Czy jest wdzięczniejsze miasto w Polsce dla malarzy niż Kraków? Jednoznacznej odpowiedzi ode mnie ze strachu nie usłyszycie, ale myślę, że oprócz Kazimierza Dolnego raczej nie ma. Zresztą to w tym królewskim mieście dzięki funkcjonującej tu Szkole Sztuk Pięknych, najpierw pod kierunkiem Jana Matejki, a po jego śmierci – Juliana Fałata, zaczęła studiować cała śmietanka naszych malarzy. Duża część z nich kształcona tu jeszcze pod dyrektorstwem Mistrza Jana, pomimo wpajanym im zasadom historyzmu, poszła własną drogą twórczą. „Za Fałata” co najlepsi zostali już nauczycielami w tej artystycznej uczelni. Fałat na profesorów powołał całkowicie inną grupę malarzy, już dobrze rozumiejących wymogi „nowej sztuki”. Wychodzili więc profesorowie często ze swoimi uczniami w plener, także na ulice miasta i uwieczniali jego widoki. Tak powstały setki krajobrazów miejskich, wedut, czy jak tam wolimy te widoki miast nazywać. Oczywiście zaprezentowani poniżej malarze nie są typowymi wedutystami. Mając jednak „pod ręką”, często z okien swoich pracowni takie nieobojętne dla artysty widoki, popełniliby grzech śmiertelny nie uwieczniając ich farbami na płótnach, deskach, czy kartonach. Takie spojrzenie na miasto „z okna” było typowe dla francuskich impresjonistów i nie dziwi, że pomysł ten wykorzystali w sposób idealny nasi młodopolscy malarze. Często są to małe wycinki miasta, a nie wielkie panoramy, ale wycinki pełne klimatu, jakie w Krakowie istniały drzewiej, ale i obecnie część z tych miejsc zapewne też znajdziemy.
Przyjęto zasadę: jeden malarz – jeden obraz, zaprezentowani alfabetycznie.
Wybór całkowicie subiektywny, ale przedstawiający ośmiu samych wielkich mistrzów młodopolskiego malarstwa.
Aha – no i oczywiście nie mogło w tym zestawieniu zabraknąć człowieka nieodłącznie kojarzonego z Krakowem – Mistrza z ulicy Floriańskiej.
Olga Boznańska (1865-1940) „Rynek krakowski – Fragment ulicy”, ok. 1888 roku, olej/tektura, 50 x 70 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Tworząc ten obraz panna Olga od dwóch już lat uczyła się malarstwa w bawarskich Atenach, czyli w Monachium. Artystka wypracowała własny styl na tyle dobrze, że odwiedzający ją Józef Brandt po przejrzeniu jej prac stwierdził, że nie potrzebuje już profesora. Specjalizowała się przede wszystkim w portretach. Jednak kilka jej pejzaży także robi na nas wrażenie. Ten Rynek krakowski jest wyciszony i taki zamglony, tak jak prawie wszystkie obrazy artystki. Czy malowała go w Monachium z pamięci czy z fotografii, a może wpadła na chwilę do Krakowa i wtedy powstał, tego nie wiem. Domniemam tylko, patrząc na ten niewielki fragment pustego Rynku, że mogła być to zapowiedź późniejszej potrzeby życia w ciszy i samotności.
Julian Fałat (1853-1929) „Kraków w zimie”, przed 1908 rokiem, olej/płótno, 58 x 129,3 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Artysta był mistrzem zimowego pejzażu. Bodaj nikt tak jak on nie potrafił malować śniegu. Pobyt w Paryżu pozwolił mu zapoznać się z francuskim impresjonizmem. Zdobycze tego kierunku aż nadto dobrze widoczne są na tym obrazie. Choć sam uważał się za realistę, to jednak wpływy impresjonizmu możemy dostrzec w wielu innych jego dziełach. Na obrazie tym widzimy mury obronne miasta, z Bramą Floriańską po lewej stronie dzieła. W centralnej części, nieco w głębi majaczy kościół Mariacki. Fałat płótno to prawdopodobnie stworzył patrząc na Kraków z okien swojej pracowani w Akademii Sztuk Pięknych, skąd rozpościerał się tak uroczy widok na miasto.
