Julian Fałat (1853-1929)
„Portret malarza (portret Eugena Spiro)”
olej na płótnie, 70 x 62 cm
Düsseldorfer Auktionshaus, Düsseldorf – Niemcy, 28 listopada 2024, cena wywoławcza: 1.000 EUR
Postanowiliśmy opisać kolejny obraz z najbliższej aukcji w Düsseldorfie, pośrednio w odpowiedzi na wiele (często niemerytorycznych) dyskusji, jakie rozgorzały na temat powyższej pracy. Cieszymy się, że dzieła sztuki generują wiele tak emocji oraz pobudzają do dyskusji – ubolewamy jednak nad poziomem wielu wpisów, z jakimi zetknęliśmy się robiąc internetowe poszukiwania na temat powyższej pracy.
W pierwszej kolejności należy odnieść się do najciekawszej naszym zdaniem kwestii – powyższa praca kwestionowana jest na podstawie aparycji sportretowanej postaci z zarzutem, że jeśli ma to być autoportret, to na pewno jest fałszywy, ponieważ Julian Fałat wyglądał inaczej. Otóż dom aukcyjny opisał ową pracę lakonicznie jako „Künstlerportrait”, czyli „Portret malarza” (autoportret powinien w języku niemieckim mieć tytuł „Selbstportrait”), nie sugerując w żaden sposób personaliów owego sportretowanego artysty. W naszej ocenie zwrócenie uwagi na drobny detal – odręczny opis znajdujący się na blejtramie i zweryfikowanie go pozwala z dużą dozą pewności potwierdzić, że osobą sportretowaną był urodzony we Wrocławiu, malarz pochodzenia żydowskiego – Eugen Spiro (1874-1972). Analiza życiorysów obydwóch malarzy pozwala na zaryzykowanie tezy, że obydwaj panowie mieli najpewniej wiele sposobności by spotkać się w Berlinie i nastąpiło to zapewne na przełomie XIX i XX wieku lub w pierwszej dekadzie XX wieku. Dla potwierdzenia tej hipotezy zamieszczamy poniżej zdjęcie Eugena Spiro, z zastrzeżeniem, że pochodzi ono z okresu dwudziestolecia międzywojennego. W naszej ocenie taka identyfikacja portretowanego może znacznie podnosić kolekcjonerskie atuty powyższej pracy.
Technika malarska, dukt pędzla, światłocień oraz bardzo charakterystyczny sposób oznaczenia pracy na odwrociu (cyfrą w prostokącie) są zbieżne z wieloma autentycznymi obrazami Juliana Fałata, jakie znamy z autopsji i jakie mieliśmy przyjemność badać na żywo.
Czy podnoszona przez wielu internetowych komentatorów sprawa sygnatury pisanej czerwoną farbą jest w tym przypadku podstawą do kwestionowania autentyczności pracy? Naszym zdaniem absolutnie nie – po pierwsze znamy wiele autentycznych, olejnych prac Juliana Fałata sygnowanych tym kolorem. Po drugie argument ten jest już w dzisiejszych czasach mocno anachroniczny (dla wyjaśnienia – światło UV jest jednym z podstawowym badań nieinwazyjnych – wywołuje ono określoną fluorescencję danych pigmentów i spoiw z warstwy malarskiej co pozwala w szczególności na zidentyfikowanie fałszywych, domalowanych później sygnatur. Metoda ta nie działa jednak w przypadku czerwonych pigmentów). Aktualne metody postarzania falsyfikatów pozwalają fałszerzom na znacznie bardziej wyrafinowane działania, nie narażające ich na zastrzeżenia znane od wielu dekad (kiedy to sygnatura w kolorze czerwonym była zawsze sygnałem ostrzegawczym). W przypadku opisywanej pracy sposób zapisania sygnatury jest w naszej ocenie zbieżny z charakterem pisma Juliana Fałata i na podstawie zdjęć nie mamy do niej większych, merytorycznych zastrzeżeń.
Reasumując – nasza analiza dokonana została wyłącznie na podstawie zdjęć, co oczywiście daje pewne obszary niepewności (wydanie rzetelnej ekspertyzy na podstawie zdjęć jest absolutnie niemożliwe) – możemy jednak stwierdzić, że w naszej ocenie nie ma racjonalnych i uzasadnionych podstaw do kwestionowania autorstwa w przypadku powyższej pracy.
