W roku 1945 Śląsk wraz z Wrocławiem znalazł się w granicach Polski. W roku następnym przekazano ze zbiorów muzealnych Lwowa i Kijowa grupę dzieł z tych miast i tak zaczęła powstawać kolekcja Sztuki Polskiej XVII-XIX wieku. Obecnie wrocławskie muzeum posiada bardzo poważny zbiór polskiego malarstwa. Poniżej przedstawiam wybór dziesięciu obrazów, które mnie urzekły, gdy zwiedzałem tę muzealną placówkę. Dla uniknięcia wszelkich uwag chciałbym mocno podkreślić – wybór całkowicie subiektywny.
1. Olga Boznańska „Portret z japońską parasolką” (1892), olej/płótno; wymiary: 65 x 52 cm
Olga Boznańska będąc na „naukach” w Monachium namalowała grupę „japońskich” portretów. Często uważano, że tenże obraz jest jej wizerunkiem własnym, autoportretem. Jednak rysy twarzy modelki nie przypominają jej oblicza. W „Kolekcji sławnych malarzy” czytamy: „Czerwona barwa stroju, tradycyjnie kojarzona z kobietami z półświatka, potęguje wątpliwości co do identyfikacji bohaterki. Sama artystka niejednokrotnie malowała siebie w stroju japońskim, jak to było wówczas w modzie…”. Tutaj natomiast „japońska” jest tylko parasolka. Stanowisko, że obraz ten jest niesłusznie uważany za autoportret artystki, zajmuje także biograf malarki, Piotr Kopszak w książce „Olga Boznańska (1865-1940)”. Natomiast na stronie internetowej Muzeum Narodowego we Wrocławiu, w którego zbiorach obraz się znajduje, w katalogu prezentującym sale muzealne, dzieło to posiada tytuł „Autoportret z japońską parasolką”.
Olga Boznańska (1865-1940) „Portret z japońską parasolką”, 1882 rok, olej/płótno, 65 x 52 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
2. Wojciech Gerson „Widok z okolic Morskiego Oka” (ok. 1888), olej/płótno; 64 x 97 cm
Córka malarza, Maria Gerson-Dąbrowska: „W Tatry jeździł Gerson corocznie prawie, latem, pomiędzy rokiem 1885 a 1900. Jeżeli nie mógł jechać na całe lato, wpadał choć na trzy, cztery tygodnie. Po prostu bez Tatr żyć nie mógł, tęsknił do nich i witał zawsze jednakim zachwytem i radością”. Pomimo, że artysta był nade wszystko zainteresowany malarstwem historycznym tworzonym w stylu akademickim, to jednak w pejzażu osiągnął w późniejszym okresie twórczości wręcz mistrzostwo, zbliżające się nawet ku impresjonizmowi. S. Witkiewicz dziwił się, że tworzy teatralne sceny historyczne, zamiast poświęcić się pejzażowi, w którym tak dobrze się czuł. Odpowiedział na ten zarzut dał dużo później E. Niewiadomski: „Malując krajobrazy, Gerson zapewne by się doczekał pośmiertnego uznania i został sławą europejską, ale prawdopodobnie zanim by to nastąpiło, musiałby umrzeć z głodu, zejść ze świata jako zapomniany, bez wpływu i znaczenia artysta”. Takie były czasy, że wówczas na gruncie polskim liczyło się wyłącznie malarstwo historyczne.
Wojciech Gerson (1831-1901), „Widok z okolic Morskiego Oka”, ok. 1888 roku, olej/płótno; 64 x 97 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
3. Aleksander Gierymski „Chłopiec niosący snop” (1895), olej/płótno; 94 x 77 cm
Obraz ten powstał w czasie pobytu artysty w Bronowicach, gdzie gościł go Włodzimierz Tetmajer. Problem koloru i światła był dla Aleksandra Gierymskiego niezwykle ważnym zagadnieniem, możemy powiedzieć nawet, że elementem wspólnym dla całej jego twórczość. Taki także jest i ten obraz. Prosta scena rodzajowa. Słoneczny dzień, wokoło przyroda i chłopak niosący na głowie snopek. Czy artysta tę scenę gdzieś zobaczył w podkrakowskiej wsi, czy mu opowiedziano o chłopaku, który założył sobie snopek na głowę, aby np. chronić się przed słońcem, czy sobie ją wymyślił, tego nie wiem? Ale jest to arcydzieło. Być może to ostatni obraz namalowany przez artystę w Polsce. Chociaż biografka Aleksandra, Ewa Micke-Broniarek uważa, że jest nim dzieło „Człowiek w alei lipowej”, który ukazuje „samotną postać mężczyzny odwróconego tyłem do widza, zapatrzonego w cichy, prześwietlony słońcem krajobraz jesiennego parku”. Co prawda ten park jest w Monachium, jednak pełna zgoda – tak symbolicznie możemy to płótno odczytać, więc niech „Chłopiec niosący snop” będzie przedostatnim obrazem stworzonym przez Gierymskiego na ojczystej ziemi.