Jacek Malczewski (1854-1929) „Widok na Kraków ze Zwierzyńca”, 1905 rok, olej/deska, 19 x 24,2 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Przez lat piętnaście, do roku 1906, artysta zamieszkiwał w dzielnicy Zwierzyniec w wilii „Pod Matką Boską”. Miał tam balkon czy też taras, z którego wielokrotnie tworzył obrazy przedstawiające widoki go otaczające. O tym obrazie w muzealnym katalogu czytamy: „Te na pierwszy rzut oka całkowicie banalne motywy: fragmenty krajobrazu, schodki w ogrodzie, studnia na podwórku, drewniany płot, nie tylko świadczą o wielkim umiłowaniu przez artystę otaczającej go natury, ale także dają się odczytać jako próba materializacji duchowego aspektu najbardziej prozaicznego wycinka rzeczywistości”.
Jan Matejko (1838-1893) „Widok z wieży ratuszowej”, 1857 rok, olej/płótno, 63,5 x 48,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie (Dom Jana Matejki)
W roku tworzenia tego płótna, późniejszy nasz „wieszcz przemawiający obrazem” był jeszcze siedemnastoletnim uczniem krakowskiej wtedy jeszcze Szkoły Malarstwa i Rysunku. Świadczy o tym także napis na odwrotnej stronie obrazu, wykonany czarnym tuszem: „Widok na kościół N. P. Maryi i okoliczne budynki malowany z II piętra wieży Ratuszowej w r.1856/57 przez Jana Matejkę jako ucznia Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, jako ówczesny kolega stwierdzam – Izydor Jabłoński”. Widzimy tutaj w całości Kościół Mariacki, część prawie że pustego Rynku z otaczającymi go budynkami, a także attykę Sukiennic. Dalej widoczny krajobraz pozamiejski. Jak dowiadujemy się z muzealnego katalogu, Matejko nie dokończył tego obrazu, bowiem nie miał pieniędzy, aby zapłacić za wstęp na wieżę ratusza.
Józef Mehoffer (1869-1946) „Rynek krakowski”, 1903 rok, olej/deska, 55,5 x 69 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie (Dom Józefa Mehoffera)
Artysta, choć nie urodził się w Krakowie, to właśnie z Krakowem jest kojarzony. Tu się kształcił, a później sam został profesorem tutejszej Akademii Sztuk Pięknych. Ze wszystkich prezentowanych w tym zestawieniu obrazów, ten wydaje mi się najkapitalniejszy. Patrząc na to dzieło malarskie od razu przypomina mi się jeden z obrazów prekursora impresjonizmu, Camilla Pissarro. Myślę o obrazie Boulevard-Montmartre (1897). U Mehoffera nie ma co prawda pokazanej centralnie ulicy, tylko plac z wieżą ratuszową, a za nią budynki go zamykające. Jest tutaj mniej ludzi, ale samo spojrzenie na miejski krajobraz z góry, pewnie z okien któregoś z budynków, jest podobne. Krakowski Rynek zawsze będzie, tak jak i Wawel, symbolem „duchowej stolicy Polski”, a artysta ukazał go tutaj wręcz perfekcyjnie, w sposób odwołujący się do francuskiego malarstwa impresjonistycznego.
