Rama obrazu wydaje się być rzeczą drugorzędną, często bagatelizowaną. W historii sztuki wspomina się o nich rzadko, a jeśli już to zwykle na marginesie rzemiosła artystycznego lub meblarstwa. A przecież oprawy dzieł sięgają czasów tak samo dawnych jak malarstwo (w Luwrze trwa właśnie wystawa czasowa poświęcona wyłącznie oprawom!). Historie, style i ewolucje opraw można by snuć godzinami, my dziś zajmiemy się niewielkim fragmentem jej dziejów – polskiej ramie przełomu XIX i XX wieku.
Zaczynając od samych podstaw – czym jest współcześnie rozumiana rama? Pod względem technicznym to konstrukcja (najczęściej drewniana) dopasowanych do siebie narożnikowo listewek, na którą nakładane są dekoracje (zwykle gipsowe lub drewniane), całość malowana lub złocona. Pod względem znaczeniowym i estetycznym uzupełnia ono samo dzieło, podkreśla (a przynajmniej powinna!) jego walory – koloryt, nastrój, styl, jest niejako sceną, na której rozgrywa się „przedstawienie” sztuki.
Ramy XIX-wieczne
W szkole oprawy końca XIX wieku pokutuje jeszcze tradycja romantyczna – kiedy to rama musiała być złota, ciężka, jak najbogaciej zdobiona. Ten typ oprawy doskonale łączy się także z powszechną wówczas w malarstwie polskim podniosłą, patriotyczną tematyką. Wystarczy udać się do krakowskich Sukiennic, gdzie w Sali Siemiradzkiego, naprzeciwko siebie wiszą dwa monumentalne płótna Jana Matejki – „Hołd pruski” i „Bitwa pod Racławicami” – oba w masywnych, eklektycznych ramach całych pokrytych bogatą ornamentyką. A jak już jesteśmy przy Henryku Siemiradzkim warto też wspomnieć o dopasowaniu ramy do stylu samego malarstwa. Prace wielkiego Siemiradzkiego, przedstawiciela akademizmu, można zazwyczaj podziwiać w oprawach dekorowanych ornamentyką typową dla starożytnej Grecji, często sama konstrukcja ma formę architektoniczną kojarzącą się z grecką świątynią, co doskonale uzupełnia rodzajowe sceny Siemiradzkiego osadzone właśnie w czasach starożytnych.
Sala Siemiradzkiego w Muzeum Narodowym w Krakowie w Sukiennicach,
źródło: mnk.pl
Obraz Henryka Siemiradzkiego w stylizowanej, antycznej ramie,
źródło: The Virtual Russian Museum
Przeciwstawną modą były w XIX wieku ramy wywodzące się z tradycji wiedeńskiej o gładkiej, profilowanej powierzchni i charakterystycznych, zaokrąglonych narożach, tzw. simmlerowskie (od nazwiska twórcy – Jakuba Simmlera). Zdecydowanie bardziej stonowane, eleganckie, używane były zarówno do malarstwa sztalugowego jak i popularnej wówczas grafiki. W polskiej sztuce te ramy najczęściej można spotkać przy akwarelach Juliana Fałata i Juliusza Kossaka.
Wystawa prac Juliusza Kossaka w Muzeum Okręgowym w Suwałkach,
źródło: suwalki24.pl
Akwarela Juliana Fałata w ramie simmlerowskiej,
źródło: Desa Kraków
Juliusz w ramie simmlerowskiej, natomiast jego syn i wnuk – Wojciech i Jerzy Kossak najczęściej „oprawiali się” w ramy narożnikowe (a właściwie narożnikowo-środkowe, bo wyróżnia je bogate zdobienie w postaci muszli i ornamentów roślinnych w narożach oraz w połowie długości boków). Ten typ ramy wywodzi się z XVII-wiecznej Francji, lecz z powodzeniem stosowano jego odmiany także w XX wieku. W Polsce ramy narożnikowe można spotkać pod nazwą ram krakowskich, a także „kossakówek”, bo właśnie malarstwo wspomnianych wyżej ojca i syna najchętniej w nich umieszczano.
