Edward Okuń „Chrystus śnieżny”, 1929 rok,
źródło: Agra-Art
Przedziwnie się układają pośmiertne losy artystów. Zaginione płótno Edwarda Okunia Chrystus śnieżny odnalazło się niedawno na rynku antykwarycznym.
Powstałe w 1929, ostatnio było wystawione w 1932 w Londynie.
Sensacja. A przecież przez cztery powojenne dekady mało kto interesował się spuścizną artysty. Symbolizm połączony z dekoracyjnością – „to nie to” ani w latach socrealizmu, ani w epoce tryumfującego malarstwa materii. Właśnie dziś, gdy Okuń wrócił do łask, trochę surrealny, trochę niekiedy hiperrealista – zwłaszcza w pejzażach włoskich malowanych z trudnej do wychwycenia perspektywy, i kiedy feerią barw zdobył wysokie miejsce w sztuce polskiej – „wypływa” Chrystus śnieżny.
Obraz przesycony mistycyzmem, dziwny, malowany bez specjalnej dbałości o powierzchnię malarską, wyjątkowo odważny, bo ocierający się, łagodnie mówiąc, o banał, ale wstrząsający, powstał w okresie, gdy Edward Okuń (1872–1945) z małżonką po ćwierćwieczu życia w Rzymie, z wypadami na Capri do Sorrento, Padwy, Ferrary, Rawenny i Sieny, od ośmiu lat mieszkał na stałe w niepodległej Polsce.
Kompozycja, malowana z okna kamienicy Okuniów na Rynku Starego Miasta w Warszawie, to niezwykła weduta. Miedzy oknem malarza a widoczną naprzeciw stroną Dekerta – Ukrzyżowany. Trudno określić, w którym miejscu w sensie perspektywicznym ustawiony jest krzyż. Zewsząd widoczny, chyba nadnaturalnie wielki; można by pomyśleć, że to polichromowana drewniana figura, gdyby nie to, że Chrystus krwawi. Z krwi powstają róże. Róże układają się na śniegu. Aura zimowego popołudnia; wzmaga się mróz, przechodnie pilnują swoich spraw, chronią się przed chłodem, opatuleni nie zauważają cudownego zjawiska.
Edward Okuń, „My i wojna”, lata 1917-1923, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Twórca – jak go określano – artystowski, tylko z pozoru był pięknoduchem. Wrażliwy, reagował nie tylko na drgnienia własnej duszy, lecz i na kwestie żywo obchodzące społeczności z obu stron globu. Wielka wojna, jak z chwilą jej wybuchu nazwano I wojnę światową, narzędzie polityków i rzeź na skalę masową, znalazła wyraz artystyczny w monumentalnym płótnie Edwarda Okunia My i wojna (1917–1923).
Pod bajecznie kolorową kompozycją skryte są czarne myśli. Na zasadzie kontrastu pod czarną peleryną artysty o rysach Edwarda Okunia udaje się skryć bezpiecznie jego muzie o rysach żony i modelki, Zofii Tolkemit. Nie tylko jadowite węże i gady, smoki ze skrzydłami motyli robią wszystko, by dosięgnąć tę parę polskich ziemian; oto stara się wedrzeć, zajrzeć pod pelerynę starucha o złej twarzy, bosa i w nocnej koszuli, kiedyś zapewne urocza, dziś odrażająca, bo wypalona i zła. To ona będzie z okopów chłeptać krew.
Edward Okuń, „Pejzaż południowy z Dubrownika”, 1930 rok,
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Edward Okuń „Musica sacra”, 1915 rok,
źródło: Agra-Art
My i wojna – feeria barw. Chrystus śnieżny – tam dominują tony perłowe, zgaszone sjeny, blade oliwkowe refleksy, czerwień wydaje się skrępowana przytłaczającą szarością. Dziwny ten obraz to z jednej strony rejestracja stanu, który Juliusz Kaden-Bandrowski nazwał „radością z odzyskanego śmietnika”, z drugiej – sygnał konieczności wprowadzenia wartości duchowych w kraj wypełniony społecznością ogarniętą wolą działania… niekoniecznie dla wspólnego dobra. Zapełniony ludem łapczywym, pełnym osób nie tylko wycieńczonych, ile zdegenerowanych wojną. Okuń, wolnomularz, nie mógł lekceważyć zalewu bezmyślnej a drapieżnej niekompetencji.
Źródła:
- Marian Trzebiński, Pamiętnik malarza, Wrocław, 1958.
- Leon Chajn, Polskie wolnomularstwo 1920–1938, Warszawa, 1984.
- Ludwik Hass, Ambicja, rachuby, rzeczywistość – Wolnomularstwo w EuropieŚrodkowo-Wschodniej 1905–1928, Warszawa, 1984.
- Małgorzata Biernacka, hasło „Edward Okuń” w Słowniku Artystów Polskich, Warszawa, 1998.
[Część II artykułu „Powrót Edwarda Okunia” -> przeczytaj]
Autor: Marek Sołtysik
Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.
zobacz inne teksty tego autora >>
„Weduta” – o proszę, dowiedziałam się właśnie o istnieniu tego słowa. 🙂
Interesujące wprowadzenie.