Artysta długowieczny, wszechstronnie utalentowany, tytan pracy. A poza tym uznany już za życia, co wcale nie jest częste w uprawianej przez niego profesji. Także kolekcjoner zafascynowany sztuką japońską. Mając lat prawie siedemdziesiąt, w roku 1921 przekazuje Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu (obecnie Muzeum Narodowe) część swojej kolekcji składającej się ze 179 pozycji inwentarzowych. Za zbiór ten artysta otrzymuje poważną rekompensatę pieniężną. Sowicie wynagrodzony, w roku następnym zakupuje drewniany dworek wraz z ogrodem i ziemią w miejscowości Gościeradz blisko Koronowa, a więc na skraju Borów Tucholskich. Sam artysta jest zachwycony. „Nadzwyczajnie mi zrobiła Puszcza Tucholska… Dla mnie las, drzewo same jest treścią”. Teraz wiemy o tym dobrze. Dzieł przedstawiających las, czy też same pojedyncze drzewa stworzył dziesiątki. Pięknie opisze tworzone przez artystę motywy lasu i drzew Wacława Milewska w pracy zbiorowej „W kręgu Wyczóła” (Bydgoszcz 2013). W bydgoskim „Domu Leona Wyczółkowskiego” kilka dzieł z lasem i samotnymi drzewami także zobaczymy, w tym również i z ogrodu w Gościeradzu.
Fragment wystawy prac Leona Wyczółkowskiego w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy, źródło: archiwum autora
Na stałe Wyczółkowski nie mieszkał w Gościeradzu, ale bardzo chętnie spędzał w dworku letnie miesiące. Zazwyczaj wraz z żoną przebywali w tej wiejskiej miejscowości od kwietnia do października, a więc w porze roku, kiedy mamy najpiękniejszą pogodę. W tym czasie także pełnił różne funkcje, odbywał podróże artystyczne po kraju, uczestniczył w wystawach, etc. Po opuszczeniu definitywnie Krakowa zamieszkuje w Poznaniu od roku 1929, a więc w miarę blisko Gościeradza. Wyczółkowscy bywają teraz częściej w swoim dworku. Dekadę po zakupieniu artysta rozpoczyna jego przebudowę według własnego projektu. Teraz będzie murowany i z tarasem. Długo wszakże nie nacieszy się jego nowym wyglądem. Cztery lata później umiera w Warszawie, bowiem wówczas pracował jeszcze jako profesor grafiki w tamtejszej ASP. Pochowany jednak zostaje zgodnie ze swoją wolą zaledwie kilka kilometrów od ukochanego dworku w Gościeradzu, na małym, klimatycznym cmentarzu przy kościele we wsi Wtelno.
Nagrobek Leona Wyczółkowskiego na cmentarzu we Wtelnie, źródło: archiwum autora
Tablica pamiątkowa Leona Wyczółkowskiego na cmentarzu we Wtelnie, źródło: archiwum autora
W naszych planach było opowiedzenie o jednym obrazie „Wiosny w Gościeradzu” („Wiosna – wnętrze pracowni artysty”, 1933), o tym właśnie, który znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Traf jednak sprawił, że mogliśmy obecnie przyjrzeć się innej wersji tego dzieła, bowiem w bydgoskim muzeum trwa właśnie wystawa »Leon Wyczółkowski „Cztery Wiosny”« (do 30 września 2021 w „Domu Leona Wyczółkowskiego”). Wiemy z przekazów, że artysta właśnie tyle obrazów z tym motywem stworzył w latach 1931-1933. „Bydgoską” wiosnę widziałem kilkakrotnie, mam nawet magnesik z jej wizerunkiem, ale obejrzeć w jednym miejscu dwie stworzone w kolorze wersje tego dzieła – rzecz bezcenna. Ten drugi obraz, zwany przez samego artystę „Wiosną złotą” znajduje się na co dzień w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu i pochodzi z roku 1931, a więc jest o dwa lata „młodszy” od bydgoskiego i równocześnie najmłodszy z tych czterech „Wiosen”.
Dwie „Wiosny” na wystawie w „Domu Leona Wyczółkowskiego” w Bydgoszczy, źródło: archiwum autora
Jadę więc do Bydgoszczy i na wystawie „Cztery wiosny” widzę tylko dwie. No dobrze, niech będzie, że trzy. Wspomnijmy więc o tej trzeciej wersji „Wiosny”, którą sam Wyczółkowski uważał za najlepszą. Ona niby jest na wystawie, tylko…. że jedynie na zdjęciu. Obraz ten wykonał w roku 1932 akwarelą, tuszem i barwną kredką na kartonie. Dzieło to zostało przekazane w darze bydgoskiemu muzeum przez żonę artysty na dwa lata przed wybuchem wojny. W 1943 roku niemieckie władze Bydgoszczy nakazały decentralizację muzealnych zbiorów. „Wiosna” trafiła do jednego z dworków niemieckich właścicieli. I chyba nie muszę w tym miejscu podkreślać co się z obrazem stało. Przepadł, tak jak ponad pół miliona dóbr rodzimej kultury w okresie II wojny światowej i uznawany jest za polską stratę wojenną. Na wszystkich wersjach widzimy jednak to samo wnętrze pracowni gościeradzkiej artysty, ze starymi sprzętami domowymi – meble, fotel, dywan. Przez otwarte na oścież okno powiewa firanka do wnętrza pokoju, a za oknem kwitnąca renkloda.
