Była dzwonnica i nie ma dzwonnicy. Jak Dominikanie ją stracili? Jaki obraz ratowali z narażeniem życia?

“Kościół Dominikanów po pożarze w lipcu 1850” Józefa Kurowskiego.

Jak widać na załączonym obrazku, msze polowe w Krakowie to nie wymysł papieskich pielgrzymek. Chromolitografia przedstawia nabożeństwo rozpoczynające odbudowę kościoła, po jednej z największych tragedii, jakie nawiedziły nasze miasto. Stąd tyle ludzi. W lipcu 1850 roku, dokładnie 18 lipca, po dwóch miesiącach bez opadów, wiał bardzo mocny wiatr. Wiatr i wypadek z ogniem na Dolnych Młynach poskutkowały spaleniem około 10% zabudowy ówczesnego miasta. Ogień objął ponad 160 domów, cztery kościoły, dwa klasztory. Najbardziej zniszczony był właśnie przedstawiony na chromolitografii Kościół Dominikanów. Wypaliło się całe wnętrze kościoła z wyjątkiem kilku bocznych kaplic, zakrystii i skarbca. Pastwą płomieni padła też wieża z XVII wieku, stojąca przed kościołem, a znaczna część sklepienia runęła, zasypując gruzem wnętrze. Na obrazku wieża jeszcze stoi, jednak postanowiono ją nie odnawiać, a rozebrać.

"Kościół dominikanów po pożarze w lipcu 1850 roku" według obrazu Józefa Kurowskiego

„Kościół dominikanów po pożarze w lipcu 1850 roku” według obrazu Józefa Kurowskiego

Nabożeństwo na chromolitografii skupia się wokół dwóch przedmiotów, które ocalały z pożaru. Msza odprawiana jest u stóp drewnianego krucyfiksu, który wciąż wisi w tym miejscu. Pod nim widać obraz Matki Bożej Różańcowej, uratowany z narażeniem życia. To nie pierwszy raz, gdy krakowianie modlą się pod tym obrazem, wystawionym na ulicy. W 1600 roku, kiedy miasto nawiedziła zaraza morowa, ówczesny biskup zarządził procesję z obrazem, w wyniku czego mór ustał. Od tego momentu obraz uczestniczył w wielu procesjach. Obraz jest kopią rzymskiego wizerunku Matki Boskiej Śnieżnej, a został nazwany urzędowo „Różańcowym”, ponieważ oddano go bractwu różańcowemu.

Większość krakusów spoglądając na tę ilustrację, w pierwszej chwili zastanowi się co to za wieża. Bo dzisiaj już jej nie ma, a okolica zmieniła się tylko nieznacznie. Pożar w 1850 roku uszkodził tę dzwonnicę i postanowiono ją rozebrać. Kościół widoczny w tle stał się “wydmuszką”. Prawie całe wyposażenie wnętrza jest rekonstrukcją z XIX wieku. Sto siedemdziesiąt lat temu ludzie zebrali się na tych ulicach, by się modlić. Dzisiaj bardzo rzadko zbierają się z tego powodu.

Dzisiejszy widok na kościół dominikanów, fot. Maciej Poradziński

Dzisiejszy widok na kościół dominikanów, fot. Maciej Poradziński

Autor: Klaudia Ziobro

Krakuska z dziada pradziada i z zamiłowania. Poszukiwaczka miejskich szczegółów i śladów historii. Z wykształcenia manager, z wyboru przewodnik po Krakowie. Współtwórca Ciekawych Krakowa.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański

zobacz inne teksty tego autora >>