[Poniższy tekst jest kontynuacją artykułu -> przeczytaj część I]

 

Często wystawiał w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych i w warszawskiej Zachęcie coraz to nowe pejzaże powstające w Monachium. Był członkiem zwyczajnym monachijskiego Kunstvereinu. Nagrodzony srebrnym medalem na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie, wyróżniany także na wystawach w Wiedniu i Poznaniu, otrzymywał najlepiej eksponowane miejsca dla swych niewielkich, z gustem oprawnych obrazów. To były cymelia.

Dopóki żył jego ojciec, Roman od czasu do czasu przyjeżdżał do Krakowa, wtedy korzystał z okazji i ze szkicownikiem wymykał się za miasto. Frapowały go miejsca ruderalne, podmokłe łąki, glinianki, wierzby. O porach dnia i nocy, kiedy spali mieszczanie i włościanie, on już był na swym stanowisku, żeby robić w naturze studia do obrazów z motywami świtu nad rozlewiskami Wisły pod Niepołomicami. Szkicował tu, w kraju, a wykańczał w Bawarii, południowe słońce na bielonych chatach i żyznych ziemiach okolic Mogiły – dziś Nowa Huta – oraz gospodarskich chałup Woli Duchackiej – dziś bloki…).

Roman Kochanowski (1857-1945) "Pejzaż z łódką", źródło: Agra-Art

Roman Kochanowski (1857 – 1945) „Pejzaż z łódką”, źródło: Agra-Art

Roman Kochanowski (1857 - 1945) "Krajobraz z chatą", między 1890-1900 rokiem, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Roman Kochanowski (1857 – 1945) „Krajobraz z chatą”, między 1890 a 1900 rokiem, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Roman Kochanowski (1857-1945) "Autoportret", źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Roman Kochanowski (1857 – 1945) „Autoportret”, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

 Tego samego roku 1892, gdy cesarz Franciszek Józef zakupił Jesień Romana Kochanowskiego, a członkowie rodziny cesarskiej nabyli jego Las jesienią i Zimę, trzydziestopięcioletni twórca tych obrazów poślubił Marię Kaffel, córkę monachijskiego handlarza cementem, a choć ślub w katolickim kościele św. Pawła zwieńczył dziewięć lat narzeczeństwa, rodzina Marii traktowała ten związek jako mezalians i nic się w tej mierze nie zmieniło nawet po dwóch latach, gdy się narodził Roman junior.

Aby utrzymać stadło, nasz artysta podejmował się prac intratnych, lecz ciężkich: wziął udział w malowaniu (wraz z Julianem Fałatem, Stanisławem Janowskim, Władysławem Wankie) panoramy Tatry. O tym, jak była ta praca niebezpieczna, świadczy śmierć wskutek obrażeń po upadku z rusztowań tej panoramy malarza niemieckiego Ludwiga Bollera, (który współpracował z Kossakiem i Styką, był fachowcem należał do inicjatorów przedsięwzięcia).

Mógłby ktoś powiedzieć, że Roman Kochanowski jako twórca żył poza czasem. Tyle się przetaczało w sztuce, a on nic, tylko te swoje pejzaże, sporadycznie jakiś portret. Ale – choć we fragmentach sztafażu ze świecącymi cynobrem akcentami nie da się nie dostrzec sposobu modelowania właściwego głównym polskim artystom monachijczykom – działał on w obrębie własnej techniki, własnej poetyki. Gdyby było można zrekonstruować tok jego pracy, znać okazałoby się, że to, co na pozór zostało maźnięte na deszczułce ad hoc, było przemyślane, zmierzone i wykonane z zegarmistrzowską precyzją.

Nie kto inny, tylko Stanisław Przybyszewski, niegdysiejszy odkrywca wielkiego Edvarda Muncha, ongiś Meteor Młodej Polski, w 1915 roku, już wyciszony, acz z wyraźnym śladem nazwiska, zachwycony malarstwem Romana Kochanowskiego na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Monachium, poświęci mu ważny artykuł w „Dzienniku Poznańskim”. Kochanowski, podobnie jak Munch – uwzględniając proporcje – nigdy nie był „istą” (ani to czysty realista, ani ekspresjonista, ani wreszcie postbarbizończyk). Kładąc nacisk na tę kwestię, Przybyszewski napisał:

„Spory o wyższość techniki tej z pozawczoraj i tej dzisiejszej to śmieszna i jałowa rzecz. Każdy środek artystyczny, jakim artysta zdoła mi własną wizję w równej mocy w mojej duszy wyczarować, ma równą wartość i równe prawo bytu”.

Ważne słowa. Po kilkudziesięciu latach, znając ten tekst, czy nie znając, zawtóruje Przybyszewskiemu Józef Czapski. pisząc, że w autentycznej sztuce nie ma znaczenia, kto był pierwszy.

Roman Kochanowski (1857 - 1945) "Jesień", 1888 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Roman Kochanowski (1857 – 1945) „Jesień”, 1888 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Roman Kochanowski (1857 - 1945) "Chrust", 1895 rok, źródło: Agra-Art

Roman Kochanowski (1857 – 1945) „Chrust”, 1895 rok, źródło: Agra-Art

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Kochanowski wyrobił sobie polski paszport. Miał wyjście, a wyjściem byłoby opuszczenie Niemiec, kiedy w roku 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy, dlatego, że był Polakiem, otrzymał pismo od organizatorów corocznej Wystawy Państwowej, że jego obrazy, (które dotychczas zawsze były mile widziane) „nie mogą być przyjęte na wystawę”, zalegają toteż należy je odebrać w ciągu pięciu dni!

Zbliżał się jednak do siedemdziesiątego siódmego roku życia, od półtora roku był wdowcem, już dawno zrezygnował z Krakowa, nie dał swego wkładu w budowaną przez siostrę i szwagra kamienicę przy ul. Biskupiej, ponieważ nie jest ona otoczona ogrodem, a ogród jest mu do życia niezbędny. W 1944 bomby padały na jego drzewa w monachijskim ogrodzie, latem musiał się przenieść do Fresingu, do syna, a w rok później umarł. Uzdolniony syn imiennik narysował go na łożu śmierci; wojny jako takiej już nie było i polskiego artystę, tak przez całe życie osamotnionego, pochowano obok żony w Waldfriedhof – leśnym cmentarzu w Monachium.

Roman Kochanowski (syn) "Na łożu śmierć", 1945 rok, źródło: pinakoteka.zascianek.pl

Roman Kochanowski (syn) „Na łożu śmierć”, 1945 rok, źródło: pinakoteka.zascianek.pl

Źródła:

  • Roman Kochanowski (18571945), w 150. rocznicę urodzin (praca zbiorowa: Zofia Katarzyna Posiadała; Barbara Lewkowicz; Marek Sołtysik; Włodzimierz Odojewski, Monachium – Radom, 2007 r.

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>