W mitologii greckiej boginie sztuki i nauki nazywano „Muzami”. Od starożytnych dowiedzieć się można o istnieniu dziewięciu muz olimpijskich – każda z nich opiekowała się konkretną dziedziną sztuki, poezji czy nauki. Muzom przypisane były konkretne atrybuty – Urania była muzą astronomii i geometrii, przedstawiano ją z cyrklem i kulą nieba, a Melpomenę, muzę tragedii i śpiewu – wyobrażano z maską tragiczną.
Termin „Muza” jest często spotykany także w dzisiejszych czasach – „dziesiątą muzą” nazwiemy twórczość filmową, muzą była nazywana przez Salvadora Dali jego żona – Gala. Większość artystów ma swoje muzy, które inspirują ich do działania, są przyczyną weny twórczej. Malarze czasem portretują się ze swymi muzami, a za przykład można podać „Autoportret z muzą” Jacka Malczewskiego wykonany w 1908 roku.
„Muzami Młodej Polski” określa się także kobiety z krwi i kości, które chodziły ulicami przedwojennego Krakowa, czytały książki, śmiały się, płakały, wchodziły w związki małżeńskie (i pozamałżeńskie, ale o tym przy innej okazji), wychowywały dzieci i choć umierały, w pewnym sensie pozostały nieśmiertelne.
Zofia i Maria Pareńskie w 1896 roku,
źródło: M. Śliwińska, „Muzy Młodej Polski”
Wyspiański a muzy
Dzięki artystom, którzy w tych zwykłych śmiertelniczkach, potrafili dostrzec piękno warte uchwycenia i zapamiętania – „żyją” one wiecznie i wciąż na nowo stają się inspiracją.
„Maryna, o smukłej, zgrabnej figurce, bardzo ładnych rysach i pysznych, kasztanowych włosach, zawsze pełna humoru, temperamentu, cięta w mowie, dowcipna – była duszą całego towarzystwa. Zosia w czasie najlepszej zabawy potrafiła zapadać w milczenie i nieokreśloną zadumę” – twierdził o siostrach aktor Jerzy Leszczyński.
Siostry Maryna i Zosia Pareńskie zostały umieszczone przez Stanisława Wyspiańskiego na kartach „Wesela”, co dało im literacką nieśmiertelność. Właśnie „Wesele” (to bronowickie i literackie) stało się debiutem towarzyskim Maryny i Zosi. Obie szybko odnalazły się w towarzystwie, które stanowiło elitę intelektualną Krakowa i właśnie od tej pory zaczęły odgrywać role młodopolskich muz.
„Obie dziewczyny wychowane od dziecka w tej przesyconej sztuką, inteligencją atmosferze, rozpieszczone przez uczącego je religii kochanego kanonika (Juliusz Drohojowski), od którego przy tej sposobności nauczyły się pić koniak, palić i grać w bezika, były zjawiskiem bardzo oryginalnym” – pisał Boy-Żeleński.
Stanisław Wyspiański „Portet Marii Pareńskiej”, 1902 rok,
źródło: Muzeum Lubelskie w Lublinie
Maryna
W 1902 roku Stanisław Wyspiański stworzył portret przedstawiający osiemnastoletnią wówczas Marynę Pareńską. Maria, zwana Maryną, była wielką miłością Witolda Wojtkiewicza, została jednak żoną pediatry Jana Leszczyńskiego.
Patrząc na jej podobiznę myślę sobie, że raczej ciężko byłoby mi się z nią zaprzyjaźnić. Wzrok jej jakby mętny, znużony, nie jest skupiony na rysującym artyście. Opadające powieki potęgują wrażenie zmęczenia portretowanej. W jej spojrzeniu wyczuć można smutek. Mimo, że modelka nie wywarła na mnie pozytywnych emocji, to właśnie jest chyba w tym portrecie najpiękniejsze – bo w widzu te emocje w ogóle budzi. Jej suknia i ciemne włosy, spięte kokardą, kontrastują z pustym tłem oraz jasną, niemalże porcelanową karnacją.
Do 1941 roku dzieło to należało do samej Maryny, w 1963 roku zakupiło je do swoich zbiorów Muzeum Lubelskie.
Stanisław Wyspiański „Portet Marii Pareńskiej”, 1902 rok,
źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Inna podobizna Maryny Pareńskiej także namalowana w 1902 roku znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Tym razem modelka została przedstawiona na wyrazistym, roślinnym tle, w którym dostrzec można łodygi i liście chryzantem.
W 1954 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki zakupiło ten obraz z kolekcji Witolda Leszczyńskiego. Wiele lat dyskutowano na temat tego, którą z sióstr Pareńskich przedstawił Stanisław Wyspiański na portrecie z Wrocławia. Czy na pewno widnieje na nim podobizna Maryny? A może modelką była jednak jej siostra Eliza? Dziś dzieło to jest uważane za portret tej pierwszej, jednak w ustnej tradycji rodzinnej utrzymuje się przekonanie, że Wyspiański namalował Marynę tylko jeden raz i jest to obraz, który znajduje się w Muzeum Lubelskim.
