Historia Katarzyny Kobro doskonale wpisuje się w klasyczny topos artysty niedocenianego za życia, a jeśli docenianego to tylko w wąskich i marginalnych kręgach, a dopiero po śmierci uznanego za wielkiego twórcę (w przypadku Kobro uznanie przyszło naprawdę późno). Obrazu całości dopełnia tragiczne i burzliwe życie osobiste. Jej prace rzeźbiarskie – odważne i nowatorskie, jej teksty teoretyczne o sztuce – radykalne i przełamujące klasyczne pojmowanie rzeźby, niejednokrotnie spotykały się z krytyką i niezrozumieniem współczesnych. Obecnie uważa się Kobro za jedną z najwybitniejszych rzeźbiarek dwudziestolecia międzywojennego, która zrewolucjonizowała myślenie o rzeźbie i stworzyła zupełnie nową koncepcję przestrzeni.
Rzeźba jest kształtowaniem przestrzeni (…) rzeźba nie jest ani literaturą, ani symboliką, ani indywidualną psychologiczną emocją. Rzeźba jest wyłącznie kształtowaniem formy w przestrzeni (…) Jej mową jest forma i przestrzeń (…) rzeźba stanowi część przestrzeni, w jakiej się znajduje. Dlatego nie powinna być od niej odłączona. Rzeźba wchodzi w przestrzeń, a przestrzeń w nią. Przestrzenność budowy, łączność rzeźby z przestrzenią, wydobywa z rzeźby szczerą prawdę jej istnienia (…) [w rzeźbie] powinny być tylko te kształty, które ustosunkowują ją do przestrzeni, wiążąc sie z nią – pisała w roku 1929 w „Europie”. Trzeba przyznać, że taka zupełnie nowa i rewolucyjna definicja rzeźby jest bardzo, bardzo odważna. Odrzucenie rzeźby jako zamkniętej, odizolowanej bryły, używanie takich sformułowań jak całkowite zniszczenie bryły, sprowadzenie rzeźby do czystych podziałów przestrzennych, otwiera furtkę do nowego rozdziału w historii rzeźby.
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Kompozycja przestrzenna 4” , 1929 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Kompozycja wisząca” 1921 rok, rekonstrukcja na podstawie reprodukcji, lata 70., źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Zadaniem rzeźby nie jest lepienie takich czy innych figurek. Istotnym podłożem rzeźby jest przestrzeń i operowanie tą przestrzenią, organizacja rytmu proporcji, harmonia formy związanej z tą przestrzenią.– Kobro zapewne nie przekreślała dokonań rzeźbiarzy przed nią, ale w pewnym stopniu podawała w wątpliwość – czy na pewno o to w rzeźbie chodzi? Jej teorie oczywiście spotkały się z ostrą krytyką i niezrozumieniem, co miało się zmienić dopiero po kilkudziesięciu latach: Bezcelowe są te „rzeźby”, choćby zwane przestrzennymi (…) rzeźba (…) polega ponoć na modelowaniu bryły i nadawaniu jej pewnej zdecydowanej formy – pisał anonimowy krytyk w „Sztukach Pięknych”.
Rzeźby Katarzyny Kobro są matematyczne. Artystka opierała się na ścisłych matematycznych wyliczeniach, posługiwała się zasadą złotego podziału i ciągu Fibonacciego. Przeniosła w obszar swojej dziedziny odkrycie pitagorejczyków, mówiące o tym, że harmonia w muzyce opiera się na stosunku liczbowym – tworzyła bowiem rzeźby na zasadzie obliczeń, by uzyskać współdźwięczność wszystkich rytmów. Zawsze określała metodę wiążącą czynniki w uporządkowaną całość, eliminując tym samym dowolność i intuicję w tworzeniu rzeźb.
