Czy chłopięce wybryki mogą być prorocze? W wypadku Stanisława Wyspiańskiego i jego kolegów ze szkoły tak właśnie było.

 

Wieża Zygmuntowska i młodzieńcze żarty Stanisława Wyspiańskiego.

Jakiś czas temu wspominałam, że Staś Wyspiański miał swoją ekipę ze szkoły, wybitnych chłopaków. Jak to koledzy, odwiedzali się nawzajem. Pewnego dnia chłopcy: Henryk Opieński, który wyrósł na kompozytora; Stanisław Estreicher, który wyrósł na historyka i Józef Mehoffer, który wyrósł na artystę, chcieli odwiedzić Stanisława w jego domu pod samym Wawelem, na ulicy Kanoniczej (o tym, gdzie to było i jak wtedy wyglądało życie Wyspiańskich, piszę w tekście o Domu Długosza).
 
Nie zastali Wyspiańskiego w domu, to poszli sprawdzić w miejscu pracy jego taty, rzeźbiarza, czyli do Katedry na Wawelu. Znaleźli Stanisława razem z jego ojcem, który akurat był pijany, więc chłopcy mieli w zasadzie wolną rękę. Co można ciekawego zrobić, jak się ma swoją ekipę w takim miejscu jak Katedra na Wawelu? Stasiu miał już plan. Poszli na dzwonnicę, rozhuśtać dzwon. Wybrali oczywiście ten wyjątkowy, dzwon Zygmunt. Podobno udało im się wydobyć z niego dźwięk! Nie mam pojęcia, jak czwórce dzieciaków udało się rozruszać ten dwunastotonowy kolos. Aby prawidłowo dzwonić tym słynnym dzwonem, potrzebna jest podobno równoczesna praca dwunastu dzwonników.
U stóp Wawelu, źródło: archiwum autorki

U stóp Wawelu, źródło: archiwum autorki

Dzwon Zygmunt przez długie stulecia był największym dzwonem w Polsce, średnica jego klosza to 242 cm, a wysokość razem z koroną prawie tyle samo, bo 241 cm. Jest wyjątkowy nie tylko ze względu na swoją wielkość, ale bardziej ze względu na przeznaczenie. Dzwoni z okazji ważnych świąt kościelnych, ale także z okazji świąt narodowych i ważnych wydarzeń. Nie tylko z okazji śmierci i pogrzebów, ale na przykład w 2019 roku dzwonił po pożarze w katedrze w Notre-Dame w Paryżu, a 25 marca 2020 roku dzwonił w czasie modlitwy o ustanie pandemii.

Wracając do chłopięcych wybryków, chłopcy zostali złapani na gorącym uczynku. Gdy wyszło na jaw, że pomysłodawcą i prowodyrem był Stanisław, to rozmawiający z łobuziakami biskup zapytał: “Czemuż to, namówiłeś kolegów, żeby dzwonili? – Bo chciałem, żeby on zadzwonił dla nas.” Na te słowa biskup się roześmiał i zapytał: “Czy wiesz, że na to trzeba być znakomitym mężem?”, a potem puścił ich do domu.

Wybryk urwisów okazał się proroczy. Każdy z nich został znakomitym mężem. Może wzięli do siebie to, że sławny dzwon dla nich zadzwonił, więc muszą teraz zasłużyć na ten dźwięk? Nie wiadomo. Na pewno Zygmunt dzwonił dla Stanisława Wyspiańskiego jeszcze raz, gdy Kraków się z nim żegnał.

Dzwon Zygmunt w pełnej okazałości, źródło: archiwum autorki

Dzwon Zygmunt w pełnej okazałości, źródło: archiwum autorki

Kontrukcja i liny do rozbujania Zygmunta, źródło: archiwum autorki

Kontrukcja i liny do rozbujania Zygmunta, źródło: archiwum autorki

Autor: Klaudia Ziobro

Krakuska z dziada pradziada i z zamiłowania. Poszukiwaczka miejskich szczegółów i śladów historii. Z wykształcenia manager, z wyboru przewodnik po Krakowie. Współtwórca Ciekawych Krakowa.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański

zobacz inne teksty tego autora >>