Praca Wojciecha Kossaka w ramie narożnikowej, źródło: Desa Unicum
Praca Jerzego Kossaka w ramie narożnikowej,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Inny typ ramy, który został z powodzeniem zaadaptowany przez polską sztukę to ramy kolumnowe, które charakteryzują się konstrukcją architektoniczną w postaci gzymsu podtrzymywanego przez dwie kolumny (a także półkolumny lub pilastry) po bokach. Takie oprawy pochodzą z tradycji renesansowej, a w naszych polskich warunkach zwykle były dużo skromniej dekorowane niż ich włoskie pierwowzory. W tradycji ustnej powtarza się, że autorskie ramy kolumnowe projektował do swoich obrazów słynny symbolista – Jacek Malczewski.
Praca Jacka Malczewskiego w ramie kolumnowej,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Wystawa prac Jacka Malczewskiego w Muzeum Sztuki w Łodzi,
źródło: msl.org.pl
Obraz Jacka Malczewskiego w ramie kolumnowej,
źródło: Desa Unicum
Młodopolskie oprawy
Pierwsza dekada XX wieku w Polsce, a szczególnie w Krakowie nieodłącznie kojarzy się młodopolską chłopomanią, czyli zainteresowaniem ludźmi, obyczajami i prostotą wsi. Wśród artystów tego nurtu można wymienić tak wybitnych malarzy jak Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tetmajer, Kazimierz Sichulski, Władysław Jarocki, Kasper Żelechowski i wielu innych. Obrazy przez nich tworzone – portrety wiejskich dziewczyn, sceny prac polowych i obrzędów religijnych, rozległe, sielankowe pejzaże z polami – zgodnie z tematem i modą oprawiano w proste ramy z surowego drewna. Nawet warte obecnie setki tysięcy złotych pastele Wyspiańskiego wciąż tkwią w zwykłych, nadszarpniętych zębem czasu, dębowych listewkach.
Wystawa „Zawsze młoda” w Muzeum Narodowym w Krakowie w Kamienicy Szołayskich,
źródło: mnk.pl
Pastel Stanisława Wyspiańskiego w prostej, dębowej ramie,
źródło: Agra-Art
Jako, że XX wiek to szybka droga ku nowoczesności – także w kwestii opraw widać dużo większą swobodę, jak również autorski gest samego artysty. Zobaczyć to można chociażby w twórczości Edwarda Okunia, który swoją malarską wizją wykracza poza samą powierzchnię płótna, dekorując, rzeźbiąc i malując doskonale dopasowane oprawy, które stają się tym samym nieodłączną częścią dzieła.
Obraz Edwarda Okunia w autorskiej ramie,
źródło: Arizona State University Art Museum
Obraz Edwarda Okunia w autorskiej ramie,
źródło: Ostoya
Ramiarska fantazja
Na początku zostało powiedziane, że definicją ramy jest konstrukcja spasowanych narożnikowo listewek. Od niemal każdej reguły jest wyjątek, szczególnie jeśli mowa o sztuce, wtedy można o regułach niemal zapomnieć. I tak wkracza rama owalna. Sam kształt elipsoidalnej oprawy wywodzi się z rokokowej tradycji portretowej – w XIX i XX wieku jest jednak wykorzystywany nie tylko dla tematu postaci ludzkiej, ale także martwej natury i pejzażu. W Polsce po ten niełatwy format sięgali m.in. Franciszek Żmurko, dla subtelnych portretów kobiecych, Alfons Karpiński i Stefan Filipkiewicz, umieszczając w nim kwiatowe kompozycje i Bronisława Rychter-Janowska, ze swoimi słynnymi widokami polskich dworków.