Stanisław Wyspiański „Portet podwójny Elizy Pareńskiej”, 1905 rok,
źródło: dzielautracone.gov.pl
Eliza
Eliza była najmłodszą z sióstr Pareńskich i najczęściej to ona właśnie była inspiracją artystów. Została żoną młodopolskiego poety Edwarda Leszczyńskiego, jednak nie było jej dane cieszyć się zbyt długo szczęściem małżeńskim. Po tragicznych wypadkach ojca i brata oraz śmierci męża w 1921 roku, dwa lata później, trzydziestopięcioletnia Liza popełniła samobójstwo. Niemal przez całe dorosłe życie zmagała się z problemami emocjonalnymi, a później także z uzależnieniem od alkoholu.
Żeleński w 1933 roku pisał: „W czasie pozowania do portretu (po lewej) zainteresowała Wyspiańskiego zmiana rysów, jaka nastąpiła u dziewczynki pod wpływem zmęczenia. Zamiast jej dać wypocząć, zrobił jej portret w tym stanie drugi raz, na tym samym kartonie. Rysy na drugim portrecie (po prawej) są jakby nieco zgrubiałe, wstążka osunęła się, włosy rozplotły. Szczegół ten świadczy dowodnie o niezmiernie czujnym i bezpośrednim stosunku Wyspiańskiego do żywego modela”.
Stanisław Wyspiański „Portet Elizy Pareńskiej”, 1905 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Kielcach
Stanisław Wyspiański „Portet Elizy Pareńskiej”, 1904 rok,
źródło: Agra-Art
W portretach Elizy stworzonych przez Stanisława Wyspiańskiego widzimy ją jako niespełna siedemnastoletnią dziewczynę. W 1904 roku artysta przedstawił Pareńską na tle rozkwitłych kwiatów pelargonii. Dziewczyna ubrana jest w sukienkę, w ulubionym kolorze Wyspiańskiego, którym ozdobił nim ściany swojej pracowni przy ul. Krowoderskiej – szafirowym. Modelka ma we włosach jasną kokardę, której wstęgi wydają się nie mieć końca. Eliza jest zamyślona, jej spojrzenie jest pełne melancholii. Być może artysta uchwycił w tym portrecie zawstydzenie młodej damy, portretowanej przez znanego, młodopolskiego malarza? Mogłaby na to wskazywać zaciśnięta dłoń dziewczynki (autorka tekstu jest po lekturze książki o tytule „mowa ciała”).
Znane są dwie wersje „Lizki z geraniami”. W 1969 roku Muzeum Narodowe w Kielcach zakupiło od spadkobierców pracę datowaną na 1905 rok, druga natomiast, została sprzedana na aukcji w 2011 roku.
Stanisław Wyspiański „Macierzyństwo”, 1905 rok,
źródło: dzielautracone.gov.pl
Zosia
Trzecia z sióstr Pareńskich – Zosia, nazywana w domu „Fusiek” była żoną Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który zamiast doktorem postanowił zostać pisarzem. Żeleńscy tworzyli małżeństwo zgodne, lecz niekonwencjonalne, dziś nazwalibyśmy je „otwartym”.
Zanim jednak Zosia wdała się romanse z Rudolfem Starzewskim czy Witkacym została ujęta na jednym z najbardziej znanych dzieł Stanisław Wyspiańskiego – mowa o intymnym portrecie z synem Stasiem pod tytułem „Macierzyństwo”.
Pastel przedstawia młodą matkę, która karmi piersią swoje dziecko. Zosia została ukazana w białym szlafroku z niedbale spiętymi włosami. Na jej twarzy dostrzec można skupienie i troskę o trzymiesięcznego synka.
„Muzy Młodej Polski” – siostry Pareńskie. Ich atrybutami były rozwinięte kwiaty, niemowlęta na rękach, melancholijny, utkwiony gdzieś w oddali wzrok. Muzy Stanisława Wyspiańskiego – tego wielkiego artystę, dramaturga, projektanta połączyła z nimi nierozerwalna więź – Sztuka. Zwykłe śmiertelniczki uwznioślone geniuszem artysty. Ciekawe czy dzisiaj również ulicami Krakowa spacerują, lub po prostu biegną pospiesznie do pracy, codziennych obowiązków i zmartwień – muzy (jeśli tak, to jakiej Polski?). Czy one także inspirują nowe pokolenie artystów? Czy w ogóle ich potrzebują?
Źródła:
- Śliwińska „Muzy Młodej Polski. Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich”, Warszawa, 2014
-
I. Kozina, „Polski design”, Warszawa, 2015
-
„Wielka kolekcja sławnych malarzy: Stanisław Wyspiański”, StudioPrint, Poznań, 2008
Autor: Alicja Francikowska
Studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku historia sztuki (studia II stopnia). Licencjat z historii sztuki uzyskała studiując na Uniwersytecie Śląskim z półrocznym pobytem na Uniwersytecie we Florencji. Ukończyła także język francuski z programem tłumaczeniowym oraz studia podyplomowe "Rynek sztuki i antyków". Miłośniczka włoskiego renesansu i włoskiego języka. Obecnie uczestniczka kursu przewodników po Krakowie.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański.
zobacz inne teksty tego autora >>