Władysław Podkowiński (1866-1895) „Plac św. Ducha w Krakowie”, 1893 rok, akwarela, pastel/ papier, 27,5 x 33, 5 cm, źródło: Zamek Królewski w Warszawie
Biografie artysty w ogóle nie wspominają, aby kiedykolwiek Podkowiński odwiedził Kraków. Nie wiemy kiedy tu był, ani w jakim celu. Możemy tylko na podstawie jednego małego obrazu („Widok na Kopiec Kościuszki”, Muzeum Mazowieckie w Płocku) i dwóch akwarel powiedzieć, że musiał być w roku 1893. Oto jedna z tych akwarel. Ciekawostką jest, że obydwie są malowane na jednej kartce papieru. Rewers tego malowidła to „Widok ze Wzgórza Wawelskiego”. Wspomina o tych dziełach Elżbieta Charazińska w katalogu wydanym z okazji wielkiej wystawy monograficznej artysty (1990) pisząc o przedstawionej wyżej akwareli: „Awers przedstawia ujęty z okna hotelu widok na Placu św. Ducha w deszczowy wieczór, ożywiony kilkoma sylwetkami przemykającymi pod parasolami obok zielonego skwerku”.
Jan Stanisławski (1860-1907) „Kościół Mariacki w Krakowie”, ok. 1904 rok, olej/deska, 22,3 x 16 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Mamy tu ukazany tylko bardzo mały fragment najsłynniejszego miasta Polski, z detalem (kruchtą) jednej z najsłynniejszy polskich świątyń, kryjącej w swoich wnętrzach najsłynniejszy ołtarz. Wiemy, że artysta specjalizował się w pejzażu. Widokom miast raczej nie poświęcał swojej uwagi. Jak zauważa Urszula Kozakowska-Zaucha obraz ten „należy również do nielicznych w twórczości Jana Stanisławskiego prac, w których pojawia się ludzki sztafaż – drobne figurki przechodniów artysta mistrzowsko zaznaczył za pomocą kilku dotknięć pędzlem”.
Leon Wyczółkowski (1852-1936) „Brama Floriańska”, 1906 rok, olej/płótno; 75,5 x 100,5 cm, źródło: Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy
W 1906 roku artysta stworzył całą serię malowideł z widokiem Krakowa. Obraz tutaj prezentowany to jeden z niewielu nokturnów tworzonych przez artystę na początku XX wieku. Przedstawia on ulicę Floriańską w Krakowie, widzianą z ciemnej i mrocznej bramy, z której artysta prowadzi nas przez zamgloną ulice Floriańską aż do majaczącego w oddali kościoła Mariackiego. Warto także zwrócić uwagę na widoczny po prawej stronie w Bramie lekko zarysowany ołtarz Matki Boskiej Piaskowej, gdzie migotają lampki ołtarzyk ten oświetlające.
Stanisław Wyspiański (1869-1907) „Widok na Barbakan i Bramę Floriańską z ulicy Zacisze”, 1894 rok, olej/płótno, 39, 5 x 29, 5 cm, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
W opisie tego płótna posłużymy się tylko słowami Urszuli Kozakowskiej-Zauchy z krakowskiego Muzeum Narodowego: „Przed początkiem października roku 1894 roku Stanisław Wyspiański powrócił z Paryża do Krakowa i zamieszkał u Joanny i Kazimierza Stankiewiczów w ich mieszkaniu na drugim piętrze w narożnej kamienicy przy ulicy Zacisze 2. Była to wówczas ulica niezabudowana i posiadała ten jeden, nieistniejący dziś narożny dom. Tam też Wyspiański stworzył serię pejzaży widzianych z okna w stronę Plant”. Autorski tytuł obrazu nie pozostawia wątpliwości jakie zabytki przedstawił malarz na swoim dziele.
Autor: Leszek Lubicki
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje m.in. w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński
zobacz inne teksty tego autora >>
Bardzo się ucieszyłam z tej strony, bo
zupełnie inaczej wprowadza w świat sztuki. Dla mnie też to świat radości, pasji i odkryć, które są ściśle związane z poznaniem. Nie ma malarstwa bez pragnienia oddania tego co można nazwać zachwytem życiem lub wewnętrzną rozterką i wielkimi napięciami. Dziękuję za inspirację!
Dziękujemy za miłe słowa! 🙂
Tylko trzy słowa: Brawo, brawo, brawo❗🔔🍭