Jaka jest historia krakowskich dorożek? Jakie pojazdy konne jeździły po Krakowie w latach trzydziestych i czym są landary?
Krakowski Rynek Główny i litografia Juliusza Czechowicza “Dorożki pod wieżą ratuszową”.
Na litografii Juliusza Czechowicza widzimy miejsce, które od czasów wykonania tej pracy niewiele się zmieniło. Osoby znające ten punkt zwrócą jedynie uwagę na tytułowe dorożki, które obecnie już nie stoją dokładnie w tym miejscu, oraz wyglądają troszkę inaczej. Dorożki – dla współczesnych mieszkańców Krakowa to często temat zapalny, związany z jednej strony z tradycją, z drugiej strony komercjalizacją kultury, a z trzeciej z prawami zwierząt. Przyglądnijmy się sprawie, która jest mi najbliższa, czyli historii. Tym razem pojazdów konnych w Krakowie.
Juliusz Czechowicz (1894-1974) „Dorożki pod wieżą ratuszową”, źródło: Galeria Nautilus
Dostępna jest informacja, że dorożki pojawiły się w naszym mieście w 1855 roku. Ale co było wcześniej? Nic i nagle, pstryk, mamy dorożki? Trzeba na to spojrzeć szerzej. Pojazdy konne poruszały się po naszych okolicach od czasów, kiedy docierali do nas handlarze z różnych części Europy. Jakoś przecież musiała do nas dotrzeć na przykład bizantyjska moneta z około tysięcznego roku znaleziona pod Rynkiem Głównym. Do czegoś także służyły średniowieczne brukowane trakty, najstarszy datowany na XI wiek (ciekawskim podpowiem, że takie skarby na własne oczy można zobaczyć w Muzeum Podziemia Rynku Głównego w Krakowie). Założyć więc możemy, że pojazdy konne jeździły po terenie dzisiejszego Rynku Głównego na długo zanim on powstał.
Co było dalej? Co bogatsi posiadali swoje stajnie i powozownie (jednym z zachowanych budynków o tym przeznaczeniu jest niski budynek przy ulicy Straszewskiego z restauracją “Biała Róża”). Z czasem ktoś wymyślił, że pojazdy konne nie muszą być prywatne, można by dzięki nim zarabiać na podwożeniu tych, którzy tego potrzebują. I tak w 1855 roku rozwiązanie stosowane już np. w Moskwie, przyjęło się również u nas.
Przez wiele, wiele lat, po ulicach Krakowa jeździły bardzo popularne w całej Europie pojazdy konne, model Viktoria – elegancki, czterokołowy ze składaną budą. Z jednym siedziskiem dla pasażerów. Takie właśnie modele uwiecznił na litografii Juliusz Czechowicz i właśnie takim jeździł sławny zaczarowany dorożkarz. To dlaczego więc dzisiaj jeżdżą inne?
Współczesny widok na płytę Rynku Głównego bez dorożek, źródło: archiwum autorki
Przechodzimy do historii bardziej współczesnej. W związku z rozpowszechnieniem się pojazdów spalinowych, dorożki musiały zmienić swoją funkcjonalność. Ludzie przestali używać ich do dojazdu na dworzec, do powrotu z zakrapianej imprezy, czy do przewożenia mebli. Wtedy dorożkarze ujrzeli swoją szansę w ruchu turystycznym. Skoro pojazdy przestały mieć funkcję głównie użytkową czy praktyczną, a stały się atrakcją, to zaczęto je ozdabiać oraz liczyło się ilu ludzi jest w stanie przejechać się jednocześnie. I tak na naszych ulicach zaczęły pojawiać się coraz większe pojazdy, różne modele, a była nawet karoca Kopciuszka. W końcu “nasz klient, nasz pan”. W 2013 roku miasto chcąc zlikwidować samowolkę, wprowadziło przepisy, zgodnie z którymi właściciele dorożek podpisują trzyletnie umowy zezwalające na wjazd do centrum. Dozwolone są dwa modele pojazdów – Viktoria (takimi się kiedyś jeździło, ale mają tylko jedno siedzisko dla klientów) oraz Lando (model popularny kiedyś w Niemczech, nie u nas, ale posiadający dwa siedziska dla pasażerów). Jak zawsze ważna jest opłacalność, dlatego od dłuższego czasu po ulicach Krakowa jeżdżą Landa, potocznie zwane landarami, eleganckie powozy, prosto z historii Londynu czy Berlina…
W chwili pisania tego tekstu przyszłość krakowskich dorożek wisi na włosku. Radni Miasta Krakowa mają głosować nad uchwałą o wycofaniu dorożek z centrum miasta. Dla jednych byłby to koniec pewnej tradycji, dla innych ukrócenie cierpienia zwierząt. Na szczęście, w tej sprawie każdy z nas może mieć swoje zdanie.
Krakowska dorożka, źródło: archiwum autorki
Autor: Klaudia Ziobro
Krakuska z dziada pradziada i z zamiłowania. Poszukiwaczka miejskich szczegółów i śladów historii. Z wykształcenia manager, z wyboru przewodnik po Krakowie. Współtwórca Ciekawych Krakowa.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański
zobacz inne teksty tego autora >>