Fotografia portretowa Maksymiliana Gierymskiego, źródło: Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Fotografia portretowa Maksymiliana Gierymskiego, źródło: Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Ważne, z kim się ogląda świat. Aleksander Gierymski, przyszły twórca Żydów modlących się w święto Trąbek (w Warszawie nad Wisłą), był młodym człowiekiem i towarzyszył swojemu sławnemu już wtedy bratu, Maksymilianowi Gierymskiemu (1846–1874). Z początkiem lat siedemdziesiątych XIX wieku Maks ze szkicownikiem, farbami wodnymi i sztalugą, na warszawskim Solcu malował pejzaże, chwytając sceny z życia. Jak każdy malarz, który miał na to choćby minimum środków, podróżował po Europie dla studiów i dla budowania kariery, a dla nabrania oddechu przyjeżdżał do Warszawy.

To, co się działo nad Wisłą – a do brzegu można się było dostać z wytwornego Nowego Światu w dół, ku Rybakom, gdzie pasły się krowy i piszczała nędza, zagłuszana humorem warszawskiego ludu – stanowiło theatrum jedyne w swoim rodzaju. Znakomicie zakomponowane gwasze z motywem przystani na Solcu, zacumowanych berlinek, nadbrzeżnych domostw były dla ich twórcy, Maksymiliana Gierymskiego, zaledwie kanwą, na której miało powstać wystawione w 1872 roku płótno Modlitwa Żydów w dzień sabatu, nastrojowe, monumentalne kompozycyjne, całe w ciemnych soczystych błękitach, głębokich brązach, szarościach i tylko z pomarańczowym światełkiem w oknie.

Maksymilian Gierymski (1846-1874) "Modlitwa Żydów w dzień sabatu", 1871 rok, źródło: Oblasti Galerie, Liberec

Maksymilian Gierymski (1846-1874) „Modlitwa Żydów w dzień sabatu”, 1871 rok, źródło: Oblasti Galerie, Liberec

Maksymilian Gierymski (1846-1874) "Ulica Solec w Warszawie", studium do obrazu "Modlitwa Żydów w dzień sabatu", źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Maksymilian Gierymski (1846-1874) „Ulica Solec w Warszawie”, studium do obrazu „Modlitwa Żydów w dzień sabatu”, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Ciągnęło mnie, jeszcze adepta sztuki, do tamtych wrażeniowych studiów, czynionych wprost z natury, gdzie sugestywny nastrój czaił się w śladach znakomitej techniki alla prima i w świetlistości faktury. Możliwe, że podobnie to odbierał Aleksander, młodszy brat Maksymiliana, on bowiem tworząc w latach 1884–1890, długo po śmierci brata, klika dużych wersji swoich Trąbek, wydobył z najbardziej wówczas pospolitego przedwieczerza nastrój, który najbardziej sceptycznego widza wprawia z zakłopotanie, a zaraz potem w zdumienie, że człowiek własną ręka może tak  t o  namalować. Ważne – powtarzam – z kim się ogląda świat.

Maksymilian Gierymski jako małomówny mentor. Syn dozorcy terenów należących do szpitala wojskowego, urzędnika carskiego średniej rangi, muzykalnego domowego tyrana, brał udział w powstaniu styczniowym jako jeden ze studentów Instytutu Politechnicznego w Puławach, walczył, a bardziej wlókł się z oddziałem, w świętokrzyskich lasach, po wielu długich miesiącach wycieńczony wrócił do Warszawy i po krótkich studiach, m.in. plastycznych w Klasie Rysunkowej, nierepresjonowany – nie docieczemy mechanizmów – otrzymał stypendium rządowe na studia zagraniczne, przedłużone po dwóch latach… po pokazaniu nie komu innemu, tylko carskiemu namiestnikowi Bergowi obrazu Czerkiesi pędzący do ataku.

Maksymilian Gierymski (1846-1874) "Zwiady kozaków kubańskich ", lata 1868-1869, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Maksymilian Gierymski (1846-1874) „Zwiady kozaków kubańskich „, lata 1868-1869, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Maksymilian Gierymski (1846-1874) "Szarża artylerii rosyjskiej", 1866-1867, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Maksymilian Gierymski (1846-1874) „Szarża artylerii rosyjskiej”, 1866-1867, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Sam artysta w jednym z listów pisze, że płótnem, którym zachwycił się Berg (rusyfikator, ten sam, który stłumił powstanie styczniowe) był jednak Zwiad kozaków kubańskich. Jeżeli tak, nie można się dziwić oczarowaniu ciemięzcy: dynamiczna kompozycja pędzla dwudziestodwuletniego „buntowszczika” zadziwia artyzmem i siłą wyrazu. A jeżeli do audiencji u Berga rzeczywiście skłonił Maksymiliana jego mistrz i nestor Juliusz Kossak, to także w tym kontekście trudno się gorszyć. Gdyby bowiem nie wyjednanie stypendium, zmarnowałby się nad Wisłą wielki talent.

Maksymilian Gierymski (1846-1874) "Powrót bez pana", 1868 rok, źródło: Agra-Art

Maksymilian Gierymski (1846-1874) „Powrót bez pana”, 1868 rok, źródło: Agra-Art

Od 1867 do jesieni 1869 Maks studiował w Akademii monachijskiej, był ulubionym studentem batalisty Franza Adama, z którym dzielił pracownię; z mistrzem łączyły go świetne stosunki już po zerwaniu z Akademią, miejscem, w którym, ceniony już jako dojrzały malarz, nie miał czego szukać. Pogrzeb mieszczanina, wystawiony w monachijskim Kunstvereinie i szeroko komentowany, został zakupiony przez miejscowego kunsthändlera – i tak to się zaczęło. Setki zamówień. No, talent! Bo przecież ten nastrojowy pejzaż ze sztafażem, dzieło, w którym realizm wykluczał brawurowe sztuczki i malarskie popisy, widoczne we wcześniejszym, jeszcze romantycznym w duchu płótnie Powrót bez pana, przyciągał nie feeriami warsztatu, lecz siłą nastroju. Błyskotliwa kariera młodego artysty, uznanie i autorytet nie tylko polskiej kolonii artystycznej, miały początek w doskonale wyczutym przez malarza stimmungu. „Stimmung to jest robienie obrazu z uczucia i pamięci” – napisze potem znawca życia i twórczości braci Gierymskich, sam znakomity artysta Stanisław Witkiewicz, ojciec Witkacego.

Źródła:

  • Antoni Sygietyński, Album Maksa i Aleksandra Gierymskich, Warszawa, 1886
  • Stanisław Witkiewicz, Aleksander Gierymski, Warszawa, 1950
  • Halina Stępień, Malarstwo Maksymiliana Gierymskiego, Wrocław 1979
  • Maksymilian i Aleksander Gierymski, Listy i notatki, opr. Juliusz Starzyński, Halina Stępień, Wrocław 1973

 

[Część II artykułu „Stimmung – czyli cały Maksymilian Gierymski” -> przeczytaj]

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>