To uporządkowanie, „matematyczność” i przekreślenie w twórczości jakiegokolwiek pierwiastka emocjonalnego zdaje się być całkowitym przeciwieństwem jej żywiołowej, impulsywnej osobowości i niezwykle trudnego i bolesnego życia. Zdecydowanie nie widać w jej pracach chęci „wyżycia się” w sztuce. Jednak odwaga i nowatorstwo działań jak najbardziej pasuje do silnego, niezłomnego charakteru Katarzyny Kobro.
Katarzyna Kobro (1898-1951) „Projekt przedszkola funkcjonalnego”, ok. 1936 rok, makieta-rekonstrucja z 2017 roku, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Nie tylko matematyka leżała u podstaw jej teorii tworzenia rzeźb przestrzennych, ale także fizyka. W tekstach teoretycznych pojawia się wiele pojęć z zakresu fizyki relatywistycznej (używanych m.in. przez Einsteina), pisze o równowadze dynamicznej, rytmach czasoprzestrzennych i grawitacji. Zapewne nie zgłębiała zasad nowej fizyki, tylko intuicyjnie przekazywała teorie Einsteina i stosowała je do rzeźby.
Stworzyła również serię aktów, które mogłyby wydawać się zaprzeczeniem jej definicji rzeźby, jednak należy je traktować jako przerywnik, uzupełnienie głównego nurtu, jakim były dla niej Rzeźby przestrzenne i Kompozycje przestrzenne. Akty Kobro są syntetyczne, uogólnione, ukazują ciało ludzkie w nienaturalnych wymuszonych pozach. Najprawdopodobniej sama do nich pozowała, lub ustawiała modelki w typowych dla niej pozycjach – skulonych, z charakterystycznym wygięciem tułowia i podparciem się na ręku. Do jednego z aktów pozowała jej córka Nika – ta rzeźba jest różowa, wszystkie pozostałe akty zawsze były białe.
Na marginesie twórczości rzeźbiarskiej Kobro zajmowała się też malarstwem, jednak większość prac, i tak nielicznych, nie zachowała się.
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Akt 2”, ok. 1925-1927 roku, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Akt 3”, ok. 1925-1927 roku, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro, ok. 1910-1912 roku, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Wróćmy jednak do początków. Historia Katarzyny „Katii” Kobro rozpoczyna się w Moskwie, gdzie urodziła się w 1898 roku w rodzinie rosyjsko-niemieckiej. Od dzieciństwa fascynowała ją sztuka, modelowała w chlebie i glinie, rysowała, szkicowała i marzyła o tym, by zostać rzeźbiarką, co dzięki determinacji udało się jej ponadprzeciętnie dobrze. W czasie I wojny światowej wraz z koleżankami odwiedzała w szpitalu rannych żołnierzy, tam właśnie poznała przyszłego męża – Władysława Strzemińskiego, który na skutek wybuchu granatu został kaleką. Jednak nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, zakochali się w sobie znacznie później, w innym miejscu i okolicznościach.
Rodzice Katii usiłowali ją przekonać do podjęcia studiów medycznych – stomatologii, żeby zapewnić jej dobry zawód i pewną przyszłość. Ta jednak ku rozpaczy rodziny uparła się na wymarzone studia rzeźbiarskie, które pochłonęły ją całkowicie. Na studiach w Moskwie poznaje Malewicza i przyswaja jego teorie, które rzecz jasna są dla niej niezwykle atrakcyjne.
Po studiach zaczyna się tułaczka Kobro po wschodniej Europie, pierwszym przystankiem jest Smoleńsk. Pracuje tam jako nauczycielka w szkole artystycznej, rzeźbi, projektuje druki, scenografie, kostiumy sceniczne. I ponownie spotyka Strzemińskiego. Tu zaczyna się ich wspólne życie, zakochani bez pamięci błyskawicznie biorą ślub (o czym Katarzyna wspomina w liście do rodziny jakby mimochodem – A poza tym wyszłam za mąż). Dla Strzemińskich sztuka jest wszystkim, mają wspólną pracownię, w której Władysław maluje, a Katarzyna rzeźbi. Studio w tym czasie wyglądało zabawnie – pisał z przekąsem jeden z przeciwników nowych idei artystycznych – Całe wnętrze było zastawione jakimiś skrzynkami, kawałkami blachy, trocinami, przedmiotami ze szkła. To była paleta konstruktywizmu. Powstawały [tu] dzieła w fantastycznej formie, pozbawione jakiegokolwiek związku z realnym światem. Jej koledzy-artyści śmiali się, że Kobro odrzuca w sztuce wszystko, nawet bezprzedmiotowość.
Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński na wakacjach, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Oboje lubili także eksperymenty modowe. Kobro testowała bardzo ekscentryczne ubrania projektu własnego lub męża. Strzemińskiego ciekawiło, czy nadają się do noszenia przez ogół kobiet – wspomina ich córka Nika – Nie nadawały się. Wiele osób zapamiętało, jaką sensację wśród przechodniów wywoływały kolorowe pończochy czy wielobarwne swetry Katarzyny Kobro. Na niektórych zdjęciach Kobro występuje w czapeczce przypominającej czepek pływacki i dziwacznych, workowatych sukienkach. Do projektowania ubioru podchodziła bardzo poważnie: Kompozycja sukni powinna być zarchitektonizowana. Linie architektoniczne kompozycji sukni wykreślamy, powtarzając linie elementów formy figury. Kolorowe awangardowe stroje nosiła w dobrych czasach, później przyszły poważne problemy, bieda i chodzenie w łachmanach.
Katarzyna Kobro, ok. 1930 roku, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Przyboś, Strzemiński i Kobro, około 1930 roku, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro na Łotwie, 1924 rok, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Kobro i Strzemiński postanowili wyjechać z Rosji, w planach był Paryż, zwiedzanie Europy, nic jednak z tych planów nie wyszło. Przedostali się przez „zieloną granicę”, Kobro w opowieściach wspomina o przedzieraniu się nocą przez bagna i gęste krzaki, o dźwiganiu całego ich dobytku (Strzemiński jako inwalida szedł oczywiście bez obciążenia), o płaceniu jej pamiątkową biżuterią za przeprowadzenie przez granicę. Udało im się dotrzeć do Wilna, jednak Katarzyna czuła się tam fatalnie, jako Rosjanka została wrogo przyjęta przez wszystkich, nawet przez rodzinę męża, była szykanowana, obrzucana wyzwiskami. Uciekła stamtąd do swojej rodziny na Łotwę.
W późniejszych latach wraz z mężem włóczyła się po Polsce, przeprowadzając się z miejsca na miejsce: przez Szczekociny, Żakowice, Brzeziny i Koluszki. W czasie pobytu w Koluszkach mają wielki i wspaniały plan – marzy im się szkoła na miarę niemieckiego Bauhausu, tylko lepsza. Na miarę ówczesnych możliwości udaje im się stworzyć na prowincji szkołę artystyczną z prawdziwego zdarzenia. Praca pedagogiczna jest dla Strzemińskich nie tylko źródłem utrzymania, ale też prawdziwą pasją (…) [Katarzynę] uczennice lubią, absolwentki zatrzymują się na ulicy by chwilę porozmawiać. Pismo „Architektura i Budownictwo” na początku lat 30. wspomina: Wszyscy znają prace Bauhausu, mało natomiast wiadomo o trwającej od kilku lat analogicznej pracy w szkole przemysłowej w Koluszkach (…) [dzięki Strzemińskim] osiągnięto tam wyniki pod względem plastycznym wyższe niż w Bauhausie, ponieważ oparte o ścisłą naukę formy nowoczesnej. Ostatecznie Strzemińscy docierają do Łodzi, z którą będą już związani do końca życia.
Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński z uczniami w Koluszkach, ok. 1930 roku, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro , 1933 rok, fot. Julian Przyboś, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Kobro czynnie uczestniczyła w życiu ówczesnej awangardy od samego początku działalności twórczej – na początku była to awangarda rosyjska, później polska. Włączyła sie w działalność grupy „Blok”, zrzeszającej kubistów, suprematystów i konstruktywistów, do której należeli również Szczuka, Żarnowerówna i Berlewi. W latach późniejszych związana była z grupą Praesens, głoszącą zasady konstruktywizmu i funkcjonalizmu w sztuce; grupę tworzyli architekci i plastycy, między innymi dawni członkowie „Bloku”. Ze względu na różnice poglądów Kobro, Strzemiński i Stażewski opuścili Praesens i założyli grupę „a.r.” (artyści rewolucyjni lub awangarda rzeczywista), której działalność opierała sie między innymi na tworzeniu tekstów teoretycznych i ideowych – postulowali łączenie rozmaitych sztuk w służbie społeczeństwu i propagowali najbardziej nowoczesne formy w sztuce.
Bujne życie awangardy artystycznej w latach 20. i 30. zostało nagle i brutalnie przerwane przez wybuch II wojny światowej. I oto nadeszła wojna – wspominała po latach Katarzyna Kobro – Mój mąż przekonywał, że trzeba się ratować od bomb. Rzuciliśmy się na Kresy. On niczego nie niósł, ja wszystko i dziecko. Po ośmiu dniach bombardowań dojechaliśmy do Wilejki. Początek wojny to walka o przetrwanie, rodzina – wtedy już z malutkim dzieckiem – żyła w skrajnej biedzie, niewiele zabrali ze sobą, licząc na to, że wojna potrwa krótko. Kobro całą energię poświęcała na to, by jej córeczka żyła w możliwie najlepszych warunkach.
Katarzyna Kobro z córeczką Niką, Łódź, ok. 1937 rok, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro z córeczką Niką, ok. 1938-39 roku, źródło fotografii: Muzeum Sztuki w Łodzi
Powołując się na niemieckie korzenie Katarzyny zdołali uzyskać zgodę na powrót do okupowanej Polski – do Łodzi. Zaproponowano im podpisanie listy niemieckiej, nie zgodzili się, jednak dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa podpisali listę rosyjską, która dawała pewne przywileje. Miało to po wojnie fatalne skutki, byli prześladowani za zdradę polskiej narodowości. Strzemiński został ostatecznie zrehabilitowany, Kobro sąd ukarał, jednak udało się uniknąć więzienia. Strzemiński jako zagorzały patriota miał do niej żal do końca życia za podpisanie listy rosyjskiej, było to źródłem coraz poważniejszych konfliktów – uważał że przez nią dopuścił się zdrady ojczyzny (chociaż podpisał ją zupełnie dobrowolnie, żona go wcale do tego nie zmusiła).
Wróćmy jednak do czasów wojny. Tuż po powrocie do Łodzi Kobro stara się uratować swój przedwojenny dorobek. Niebawem – kierując się informacjami sąsiadów – zaczęła szukać swoich rzeźb na podmiejskich wysypiskach śmieci. – wspomina Nika – Wreszcie na jednym z nich udało się je odnaleźć. Leżały przywalone nieczystościami. Matka oczyściła rzeźby i przywiozła je do mieszkania(…) Sztuka nowoczesna była wówczas, zgodnie z zarządzeniem Hitlera, tępiona, określana mianem „wypocin chorego mózgu” albo „sztuką zdegenerowaną” i skazana na zniszczenie. Rzeźby zostały umieszczone w naszej piwnicy pod podłogą kuchni. Tam też znajdowały się obrazy ojca, które matka wcześniej uratowała.