Obraz Franciszka Żmurki w owalnej ramie,
źródło: Rempex
Obraz Stefana Filipkiewicza w owalnej ramie,
źródło: Sopocki Dom Aukcyjny
Obraz Alfonsa Karpińskiego w owalnej ramie,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Obraz Alfonsa Karpińskiego w owalnej ramie,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Także dekoracja oprawy wcale nie musi być wykonana z gipsu lub drewna. Kreatywność ramiarzy i pozłotników nie ma tu granic i w sztuce XIX i XX wieku można znaleźć ramy wyklejane np. ziarnami kaszy, nasionami, a nawet kamykami lub węgielkami! Tak przygotowana powierzchnia, po precyzyjnym pozłoceniu prezentuje się niesamowicie bogato, nadając ramie, a tym samym obrazowi głębię i dodatkowe wrażenie trójwymiarowości.
Praca Maurycego Trębacza w ramie wyklejanej ziarnami kaszy,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
Obraz Ludwika Stasiaka w ramie wyklejanej złoconymi węgielkami,
źródło: Salon Dzieł Sztuki Connaisseur
W katalogu i albumie
Jeśli macie na półce jakikolwiek album malarstwa, zajrzyjcie do niego. Jestem pewna, że reprodukcje dzieł w nim zawarte pokazują obrazy bez opraw. Dlaczego? Bo traktowane są one drugorzędnie, zupełnie pomija się jak ogromny wpływa mają na percepcję samego dzieła. Dla przykładu pokazuję poniżej trzy wersje słynnego dzieła Stanisława Wyspiańskiego „Macierzyństwo”, które znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie – bez ramy, w ramie zbliżonej do oryginalnej oraz w bardzo bogato zdobionej, złotej oprawie. Intymna, domowa scena pozbawiona ramy wydaje się być płaska, wyrwana z kontekstu. Włożona w złote ramy, które mnogością ornamentów odwracają uwagę od głównej sceny i czułości karmiącej matki, jest przytłoczona, traci swój subtelny urok. Rama oryginalna, z prostego drewna dodaje natomiast temu obrazowi dodatkowego kontekstu i znaczenia – piękno tkwi w prostocie, a pełne miłości spojrzenie matki na niemowlę jest cenniejsze niż wszelkie bogactwa.
Źródła:
- Mielniczuk, B. Grzegorzewski, Historia ramy do obrazu, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1977
Autor: Karolina Bańkowska
Historyk Sztuki. Antykwariusz w Salonie Dzieł Sztuki Connaisseur. Entuzjastka Krakowa przełomu XIX i XX wieku - jego sztuki, architektury, historii i obyczajowości.
Ulubiony artysta: Zdzisław Beksiński.
zobacz inne teksty tego autora >>
rama, do współczesnego mieszkania, na nowy ręcznie malowany obraz, to niezmiennie trudne, nadal, a czemu, bo zwykle są zanadto ozdobne, za płytkie lub za wąskie, mój obraz ma 2 cm grubości i w ograniczonej gamie kolorów są, za mało jest półokrągłych, białych i beżowych o szerokości 4-5-6 cm, na obrazy np. 70×100, 60×80, 80×120, trudno jest trafnie oprawić mój obraz
Bardzo ciekawe … ile może się dowiedzieć laik który kocha sztukę ! Tak , rama potrafi zupełnie przytłoczyć obraz . Przypomniałam sobie w tej chwili że kiedyś po wyjściu z muzeum przed oczami pozostał mi widok bogactwa ram a dzieła pozostały na drugim planie . Z .kolei zbyt skromna , przaśna rama zubaża obraz / odbiór obrazu / Tak myślę i czuję ale mogę sie mylić . .. A rama simmlerowska piękna i owalne też bardzo lubię za ciepło które wnoszą . Bardzo dziękuję za artykuł ,Maria
Ramy to bardzo ciekawy temat i zawsze kolejny aspekt, na którym można skupić swoje rozważania w muzeum czy na wystawie 😉