Portret fotograficzny Wojciecha Kossaka,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Portret fotograficzny Jerzego Kossaka,
źródło: K. Olszański „Jerzy Kossak”
Jerzy Kossak (1886-1955) uczył się malarstwa w pracowni ojca, sławnego Wojciecha Kossaka (1856-1942), wykształconego artystycznie w Paryżu, Krakowie i Monachium.
Od roku 1923, od kiedy panowie Jerzy i Wojciech założyli w krakowskiej Kossakówce półoficjalną fabryczkę, wypuszczali na rynek „Napcie” (obrazy o treści napoleońskiej), „Piłsudy” (portrety Marszałka) w ilościach wręcz reprodukcyjnych. W pracowni zatrudniali zdolnych malarzy, w niełatwych czasach szukających chleba.
Chodliwe tematy kossakowskie zalegały w skrzyni w postaci arkuszy przezroczystej kalki z obrysowanym motywem. Zatrudniony malarz kalkował rysunek na płótno i malował motyw w tonacji właściwej dla klanu Kossaków. Potem albo Jerzy kończył tę pracę, albo, doprowadzając ją do pewnego stopnia świetlistości, zostawiał ojcu, do którego należało nadanie szlifu i naniesienie podpisu.
Zdarzało się jednak, że niedoschnięte obrazki „handlowego” formatu 50 × 60 cm nie trafiały do Wojciecha, a jego sygnaturę ktoś (!) podrabiał… I tak to na przykład „dzieło” z niebem żółtym jak cytryna (Wojciech, tu podpisany jako autor, do tego by nie dopuścił), ze źle namalowaną twarzą lub nogą końską narysowaną bez pojęcia o anatomii – szło do ludzi!
Artysta malarz i pedagog Sylweriusz Sasim (1922-1996), zrazu twórca świetnych akwarel, później ascetycznych w formie pejzaży pełnych kultury, w rozmowie ze mną wspominał swój pobyt w pracownio-fabryczce Jerzego Kossaka: miał świadomość, że było to odwalanie robót reprodukcyjnych rękami żywych ludzi, lecz, co podkreślał, tam właśnie, a nie podczas regularnych studiów w ASP, poznał tajniki warsztatowe, nieodzowne dla realisty.
Już po śmierci Wojciecha do uczniów Jerzego należał Juliusz Solecki (1931-1992), późniejszy redaktor. W Kossakówce pracował od 1947 do 1949. Wbiła mu się w pamięć nie tylko atmosfera pracowni, wręcz malarskiej manufaktury, lecz fakt, „że jako najmłodszy biegał po «ćwiartkę» wódki […]. Była ona swoistą «muzą» profesora, który dzięki niej łaskawiej patrzył na podmalówki produkowane przez jego uczniów”.
Z relacji Soleckiego (podaję za kossakologiem Kazimierzem Olszańskim): „Przez parę dni jako nowy miałem prawo siadywać za plecami mistrza i obserwować, jak z nędznych knotów, którymi były owe podmalówki, wyłaniały się w tempie iście taśmowym obrazki, godne już teraz podpisu Jerzego Kossaka. Była to rzecz naprawdę pasjonująca. Owe guziczki i naszywki przy mundurach, lśniące końskie zady, wyczarowane za jednym szerokim pociągnięciem pędzla, białe brzózki na tle wrzosowisk”.
Jerzy Kossak nie dbał o opinię i był hazardzistą. Jego autentyczny talent – dostrzegalny w kompozycji i odważnej kolorystyce obrazów – dobijał brak świadomości twórczej. Sztuka to dlań tylko sposób zarabiania na życie.
To tylko nestor Juliusz Kossak (1824-1899) pokładał we wnuku, nadzieje. Wojciech nie. Krakowscy kunsthändlerzy plotkowali, że to on gasi twórcze zapędy syna. Był rad, że Jerzy kopiuje jego sławne płótna. Oglądał te kopie-nie kopie, repliki-nie repliki, zacierał ręce i nadawał płótnom ostateczny szlif. Podpisywał: „Wojciech Kossak” – i puszczał w świat jako swoje, jakiś procent odpalając synowi. W jakimś stopniu zachęcał do procederu.
Z drugiej strony – wszystko zostawało w sprawnych rękach, w rodzinie. No… prawie wszystko.
Wojciech Kossak „Szarża ułanów”, 1934 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Jerzy Kossak „Powrót spod Moskwy”, 1928 rok, źródło: Polswiss Art
Wojciech Kossak „Umizgi”, 1927 rok, źródło: Agra-Art
Jerzy Kossak „Zaloty”, 1923 rok, źródło: Rempex
Jerzy Kossak „Zaloty ułana”, 1929 rok, źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Źródła:
- Kazimierz Olszański, Jerzy Kossak, Wrocław 1992.
- Kazimierz Olszański, Wojciech Kossak, Wrocław 1982.
- Marek Sołtysik, Klan Kossaków, Warszawa 2018.
- Materiały Salonu Dzieł Sztuki CONNAISSEUR, Kraków
[Część II artykułu „Po orbicie Kossaków” -> przeczytaj]
Autor: Marek Sołtysik
Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.
zobacz inne teksty tego autora >>
Witam , mam pytanie ,czy na OLX ,może ktoś wystawiać obrazy J. Kossaka i ze podrobionym podpisem , artysty bezkarnie? numer aukcji ID: 744924830.
Kwestia, którą Pan porusza, jest dużą bolączką całego rynku sztuki i antyków. Zabronione pod karą grzywny lub pozbawienia wolności (art. 109b Ustawy o ochronie zabytków) jest wprowadzanie do obiegu falsyfikatów, natomiast udowodnienie komuś, że działa z premedytacją, mając świadomość, że praca jest podrobiona, jest bardzo trudne, niemal niemożliwe. Jako kolekcjonerzy i nabywcy powinniśmy zachować ostrożność kupując dzieła sztuki od nieznanych sprzedawców oraz weryfikować samodzielnie autentyczność oferowanych prac.
Co to jest to „Krakowscy kunsthändlerzy” ?! Z czym to się „je” ?!
Dziękujemy za przesłany komentarz – wspomniane określenie „kunsthändlerzy” odnosi się oczywiście do handlarzy dziełami sztuki (zarówno tych posiadających swe galerie i antykwariaty jak i tzw. wolnych strzelców). Źródłosłów jest niemiecki, co wynika faktu przynależności ówczesnego Krakowa i całej Galicji do Monarchii Austro-Węgierskiej.