Aleksander Gierymski (1850-1901), „Chłopiec niosący snop”, 1895 rok, olej/płótno; 94 x 77 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
4. Alfons Karpiński: „Portret malarzy w Jamie Michalikowej” (ok. 1905), olej/płótno; 75 x 97 cm
Gdy obecnie spacerujemy ulicą Floriańską w Krakowie podążając od Bramy Floriańskiej w kierunku Rynku, to po lewej stronie znajduje się kawiarnia Jama Michalikowa. Przy wejściu do niej znajduje się tablica, z której dowiadujemy się, że właśnie tu „Narodził się duch Młodej Polski”.
Oj działo się, działo w tej kawiarni, szczególnie po założeniu kabaretu „Zielony balonik”. Na obrazie artysta pokazał tzw. Mała Salę krakowskiej kawiarni Jana Michalika, która znajdowała się (i znajduje obecnie) przy ul. Floriańskiej 45. Od lewej siedzą: Karol Frycz, Stanisław Dębicki, Wojciech Weiss, zapewne Zenon Pruszyński, Stanisław Kamocki, Stefan Filipkiewicz, Józef Mehoffer, Stanisław Czajkowski, Teodor Axentowicz.
Alfons Karpiński (1875-1961), „Portret malarzy w Jamie Michalikowej”, ok. 1905 roku, olej/płótno; 75 x 97 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
5. Alfred Wierusz-Kowalski „Napad wilków” (ok. 1890), olej/płótno; 74 x 120,5 cm
Artysta zasłynął w sztuce polskiej przede wszystkim jako malarz wilków w zimowej scenerii. Wielokrotnie podejmował ten temat. Uważa się, że tym, czym dla Brandta był koń, tak dla Wierusza-Kowalskiego był wilk. Fascynacja malarza tymi groźnymi zwierzętami wzięła prawdopodobnie z przeżyć osobistych. Pewnej zimowej nocy gdzieś na Suwalszczyźnie, będąc w podróży przeżył napad watahy na sanie, w których jechał wspólnie z rodziną. Obraz ten – jak czytamy w muzealnym przewodniku – „charakteryzuje się naturalistycznym i dynamicznym ujęciem tematu, a także wiernie odzwierciedlonymi wizerunkami zwierząt”.
Alfred Wierusz-Kowalski (1849-1915), „Napad wilków”, ok. 1890 roku, olej/płótno; 74 x 120,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
6. Jan Matejko „Utopiona w Bosforze” (1880), olej/deska mahoniowa; 88 x 134 cm
W roku 1872 malarz wraz z żoną odbyli podróż do Konstantynopola. Wtedy powstała pierwsza wersja tego obrazu, która trafiła później do marszanda w Paryżu. Obraz wrocławski jest repliką tego samego motywu z 1872 roku, namalowany osiem lat później, choć różni się w szczegółach. Znając twórczość Mistrza od razu zauważamy, że temat dzieła jak i ukazany akt kobiecy, to niespotykane u malarza zainteresowania artystyczne. Widzimy tutaj dwóch czarnoskórych mężczyzn, którzy wiosłują, a na łodzi siedzi brodaty sułtan, przyglądający się jak inni dwaj mężczyźni topią kobietę. W drugiej wersji obrazu tutaj prezentowanego, wg sekretarza Matejki Mariana Gorzkowskiego, rysy twarzy sułtana to sam Matejko, topiona kobieta to żona Teodora, a jeden z wykonawców woli paszy, to sam Gorzkowski. Ciekawe spojrzenie na tę pierwszą wersję obrazu sprzedaną w Paryżu zaprezentował Szymon Kobyliński pisząc: „No, jeśliby się okazało, że ta transakcja marszandowska wywołała u Moneta l’impression, to klękajcie narody!” Niemniej spotkałem się z opinią, że Kobyliński tej pierwszej wersji mógł nie widzieć, a swój zachwyt co do impresjonizmu oparł na wersji tutaj prezentowanej.
Jan Matejko (1838-1893), „Utopiona w Bosforze”, 1880 rok, olej/deska mahoniowa; 88 x 134 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
7. Władysław Podkowiński „Spotkanie” (1892), olej/płótno; 71,6 x 90,5 cm
Obraz ten wymagałby szerokiego, oddzielnego omówienia, z uwagi na jedną postać kobiecą na nim przedstawioną. Mamy tu na myśli Ewę Kotarbińską ukazaną tutaj w niebieskiej sukni. To ta pani, o której się mówiło, że umieszczona została na słynnym „Szale uniesień”. To także nieszczęśliwa miłość Podkowińskiego, którego widzimy na obrazie siedzącego na płocie w stroju do jazdy konnej. Obraz powstał w Mokrej Wsi, gdzie artysta po raz drugi i ostatni już spędzał letnie miesiące. Później stał się tam persona non grata, gdyż jak wiemy, pani Ewa była mężatką. Stąd należy założyć, że tytułowe „Spotkanie” nie jest przypadkowe. W obrazie tym jak i wcześniejszych tworzonych w tej mazowieckiej wsi, artysta zastosował techniki impresjonistyczne, z którymi zapoznał się podczas pobytu w Paryżu.
