Malowane impastowo, o zróżnicowanej, „żyjącej własnym życiem” fakturze, utrzymane są przeważnie w stonowanej gamie barw, ukazują przedmioty w nieco uproszczony i syntetyczny sposób. Jacek Woźniakowski określił prace Krystyny Herling-Grudzińskiej jako ciche istnienie, mając na myśli jej martwe natury, jednak to określenie idealnie opisuje także osobowość i sposób życia malarki – nieśmiałej, skrytej i tajemniczej, lubiącej ciszę.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Martwa natura”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Martwa natura”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Martwa natura z pędzlami”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Martwa natura z pędzlami”, źródło: Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Na uwagę zasługują także sceny rodzajowe we wnętrzach – ukazujące pisarza czy malarkę przy pracy, kobietę siedzącą przy stole, modelkę przedstawioną w akcie. W obrazie „Malarka” przedstawiła postać – nieco zdeformowaną, o uproszczonych kształtach – artystki, siedzącej na podłodze z ugiętymi nogami, trzymającej w dłoniach przybory malarskie. Przed nią leży paleta lub zaczęta praca, a całość rozgrywa się w nie do końca określonym, pustym pomieszczeniu. Postać malarki, żyjącej we własnym świecie, oderwanej od tego, co a zewnątrz, przypomina trochę postać dziecka, bawiącego się na podłodze swoimi zabawkami. Podobnie ukazywała wielokrotnie pisarza – w domyśle własnego męża – siedzącego przy stole, pogrążonego w pracy i własnych myślach, skupionego i nie zwracającego uwagi a otoczenie. Obraz ukazujący Gustawa Herling-Grudzińskiego przy pracy, wisiał do końca jego życia na ścianie w gabinecie neapolitańskiego domu pisarza, w jego osobistej przestrzeni: ten mój pokój jest dla mnie czymś niezwykłym. Lidia stale podkreśla, że jestem do niego przykuty jak do celi. Obraz ten przypominał pisarzowi o niegasnącej obecności zmarłej tragicznie żony i więzi bratnich dusz.

Zachowały się prace artystki, przedstawiające sielankowe sceny rodzajowe z plażowiczami odpoczywającymi nad brzegiem morza („On the Beach”, „Plaża”), pikniki czy sceny z codziennego życia wsi. W wielu jej obrazach pojawia się motyw czarnego kota („Kot na stole”, „Akt z kotem”, „Kobieta z kotem”). Joanna Bielska-Krawczyk interpretując motyw kota pisze: Koty otacza czułością tak ewidentną, że za jej przyczyną wokół ich sylwetek przestrzeń załamuje się jakby w podziwie, otwiera się szczelina blasku, a stół zamienia się w lustro zwielokrotniające istnienie tej czarnej, cichej… tajemnicy życia, stąpającej po nim niczym po wodzie.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kobieta z kotem”, źródło: zbiory prywatne Tadeusza Nyczka

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kobieta z kotem”, źródło: zbiory prywatne Tadeusza Nyczka

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Piknik”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Piknik”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „On the beach”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „On the beach”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Twórczość Krystyny jest często porównywana do malarstwa polskiego koloryzmu – spod znaku Komitetu paryskiego, czyli kapizmu. Podstawowe założenia koloryzmu zostały ukształtowane pod wpływem francuskich postimpresjonistów (głównie Cézanne’a i Bonnarda), artyści operowali kolorem, który tworzył kompozycję, przestrzeń i światło, a także fakturą. Kapiści kształtowali formę kolorem, który był ważniejszy od konstrukcji i decydował o nastroju obrazu. Fascynacja koloryzmem mogła mieć związek z postacią Józefa Jaremy, z którym artystka współpracowała przez kilka lat i od którego uczyła się warsztatu malarskiego. Przez niego także podejmowała próby tworzenia prac na pograniczu, lub całkowicie abstrakcyjnych. Profesor Rodziński pisał o jej twórczości: zanika to, co można nazwać reakcją na widzenie rzeczywistości, pojawia się komponowanie zestawień barwnych plam, kresek, to wszystko, co pospiesznie nazwano abstrakcją, a co jest pogłębionym poszukiwaniem wartości czysto malarskich. Również znajomość z Józefem Czapskim i Piotrem Potworowskim pogłębiała zainteresowania malarki koloryzmem.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Akt z kotem”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Akt z kotem”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Scena wiejska”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Scena wiejska”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kompozycja abstrakcyjna”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Kompozycja abstrakcyjna”, lata 1940-1950, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Krystyna zachwycała się twórczością Pierre’a Bonnarda – francuskiego postimpresjonisty, znanego przede wszystkim z precyzyjnych walorów dekoracyjnych swoich obrazów i śmiałego użycia koloru. Wysławiając kolor i światło, stworzył jedne z najbardziej wrażliwych i szczerych prac XX wieku, pozostając obojętnym na krytykę oraz panującą modę. Artystka obwiesiła reprodukcjami jego prac cały swój pokój, co świadczy o niewątpliwej fascynacji.

Obrazy Krystyny Herling-Grudzińskiej cieszyły się uznaniem krytyków za jej życia i już po śmierci, wiele znajduje się w polskich zbiorach muzealnych oraz w kolekcjach prywatnych na całym świecie. Pozostaje jednak nadal w cieniu męża – wybitnego pisarza emigracyjnego, choć należy przyznać, że dzięki jego utworom, w których jest obecna i jego pamięci  – nie popadła całkowicie w zapomnienie. Obrazy, które możemy podziwiać ukazują tylko część jej własnego świata – jasną część, podczas gdy mroczna, owiana na zawsze tajemnicą i niedopowiedzeniami, doprowadziła ją do przedwczesnej śmierci.

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Cyrk”, 1951 rok, źródło: „Orzeł biały” nr 20/1951

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Cyrk”, 1951 rok, źródło: „Orzeł biały” nr 20/1951

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Koncert”, 1951 rok, źródło: „Orzeł biały” nr 20/1951

Krystyna Herling-Grudzińska (1915-1952), „Koncert”, 1951 rok, źródło: „Orzeł biały” nr 20/1951

ŹRÓDŁA: 

  • Joanna Bielska-Krawczyk, Cienie K. Krystyna Herling-Grudzińska i jej obrazy, Toruń 2009
  • Joanna Bielska-Krawczyk, Świat w sąsiedztwie zaświatów, Kraków 2011
  • Antoni Kępiński, Melancholia, Warszawa 1974
  • Alfred Alvarez, Bóg bestia: studium samobójstwa, Warszawa 1997

Autor: Małgorzata Bednorz

Po krótkiej przygodzie z malarstwem studiowała historię sztuki, którą rozpoczęła na UMK, a skończyła na UJ. Od czasu do czasu pisze teksty o sztuce dla kilku czasopism. Wielbicielka twórczości kaskaderów literatury, a w sztukach plastycznych – wszelkich przejawów ekspresjonizmu (chociaż ceni wielu artystów z różnych epok i nurtów).

zobacz inne teksty tego autora >>