Piotr Michałowski "Portret własny artysty", źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Piotr Michałowski „Portret własny artysty”, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Z pięknym epizodem paryskim, ale mocno związany z Krakowem, Piotr Michałowski (1800–1855) o mały włos zostałby zapomniany. W czasach, kiedy żył, działał jako polityk i tworzył arcydzieła, jego środowisko – i to nie tylko arystokratów, lecz i artystów – traktowało go jako malarza amatora. Tylko szesnastoletni uczeń krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, Jan Matejko, ujrzawszy na wystawie w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych olejny obraz Michałowskiego, wykrzyknął z entuzjazmem: – „Malowane wściekłą techniką!”.

Piotr Michałowski, którego dzieło trafiło do Luwru jako jedyny obraz polskiego artysty (ponadto na przełomie 2004/05 trwała tam jego wystawa), w ojczyźnie nie mógł być w swoim czasie traktowany poważnie, ponieważ… nie wykańczał swoich obrazów. Nie miał takiej potrzeby. Maksymalna uczciwość rysunku, siła wyrazu zawarta w syntetycznym przekazie zogniskowanej ekspresji – to był cel, który, gdy osiągnięty, nie wymagał cyzelowania. Do Krakowa w pierwszej połowie XIX wieku nie dotarły jeszcze wieści o dokonaniach twórców francuskiego romantyzmu, toteż tak świetny pedagog i szanowany nad Wisłą malarz Władysław Łuszczkiewicz mógł sobie pozwolić na biadolenie pod adresem Piotra Michałowskiego: – „Szkoda że amator i bogaty pan”.

Że niby byłoby jak należy, gdyby hrabia Michałowski wykańczał i, cieniując szerokim pędzlem o mięciutkim włosiu, cyzelował obrazy.

Piotr Michałowski "Bitwa pod Somosierrą", źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Piotr Michałowski „Bitwa pod Somosierrą”, źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie

Piotr Michałowski "Pocztylion francuski", źródło: Agra-Art

Piotr Michałowski „Pocztylion francuski”, źródło: Agra-Art

Ale nawet bardzo ceniący artystę powinowaci, majętni i otoczeni szacunkiem hrabiostwo Ostrowscy nie mieli złudzeń, że Piotr w sztukę tylko się bawi. Nawet wtedy, gdy bez mrugnięciu przyjmuje od marszandów tyle sztuk złota, ile pokryje jego akwarelę.

Studiował w pracowni samego Nicolasa-Toussaint Charleta, mającego sławę przyjaciela zmarłego już romantyka francuskiego malarstwa Théodora Géricaulta, przebywał tam jednak krótko, ponieważ Charlet orzekł, że uczeń nie jest uczniem, lecz mistrzem, który „ma w palcach kopalnię złota”.

Można by powiedzieć, że samouk, gdyby samoukiem nazwać kogoś, kto z całą świadomością latami ogląda dzieła Van Dycka, Murilla, Velázqueza, Rembrandta w muzeach zachodniej Europy, bada ich kompozycję, konstrukcję, sposób nakładania farby, szkicuje, kopiuje. I gdyby samoukiem nazwać kogoś, kto po przedpołudniu spędzonym w galerii obrazów biegnie do rzeźni, żeby studiować anatomię koni (na których w swoich obrazach posadzi kirasjerów, przyjaciół, ekonoma, amazonkę… Kto wreszcie w łagodnym klimacie Madery wyjdzie z pracowni „na powietrze”, bo tam jest właściwe światło – a słuszność takiej decyzji potwierdzą i wdrożą impresjoniści już po jego śmierci.

Piotr Michałowski "Krakusi", źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Piotr Michałowski „Krakusi”, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Piotr Michałowski "Kirasjerzy francuscy", źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur

Piotr Michałowski „Kirasjerzy francuscy”, źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur

Zanim właściwą koleją rzeczy przejdę do rysu życia człowieka prawego i obowiązkowego, który pozornie tylko bywał artystą, podkreślę, że aż do wczesnych lat trzydziestych XX wieku, kiedy to z czyśćca artystycznego wydobyły Michałowskiego późne wnuki, awangardowi malarze, m.in. Tytus Czyżewski, i krytycy, m.in. Mieczysław Sterling, dołożę bezcenną cegiełkę: oto gdy jesienią 1948 podczas odbywającego się we Wrocławiu Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju roku bawił w Krakowie Pablo Picasso, zachwycony Polonią Jana Matejki w Zbiorach Czartoryskich, udał się do kolejnego oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie, Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, śladem innych płócien Matejki… i tam nie mógł wyjść z podziwu nad maestrią i potęgą twórczą zawartą w niewielkich obrazach nie znanego mu do tej pory Piotra Michałowskiego.

Piotr Michałowski "Kardynał", źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Piotr Michałowski „Kardynał”, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Piotr Michałowski "Amazonka", źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Piotr Michałowski „Amazonka”, źródło: Muzeum Śląskie w Katowicach

Piotr Michałowski "Seńko", źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Piotr Michałowski „Seńko”, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie

Źródła:

  • Mieczysław Sterling, Piotr Michałowski. Warszawa 1932.
  • Jerzy Sienkiewicz, [Wstęp] w: Piotr Michałowski, Warszawa 1964.

 

[Część II artykułu „Po pierwsze: malarz” -> przeczytaj]

Autor: Marek Sołtysik

Prozaik, poeta, dramaturg, krytyk sztuki, edytor, redaktor, artysta malarz i grafik, ilustrator, był pracownikiem w macierzystej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której ostatnio sporadycznie wykłada. Od roku 1972 publikuje w prasie kulturalnej. Autor kilkudziesięciu wydanych książek oraz emitowanych słuchowisk radiowych, w tym kilkunastu o polskich artystach, prowadzi także warsztaty prozatorskie w Studium Literacko-Artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ulubiony artysta: Rafał Malczewski.

zobacz inne teksty tego autora >>