Jacek Malczewski grał ze Szkołą Sztuk Pięknych w swoistego ping-ponga. Raz blisko, raz daleko. Miłość i porzucenia. Jak w brazylijskiej telenoweli. Jedno ze zbliżeń zakończyło się ze strony szkoły pismem do ministra o “porzuceniu” pracy przez Malczewskiego oraz ze strony artysty karykaturami malowanymi jego ręką. Jak to było?
Akademia Sztuk Pięknych i kariera Jacka Malczewskiego jako zastępcy profesora.
Jacek Malczewski przeszedł drogę prawie jak od pucybuta do milionera, tylko w świecie artystyczno-naukowym. W jego przypadku była to droga od uczniaka do rektora. Jednym ze stopni tej drogi było zostanie profesorem. Jesienią 1896 roku, czyli gdy miał już na swoim koncie “Melancholię”, był znany i podziwiany, otrzymał listowną propozycję pracy w Szkole Sztuk Pięknych. Sam dyrektor zapewniał go, że otrzyma etat profesora rysunków ze “stosowną pensyą”. Propozycję przyjął, jednak nie do końca wiadomo, dlaczego otrzymał coś mniejszego niż zaproponował mu dyrektor, dostał etat zastępcy profesora rysunków. Zastępcy! Wiązało się to z mniejszą pensją oraz mniejszym prestiżem. Okazało się, że nie tylko w tej kwestii współpraca szkoły i pracownika nie układała się dobrze. Instytucja okazała się nierzetelna, w styczniu 1897 roku malarz pisał do żony, że żadnej pensji jeszcze nie otrzymał. Czyli nie dość, że stanowisko mało prestiżowe, to jeszcze wypłata się spóźnia…
Nie tylko kwestie finansowo-formalne przeszkadzały Malczewskiemu. Okazało się, że grono pedagogiczne zaprzątają ciągłe intrygi, dyrektor Julian Fałat prowadzi autorytarne rządy oraz nie ma talentów dyplomatycznych. Dochodziło do konfliktów dotyczących programu nauczania – kierunku nadawanego rozwojowi przyszłych artystów.
Nie wiadomo co ostatecznie przekonało Jacka Malczewskiego do pożegnania się z pracą w szkole. Wiadomo jednak, że rozstanie nastąpiło w październiku 1900 roku i nie odbyło się w zgodzie. Malarz zrezygnował prawie z dnia na dzień, pominął drogę służbową i terminy. Zaświadczenie do Ministra Oświaty zawierało sformułowania “na posiedzeniu 1 października Profesor Jacek Malczewski porzucił Akademię i jawnie oświadczył o tem”. Jak odreagował to sam artysta? Malując szanowne grono pedagogiczne w formie faunów.
Jacek Malczewski (1854-1929) „Na cmentarzu (Pogrzeb Sztuki)”, 1901 rok, źródło: Kolekcja rogalińska
Fragment obrazu „Na cmentarzu (Pogrzeb Sztuki)” Jacka Malczewskiego
Stworzył obraz olejem na płótnie “Na cmentarzu” oraz akwarelę na papierze “Wyjśćie z Akademii”. Na pierwszym widzimy wiejski cmentarz, którym fauny z twarzami profesorów Teodora Axentowicza, Jana Stanisławskiego, Konstantego Laszczki i Juliana Fałata kopią świeży grób, a Jacek Malczewski stoi nad nim i wygląda jakby czekał aż skończą pracę. Na akwareli zatytułowanej “Wyjście z Akademii” natomiast przedstawił duszną atmosferę, od której uciekł. W bliżej nieokreślonej przestrzeni, na balkonie i schodach stoją postaci faunów: znów Julian Fałat, Teodor Axentowicz i Jan Stanisławski, a razem z nimi jeszcze Józef Mehoffer i Leon Wyczółkowski. Zabawne karykatury artystów okadzają uciekającego ze sztalugami fauna Malczewskiego, a on, nie mogąc znieść rozsiewanego zapachu, zatyka sobie nos.
Cztery lata pracy jako “zastępca profesora” musiały być dla Jacka Malczewskiego pełne różnych emocji. Gdyby ta współpraca nie poruszała jego wnętrza, to nie miałby potrzeby twórczo wyrażać swoich wrażeń. Nie dowiemy się już z pierwszej ręki, co w tych ostatnich latach XIX wieku działo się w murach Szkoły Sztuk Pięknych. Zostały nam już tylko historie i obrazy. Czy ktoś zawinił? Czy to ważne? Mamy fauny namalowane ręką Malczewskiego i cieszmy nimi oczy.
Jacek Malczewski (1854-1929) „Wyjście z Akademii”, 1901 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Autor: Klaudia Ziobro
Krakuska z dziada pradziada i z zamiłowania. Poszukiwaczka miejskich szczegółów i śladów historii. Z wykształcenia manager, z wyboru przewodnik po Krakowie. Współtwórca Ciekawych Krakowa.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański
zobacz inne teksty tego autora >>