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Kompozycja abstrakcyjna”, obraz olejny, ok. 1924-1926 roku, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Pejzaż morski”, 1936 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Kobro w czasie wojny, nie chcąc pracować dla okupantów, szyła różne zabawki – miśki, kotki, pieski, lalki. Nika zachowała niektóre maskotki uszyte przez matkę i po latach wspominała je z sentymentem. Jednym ze zwierzaczków, który najdłużej przetrwał był zając ze sztruksu, który ze względu na kolor i szerokie uszy trochę przypominał nietoperza, Nika podarowała go córce znajomych, która przechowywała zająca jak relikwię. Za szyte zabawki Kobro otrzymywała jako zapłatę żywność, używane rzeczy, czasem pieniądze. Mając większy przydział na jedzenie (ze względu na podpisanie listy rosyjskiej) Katarzyna dzieliła się z biedniejszymi, dawała jedzenie dzieciom znajomych którzy byli w jeszcze trudniejszej sytuacji niż Strzemińscy.
Pewnej wojennej zimy doszło do dramatycznej i brzemiennej w skutki sceny. Skończyły się zapasy węgla w domu Strzemińskich, Kobro paliła szafki i stołki, ale kiedy i te zapasy drewna się wyczerpały – a wraz z nimi możliwość gotowania posiłków – Strzemiński zrobił straszną awanturę, oskarżając żonę o nieodpowiedzialność, niegospodarność. Nika pisze we wspomnieniach: Obwiniał ja, że przez to nie ma dla dziecka ciepłej strawy. Matka milczała. Potem bez słowa zsunęła się po drabinie do piwnicy. Długo stała na opróżnionej z węgla podłodze, aż nagle, chwyciwszy siekierę, zaczęła z determinacją rąbać stojące w rogu drewniane konstrukcje. Były to jej własne rzeźby. Co mogła czuć niszcząc swój dorobek artystyczny sprzed wojny, co ją do tego skłoniło? Czy to był akt skrajnej rozpaczy, czy czekała aż jej mąż ją powstrzyma i przyzna że rzeźby są cenniejsze niż drewno z którego zostały zrobione? Strzemiński milczał, nie zaprotestował, nie zrobił nic. W ten sposób zostały zniszczone prace, które wcześniej z narażeniem życia ratowała ze śmietników.
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Rzeźba abstrakcyjna 3”, oryginał z 1924 roku (zniszczony), rekonstrukcja na podstawie zachowanych fotografii ,1976 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Kompozycja przestrzenna 6”, 1931 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
W tym czasie Kobro i Strzemiński ostatecznie przeszli od dawnej miłości, która była już w zasadzie tylko wspomnieniem, do nienawiści w czystej postaci. Codziennie wybuchały awantury. Strzemiński z wściekłością i pasją zarzucał żonie wszystko co najgorsze. Opisała to ich córka i niektórzy mieli jej za złe, że tak dokładnie zrelacjonowała drastyczne sceny w domu. Jednak musiały to być dla niej traumatyczne przeżycia i może po prostu chciała je z siebie wyrzucić w ramach „autoterapii”, a może uważała że wszyscy powinni znać prawdę o relacjach osobistych między parą tak wybitnych twórców i jednocześnie ludzi o niezwykle silnych charakterach i impulsywnych temperamentach. Później nastąpiło definitywne rozstanie, toczyły się procesy sądowe i walki o prawo do opieki nad dzieckiem. Ostatecznie Kobro wygrała. Mimo nienawiści cenili się nawzajem jako twórcy. Kobro powtarzała studentom: Słuchajcie go, on się zna na sztuce, a Strzemiński nazywał byłą żonę najzdolniejszą młodą rzeźbiarką. Oboje mieli klasę.
Po wojnie ujawniła się poważna choroba artystki – nowotwór – który stał się bezpośrednią przyczyną jej śmierci w wieku 53 lat. Samotnej, zapomnianej, odrzuconej. W ostatnim okresie jedyną towarzyszką i opiekunką matki była nastoletnia Nika. Zajmowała się nią, robiła zastrzyki z morfiny. W ostatniej rozmowie ze Strzemińskim Kobro powiedziała: Nie chcę byś był na moim pogrzebie. Tak też się stało, Nika powiedziała ojcu o pogrzebie matki już po fakcie.
