Beata Szady
„Polska według Ryszarda Kai”
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024
208 stron, twarda oprawa
– Słuchaj, znowu ktoś chciał, żebyś zrobił plakat pewnego zadupia, Jakaś miejscowość, o której pierwszy raz słyszałem. Zrób wreszcie zadupie, niech będzie dla wszystkich (…) [s. 54]
Przyznaję się bez bicia, że kiedy w książce zakończyłam część biograficzną, a przede mną była część z reportażami – nie ucieszyłam się. Byłam już przecież w świecie Kai, z którego nie chciałam jeszcze wychodzić, a nagle mam przed sobą siedem reportaży na tak różne tematy. Jechałam wtedy w pociągu i okazało się, że ta część nie tylko idealnie nadała się do podróży, ale była równie wartościowym przeżyciem, co część pierwsza. Zaczynamy od reportażu o Mikstacie, miejscowości, dla której Kaja stworzył jeden z plakatów. Ten pierwszy esej i drugi o sadach grójeckich wydają się być ciągle bardzo bliskie Ryszarda Kai, trochę jakby artysta był tam jeszcze z nami. Kolejne reportaże odchodzą nieco od tematyki samych plakatów, są bardziej luźnymi skojarzenia, ale są niesamowicie ciekawe. O męskim płaczu, o oddawaniu znalezionych rzeczy, o higienie – nie spodziewałam się w książce biograficznej czytać o tym jak ludzie dokonują ablucji w misce z wodą, ale cóż, wciągnęło mnie to całkowicie. Oddaję więc honor Autorce i Wydawnictwu za moje pierwotne zwątpienie i zdecydowanie polecam lekturę książki „Polska według Ryszarda Kai”. To książka dla kochających sztukę, dla tych co kochają Polskę i dla tych, którzy słysząc o miłości do kraju uśmiechają się półgębkiem z lekkim cynizmem. Nie zawiedziecie się!