Władysław Podkowiński (1866-1895), „Spotkanie”, 1892 rok, olej/płótno; 71,6 x 90,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
8. Witold Pruszkowski „Eloe” (1892), pastel/papier naklejony na tekturę; 56,8 x 104 cm
Temat obrazu inspirowany jest poematem Juliusza Słowackiego „Anhelli” napisanym w 1837 roku. Tu Eloe, anioł, pocieszycielka dusz, unosząca się ponad grobami polskich zesłańców na Syberię. Artysta ukazał ją jako zjawę z rozpostartymi ramionami. To symbol krzyża, znak męczeństwa. W zbiorach tego muzeum znajduje się także innym obraz Pruszkowskiego odwołujący się do tego samego utworu Słowackiego, a mianowicie „Śmierć Ellenai” (1892).
Witold Pruszkowski (1888-1942), „Eloe”, 1892 rok, pastel/papier naklejony na tekturę; 56,8 x 104 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
9. Władysław Ślewiński „Chata w Le Pouldu” (1892), olej/płótno; 57 x 82 cm
Prawdopodobnie niedługo po przyjeździe do Paryża polski malarz poznaje Paula Gauguina. Jest to decydujący moment jego kariery. Pod wpływem tego francuskiego postimpresjonisty Ślewiński pozostaje praktycznie do końca swego życia. Choć nie wszystkie teorie w pełni od niego przejmuje, to jednak on go kształtuje jako malarza. Gauguin prowadzi w tym czasie kolonię artystyczną w Pont Aven w Bretanii. Ślewiński przystępuje do tej grupy, a kilka lat później osiedla się w tam na stałe. Nabywa własna posiadłość w Le Pouldu, w której podejmuje Gauguina. Jak czytamy w muzealnym przewodniku, na obrazie tym „Ślewiński przedstawił dom bretoński na tle morza w Kerlurom koło Le Pouldu z widoczną w głębi Wyspą Czarownic”.
Władysław Ślewiński (1856-1918), „Chata w Le Pouldu”, 1892 rok, olej/płótno; 57 x 82 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
10. Stanisław Wyspiański „Portret Maryny Pareńskiej” (1902), pastel/papier; 48,5 x 63,5 cm
Trzy siostry Pareńskie nazywane były Muzami Młodej Polski. Ich rodzice, ludzie zamożni, prowadzili w Krakowie otwarty dom, który możemy nazwać artystyczno-literackim, gdzie wieczorami spotykało się towarzystwo cyganerii artystycznej. Panny Pareńskie często były portretowane przez młodych krakowskich malarzy; dodatkowo dwie starsze siostry uwiecznił Wyspiański w „Weselu” pod prawdziwymi imionami, to Maryna i Zosia. Najmłodszą Elizę (Lizkę) portretował m. in. Witold Wojtkiewicz.
Maria wraz ze swoim trzecim mężem i Tadeuszem Boyem Żeleńskim oraz grupą lwowskich profesorów została zamordowana w 1941 r. przez Niemców we Lwowie.
Zainteresowanych losami sióstr Pareńskich i wielu innych wybitnych osób tamtych czasów, a także życiem artystycznym ówczesnego Krakowa (i nie tylko), odsyłam do książki „Muzy Młodej Polski” autorstwa Moniki Śliwińskiej.
Stanisław Wyspiański (1869-1907) „Portret Maryny Pareńskiej”, 1902 rok, pastel/papier; 48,5 x 63,5 cm, źródło: Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Autor: Leszek Lubicki
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Profilaktyka społeczna i resocjalizacja). Nie jest zawodowo związany ze sztuką, tylko osobą zainteresowaną polskim malarstwem przełomu XIX/XX wieku, okresem, który Maria Poprzęcka nazwała “Szczęśliwą godziną”, czyli najbujniejszym i najbogatszym w polskiej sztuce. Swoje teksty publikuje m.in. w kwartalniku “Krytyka Literacka”, miesięczniku “Historia do Rzeczy” oraz na portalach “Niezła Sztuka” oraz “Super historia”. Wcześniej publikował w magazynach podróżniczych “Polska Wita” i “W podróży”.
Ulubiony artysta: Władysław Podkowiński
zobacz inne teksty tego autora >>