Nika Strzemińska, Katarzyna Kobro (z lewej) i Anna Budryn, 1950 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro, fotografia Legitymacyjna, ok. 1949 roku, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro za życia była uznawana tylko w wąskich kręgach zwalczanej i wyszydzanej awangardy. Od lat 60. pojawia się prawie zawsze w cieniu Strzemińskiego (o którego sławę zadbali zakochani w nim uczniowie i studenci) – i tak jest niestety w niektórych przypadkach do tej pory. W filmie Powidoki Andrzeja Wajdy z 2016 roku, postać Kobro jest zupełnie pominięta, pojawia się w filmie na dwie krótki chwile, ale nie widzimy nawet jej twarzy. To przemilczenie sprawia, że historia Strzemińskiego jest niedopowiedziana, a jego charakter znacznie wybielony.
Bardzo niewiele rzeźb Kobro przetrwało do naszych czasów, niektóre tylko na fotografiach, co też utrudniało uznanie jej jako wybitnej artystki. W latach 60. pewien francuski krytyk napisał: przerzucając kartki wydawnictw z lat 32-33 można znaleźć ślad twórczości zadziwiającego rzeźbiarza o nazwisku Kobro, którego dzieła są prekursorskie wobec angielskiej rzeźby współczesnej (…) to spotkanie z nieznanym twórcą sprawia, że chciałoby się wiedzieć więcej o dziełach tego Kobro. Cóż, rzeczywiście wtedy wiedza na temat życia i twórczości artystki była znikoma, jednak to, że Katarzyna Kobro była kobietą nie było jakąś wielką tajemnicą i gdyby ów krytyk wysilił się choć trochę w poszukiwaniu informacji o niej, nie popełniłby takiej gafy. Może po prostu było dla niego nie do pomyślenia, że kobieta może być autorką tak rewolucyjnych rzeźb?
Wydaje się, że o Kobro zaczęło być głośno po publikacji wspomnień Niki Strzemińskiej o rodzicach oraz pierwszej monografii artystki autorstwa Janusza Zagrodzkiego, który pisał: Katarzyna Kobro zdecydowanie wyprzedziła poszukiwania współczesnych, dodała nowy rozdział do historii rozwoju form rzeźbiarskich, jej prace realizują odwieczne pragnienie pokoleń twórców, panują nad nieskończoną przestrzenią, wnoszą do niej własne rytmy i podziały. Znaczenie dokonanego przez Kobro skoku w przestrzeń można porównać jedynie do najwybitniejszych osiągnięć światowej awangardy.
Katarzyna Kobro (1898-1951), Akt dziewczęcy, (pozowała córka Nika), 1948 rok, na zdjęciu odlew z brązu 1989 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Katarzyna Kobro (1898-1951), „Kompozycja przestrzenna 9” , 1933 rok, źródło: Muzeum Sztuki w Łodzi
Źródła:
- Zagrodzki J., Katarzyna Kobro i kompozycja przestrzeni, Warszawa 1984
- Strzemińska N., Sztuka, miłość i nienawiść. O Katarzynie Kobro i Władysławie Strzemińskim., Warszawa 2001
- Strzemińska N., Katarzyna Kobro, Warszawa 2004
- Czyńska M., Kobro. Skok w przestrzeń., Wołowiec 2015
- Turowski A., Konstruktywizm polski. Próba rekonstrukcji nurtu (1921-1934), Wrocław 1981
Autor: Małgorzata Bednorz
Po krótkiej przygodzie z malarstwem studiowała historię sztuki, którą rozpoczęła na UMK, a skończyła na UJ. Od czasu do czasu pisze teksty o sztuce dla kilku czasopism. Wielbicielka twórczości kaskaderów literatury, a w sztukach plastycznych – wszelkich przejawów ekspresjonizmu (chociaż ceni wielu artystów z różnych epok i nurtów).
zobacz inne teksty tego autora >>