
Uczniowie i przyjaciele Jana Stanisławskiego
Choć każdy inny, ani jeden twórca z grupy nie wyzbędzie się tego dobrego, czym przeniknął w szkole pejzażu założonej przez Jana Stanisławskiego.
Choć każdy inny, ani jeden twórca z grupy nie wyzbędzie się tego dobrego, czym przeniknął w szkole pejzażu założonej przez Jana Stanisławskiego.
Zwiewne sylwetki ludzi o nieważnej płci, o twarzach albo uduchowionych, albo do cna zżartych nałogiem, w półmrocznych, oszczędnych dekoracjach.
Gdy zestawienia form i kolorów w malowanym obrazie wreszcie zgodziły się Chełmońskiemu z wizją, wykrzykiwał radośnie: Szoj!
Andrzej Wróblewski opisuje rysunki lakonicznie – ale już z myślą o zatrważających obrazach, które w jego pracowni powstaną parę lat później.
O, było kilku speców od białego szaleństwa, ale takiej syntezy i hiperrealistycznej postawy wobec szczegółów natury każdy mógł Wywiórskiemu pozazdrościć.