[Poniższy tekst jest kontynuacją artykułu -> przeczytaj część I]

Konrad Krzyżanowski "Dziewczynka przy fortepianie", źródło: własność prywatna (wikipedia.org)

Konrad Krzyżanowski „Dziewczynka przy fortepianie”,
źródło: własność prywatna

Konrad Krzyżanowski "Portret Teresy Słońskiej z córką", źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Konrad Krzyżanowski „Portret Teresy Słońskiej z córką”,
źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Pierwszą prywatną szkołę malarską założył w 1900. Prowadził w niej pracownię wspólnie z przyjacielem, Kazimierzem Stabrowskim rodem z Nowogródka. Już wtedy Krzyżanowski – zwany przez studentów i studentki Krzyżakiem – dał się poznać jako wybitny pedagog artystyczny. Nie skrywał swych odczuć wobec prób adeptów. Z kresowym akcentem i z błyskiem w oku, wręcz prowokował do śmiałości. Zdarzało mu się stanąć przed studium, nad którym uczeń pracował od miesiąca, zetrzeć pozostałości świeżej farby i w pięć minut zbudować na tym płótnie pyszny obraz. Malowany z taką siła decyzji, z tak śmiałą rozlewnością, jak jago ekspresyjne płótno Dziewczynka przy fortepianie. Czerń rozwartego wieka instrumentu, jak skrzydło wielkiego ptaka, setki refleksów barwnych na białej sukience dziecka. Z wyborną charakterystyką modeli, jak w brawurowo skonstruowanym Portrecie Teresy Słońskiej z córką – na tle czerni w tonie indygo postacie w białych strojach. One dwie: matka o zszarzałej, szlachetnej, wydłużonej twarzy, znamionującej cierpienie; córka, pyzata, krwista, o połyskujących policzkach, żądna wrażeń.

Wśród studiujących w szkole Krzyżanowskiego, a od 1904 w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych – gdzie objął profesurę – znalazły się tak wybitne potem indywidualności, jak Mikalojus Čiurlionis i Tadeusz Pruszkowski. Studentką była także panna Pietruszewska z rodowego pałacu nad Styrem w Peremylu na Wołyniu. W 1906 wzięła ślub z profesorem i odtąd  jako Michalina Krzyżanowska będzie towarzyszyć mężowi w podróżach zagranicznych, zatrzymają się w Londynie, a także w Paryżu, gdzie ona będzie uzupełniać studia, on – w Luwrze oglądać Velázqueza, Rembrandta (czego efekty w Portrecie Witosławskiej, nie dadzą na siebie czekać).  W Finlandii studiował z plaży chmury nad morzem, których forma zmienia się za każdym porywem wiatru. W 1908 w Warszawie przeniesie szkice na duży format, wystawi płótno Chmury w Finlandii  i oszołomi publiczność. „Niebo szalone i pijane” – usłyszy.

Konrad Krzyżanowski "Portret Pelagii Witosławskiej", 1912 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Konrad Krzyżanowski „Portret Pelagii Witosławskiej”, 1912 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Konrad Krzyżanowski "Portret Józefa Piłsudskiego", źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Konrad Krzyżanowski „Portret Józefa Piłsudskiego”,
źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Konrad Krzyżanowski "Chmury w Finlandii", 1908 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Konrad Krzyżanowski „Chmury w Finlandii”, 1908 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

W 1909 solidaryzując się ze Stabrowskim, którego intrygą zmuszono do ustąpienia ze stanowiska rektora Szkoły Sztuk Pięknych, Krzyżanowski zrezygnował z profesury. W swoim mieszkaniu z pracownią w wytwornej warszawskiej kamienicy urządził na nowo elitarną uczelnię.  Kalendarz wypełniony zamówieniami na portrety… ale wybuchła I wojna światowa. Artystyczne małżeństwo bawiło u rodziny na Polesiu. Spłonął podczas działań wojennych pałac teściów z kolekcją bezcennych zabytków. Artystę aresztowano biorąc go, rysującego z natury, za szpiega. Wyjaśniło się – i na przełomie 1917 i 1918 już wykładał w Polskiej Szkole Sztuk Pięknych w Kijowie.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Krzyżanowscy wrócili do Warszawy. Reaktywował szkołę malarstwa. Malował „deszczułki”, małe świetliste pejzaże. Stworzył  portret Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Choć nie był w Legionach, to przecież on stworzył najprawdziwszy wizerunek Marszałka. Nie ma mowy o realistycznym oddaniu szczegółów, jest ekspresja i siła wyrazu, znakomity rysunek, ustawienie głowy znamionujące siłę i zdecydowanie portretowanej postaci, wzrok nie bez kpiny rzucony na malarza, twarz, choć w kolorze bliźniaczo podobna do tła, wychodzi nas plan pierwszy aż tak, że strach pomyśleć, jak by zaiskrzyło między widzem a obrazem, gdyby tło było kontrastowe.

Zachorował. Szpital. Zmarł, przeżywszy pięćdziesiątkę, 25 maja 1922. Pogrzeb stał się manifestacją żalu. Ani dotąd, ani później nie było profesora tak oddanego młodym utalentowanym. No, może poza jego uczniem Tadeuszem Pruszkowskim, którego niebawem poznamy.

 

Źródła:

  • Mieczysław Treter, Konrad Krzyżanowski. Seria „Monografie Artystyczne”. Tom 6, z 32 reprodukcjami. Warszawa, 1926.

  • Pia Górska, Paleta i pióro. Wspomnienia. Kraków, 1956.

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>