To jeszcze słowo o czwartej „Wiośnie”, znajdującej się w zbiorach prywatnych, której na wystawie nie ma, a być miała. Wytłumaczenie jest proste. Właściciel obiecał ją udostępnić, ale zmienił zdanie. Wydaje się, że na miejscu przeznaczonym na ten obraz na wystawie zawieszono rysunek renklody, tej, co cudownie kwitnie za oknem na głównych dziełach.
Leon Wyczółkowski (1852-1936) „Wiosna”, 1932 rok, źródło: dzielautracone.gov.pl
Spójrzmy na obraz „poznański”. Brązowawy, czy też złotawy kolor tła może wprowadzić widza w dość smutny nastrój. O tej wersji pisał artysta: „Wiosna w Gościeradzu, maj 1931. Okno, firanka, renkloda kwitnąca. Studia okna otwartego z widokiem na ogród, odchylona firanka, fotel. Tam to gra białość i zieleń, na wsi z mojego pokoju. Wiosna wchodzi ze swym zapachem i podmuchem. (…) O tej wiośnie chcę śnić w grobie”. Może więc dlatego taka jego kolorystyka, jakie było w danej chwili usposobienie prawie osiemdziesięcioletniego „Wyczóła”?
Leon Wyczółkowski (1852-1936) „Wiosna”, 1931 rok, źródło: Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu (fot. archiwum autora)
Do artysty przykleiło się wiele określeń mówiących o uprawianej przez niego sztuce. Do „bydgoskiego” obrazu natomiast przemawia do mnie najbardziej miano „łowca światła”. Tak owszem mówiono, ale w latach wcześniejszych. W czasach, w których tworzy „Wiosny”, artysta jest już prawie całkowicie pochłonięty grafiką wszelkiego rodzaju. Ale to co było w duszy wcześniej, pozostanie już na zawsze. Eligiusz Niewiadomski, którego cenić należy za jego książkę o polskim malarstwie, zdecydowanie twierdził, że „nikt z polskich artystów nie dotarł do tak zdumiewających efektów świetlnych”. Czy o obrazie „bydgoskim” zwanym też „Wiosna poranna” ukazującym wschodzące do pracowni, ostre, pełne kontrastów słońce możemy tak powiedzieć? A pewno, nikt nam tego nie zabroni. Jednak patrząc na to malowidło musimy zwrócić uwagę na coś bardziej ważniejszego, niż na oczywistą biegłość malarską artysty w przedstawianiu efektów świetlnych. To opisany malarsko dualizm „bycia i nie bycia – odchodzenia i przemijania”. Ten pusty fotel i otwarta książka wskazują, że przed chwilą ktoś wyszedł z pracowni. Wiadomo, sam artysta. Wróci, czy nie wróci? Wyczółkowski spogląda tu na ulotność życia. Ma wówczas osiemdziesiąt trzy lata. To obraz – powiada Maria Twarowska – „w swej podstawowej nucie inny i bardzo osobisty, czarujący treścią. Jest u artysty późnym przeżywaniem wiosny”. Miał zamiar za czas jakiś to wszystko przenieść na płótno i stworzyć obraz olejny. Nie dane jednak mu było. Popatrzmy jeszcze na odsunięty fotel, który, jak zauważa Ewa Sekuła-Tauer, „przywodzi na myśl Leona Wyczółkowskiego. Odszedł na zawsze, ale pozostawił po sobie wiele wspaniałych dzieł malarskich i graficznych”.
Leon Wyczółkowski (1852-1936) „Wiosna – wnętrze pracowni artysty”, 1933 rok, źródło: Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy
Pusty fotel, fragment „Wiosny” Wyczółkowskiego z 1933 roku, źródło: Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy
Źródła:
- E. Niewiadomski: „Malarstwo polskie XIX i XX wieku”, Warszawa 1923.
- E. Sekuła-Tauer: „Twórczość Leona Wyczółkowskiego (1852-1936)”, Bydgoszcz 2013.
- E. Sekuła-Tauer: „Leon Wyczółkowski”, Wrocław 2008.
- E. Sekuła-Tauer: Leon Wyczółkowski „Cztery Wiosny” – Informacja o wystawie.
- M. Twarowska: „Leon Wyczółkowski”, Warszawa 1963.
Autor: Leszek Lubicki
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje m.in. w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński
zobacz inne teksty tego autora >>