Kiedy w gazetach pojawiają się informacje dotyczące szeroko pojętej sztuki, zazwyczaj związane jest to z jakimiś skandalami lub kradzieżami dzieł z muzeów (niestety już rzadziej można przeczytać artykuły o ich odnalezieniu). Ja natomiast chcę przytoczyć historię z „happy endem”.
Tło wydarzenia
W 1994 roku miała miesjce zimowa olimpiada w Lillehammer w Norwegii. Przy okazji wielkiego sportowego wydarzenia w Muzeum Muncha, Muzeum Narciarstwa i Galerii Narodowej w Oslo przygotowano specjalne ekspozycje. Ostatnia z wymienionych placówek pragnęła w szczególności wyróżnić twórczość Edwarda Muncha. Jego dzieła zawsze można było podziwiać na drugim piętrze stałej wystawy, jednak dyrektor galerii przeniósł ją na piętro pierwsze, by ułatwić dostęp zwiedzającym. Teoretycznie delikatny zabieg, a mianowicie przeniesienie dwóch najbardziej znanych prac artysty – „Krzyk” i „Madonna” – po obydwu stronach okna, wychodzącego na front budynku galerii, doprowadziły do jednej z największych kradzieży dzieł sztuki w Norwegii, a może nawet na świecie – oczywiście nie chcąc obrazić przy stawianiu takiej tezy, złodzieja Mony Lisy.
O „Krzyku” słów kilka
„Krzyk” jest najbardziej znanym dziełem w dorobku Edwarda Muncha. Powstały cztery wersje tego obrazu w różnych technikach malarskich. Artysta wykonał jeszcze około dwudziestu pięciu litografii „Krzyku”, niektóre ręcznie kolorowane. Dzieło to jest metaforą bólu egzystencji, strachu i samotności. Punktem wyjścia do powstania tego obrazu jest szkic o tytule „Rozpacz”, a następnie płótno o tym samym tytule z 1892 roku. Na pierwszym planie artysta przedstawił siebie opartego o barierkę mostu. Później sylwetka ubranego na czarno mężczyzny w meloniku została zastąpiona przez rozpoczliwie krzyczącą postać o wykrzywionej twarzy, przypominającą trupią czaszkę. Atmosferę grozy pogłębia ekspresyjny krajobraz, który w rzeczywistości jest widokiem wzgórz nad fiordem w Christianii. W obrazie Muncha jest on zbudowany z rytmicznych linii. Krwistoczerwone niebo wzmaga nastrój przerażenia. Geneza tego dzieła tkwi w rzeczywistym wydarzeniu, opisanym przez twórcę:
„Szedłem drogą w towarzystwie dwóch przyjaciół – zachodziło słońce – poczułem nagły przypływ melancholii – niebo stało się nagle krwistoczerwone. Zatrzymałem się, oparłem o balustradę śmiertelnie znużony – nad miastem i ciemnobłękitnym firdem rozpościerały się rozlewiska krwi i języki ognia – przyjaciele szli dalej, a ja drżałem z trwogi – i wtedy posłyszałem przeciągły krzyk przeszywający powietrze”.
Po drabinie do…
Wyobrażam sobie potencjalnych złodziei, którzy rzucili tylko okiem na te mało przydatne słowa wstępu, chcąc już wiedzieć, w jaki sposób dokonać kradzieży dzieła sztuki. Zatem przechodzę do konkretów.
Niedziela, 12 lutego 1994 r. Godzina 6.30.
Pod budynek galerii podjeżdża samochodem dwóch mężczyzn. Pod okno podstawiają drabinę.
Podejście numer jeden.
Drabina obsuwa się, a wchodzący spada niczym Ikar – na ziemię.
Podejście numer dwa.
Mężczyzna ponownie przystawia drabinę i dostaje się przez okno do galerii na pierwszym piętrze. Wcześniej tłucze szybę. Wchodzi do środka. Najsławniejszy obraz Edwarda Muncha „Krzyk” wisi dumnie na ścianie i to jedynie na dwóch drutach, które zostają szybko przecięte kombinerkami. Dzieło obsuwa się po drabinie. Wspólnik, przy samochodzie, czeka na zdobycz. Odjeżdżają.
Zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę umieszczoną na budynku po przeciwległej stronie. To dzięki niemu stwierdzono, że włamanie, od momentu podjechania samochodu do jego odjazdu ze skradzionym obrazem, trwało zaledwie kilkadziesiąt sekund. Strażnik zapytany o to, dlaczego zignorował alarm, odparł, że myślał, iż „to tylko kolejny, fałszywy alarm”.
A „Krzyk” milczał…
Strażnik spokojnie wezwał jednak szefa ochrony i zawiadomił policję, która już stała pod muzeum zastanawiając się, co robią tam drabina, kombinerki i kartka z napisem:
„Dzięki za tak słabą ochronę”.
Tym sposobem, Norwegia została okradziona z najcenniejszego obrazu.
(Nie była to jednak pierwsza kradzież mająca miejsce w tym muzeum – w 1988 roku z sal galerii zniknął inny znany obraz Edwarda Muncha o tytule”Wampir”).
Obiecany happy end
Na nagraniach z Muzeum udało się rozpoznać jednego ze złodziei. Ich głównym motywem, jak zwykle w tego rodzaju przypadkach bywa, okazały się pieniądze. Na dowód posiadania skradzionego obrazu skontaktowali się gazetą „Dagbladet” i ujawnili, gdzie znajdują się fragmenty jego ramy. Podobno Muzeum było gotowe zapłacić żądany okup, a było to możliwe dzięki deklaracji kilku przedsiębiorstw, które zdecydowały się uczestniczyć w tym swoistym „sponsorowaniu”. Policja jednak zablokowała to posunięcie i powoli, acz jak się później okazało skutecznie, zawężała krąg osób podejrzanych.
Obraz Edwarda Muncha „Krzyk” został odnaleziony w hotelu, w mieście Aasgaarstrand, oddalonym około 80 km od Oslo. Aresztowano i oskarżono o próbę sprzedaży tego dzieła trzech Norwegów. Epilog sprawy nastąpił w sądzie – Paal Enger został skazany na karę 6 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności, jego 20-letni wspólnik na karę 3 lat i 9 miesięcy, a dwaj paserzy na kary 4 lat i 9 miesięcy oraz 2 lat i 8 miesięcy.
Autor: Alicja Francikowska
Studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku historia sztuki (studia II stopnia). Licencjat z historii sztuki uzyskała studiując na Uniwersytecie Śląskim z półrocznym pobytem na Uniwersytecie we Florencji. Ukończyła także język francuski z programem tłumaczeniowym oraz studia podyplomowe "Rynek sztuki i antyków". Miłośniczka włoskiego renesansu i włoskiego języka. Obecnie uczestniczka kursu przewodników po Krakowie.
Ulubiony artysta: Stanisław Wyspiański.
zobacz inne teksty tego autora >>