P.S. Nie współpracujemy w żaden sposób z domem aukcyjnym sprzedającym pracę, a powyższy wpis jest jedynie naszą w pełni subiektywną opinią. Jak zawsze – zapraszamy do merytorycznej dyskusji!
P.P.S. Niska cena wywoławcza nie jest tu absolutnie żadną wskazówką na plus czy minus – to wręcz charakterystyczny znak rozpoznawczy Düsseldorfer Auktionshaus, który w ten sposób pragnie zachęcić jak największą ilość klientów do złożenia limitów lub licytowania. Zdecydowana większość obiektów w katalogu aukcyjnym ma ceny wywoławcze kolosalnie niższe od przeciętnych poziomów rynkowych.
Kazimierz Alchimowicz (1840-1916)
„Stary dworek”
olej na płótnie naklejonym na tekturę, 36,5 x 47,5 cm
Dorotheum, Wiedeń – Austria, 9 grudnia 2024, cena wywoławcza: 2.600 EUR
Pochodząca z późnego okresu twórczości (ale nosząca wszelkie typowe cechy twórczości autora), praca pochodzącego z Wilna Kazimierza Alchimowicza. W notowaniach aukcyjnych jego prac zauważyć można olbrzymią rozpiętość cen – od 4.000 do 6.000 zł za niewielkie, szkicowe prace olejne po 360.000 zł uzyskane za wystawianą w warszawskiej Zachęcie w 1900 roku „Świteziankę”. W tym kontekście proponowane przez Dorotheum 2.600 EUR wydaje się być rozsądną kwotą.
Gustaw Klimt (1862-1918)
„Akt z draperią”
niebieska kredka na papierze, 56,5 x 37,5 cm
Karl & Faber Kunstauktionen GmbH, Monachium – Niemcy, 5 grudnia 2024, cena wywoławcza: 40.000 EUR
Praca niepolskiego (acz dość znanego) artysty o której postanowiliśmy wspomnieć, aby zobrazować pewne paradoksy polskiego rynku sztuki (w szczególności jego części związanej ze sztuką współczesną). Aktualna sytuacja jest taka, że powyższy rysunek legendarnego Gustawa Klimta – pochodzący ze spuścizny po artyście, wielokrotnie wystawiany i reprodukowany, ma cenę wywoławczą oraz estymację ustaloną na poziomie niższym niż np. rysunki Andrzeja Wróblewskiego na rynku polskim. Przy całym szacunku i sympatii dla Wróblewskiego – sytuacja taka nie ma naszym zdaniem logicznego uzasadnienia. Wszystkich polskich kolekcjonerów sztuki współczesnej zachęcamy do szerszego spojrzenia na rynek oraz nie uczestniczenia w „owczym pędzie” panującym często przy sprzedaży dzieł sztuki współczesnej i najnowszej. Jak pokazują doświadczenia rynku sztuki z okresu wielu dekad – żaden sektor rynku sztuki nie jest tak podatny na wszelkie spekulacje jak sprzedaż sztuki współczesnej.
Tadeusz Kantor (1915-1990)
„Informel”
olej na płótnie, 65 x 81 cm
Eddie’s Auction, Nowy Jork – Stany Zjednoczone, 8 grudnia 2024, estymacja: 600 – 800 USD
Podrabianie dzieł tworzonych w nurcie informel nie jest wcale tak prostym zadaniem jakby się mogło początkowo wydawać. Podczas weryfikacji takiej pracy, oprócz badania właściwości fizykochemicznych (które z pewnością dałyby negatywny rezultat w powyższym przypadku – wymagałyby jedynie dostępu do samej pracy), pozostaje zwrócenie uwagi na wiele drobnych acz charakterystycznych cech związanych z manierą malarską Kantora, o których fałszerz nie miał pojęcia (o których w tym przypadku wolelibyśmy nie wspominać). Najważniejszą jednak kwestią jest proweniencja – w przypadku tego typu prac jej całkowity brak zazwyczaj zwiastuje wręcz bezdyskusyjne kłopoty. Nie polecamy dołączenia do osób oferujących już 700 dolarów (w momencie powstawania tegoż wpisu).
Magdalena Abakanowicz (1930-2017)
„Twarz”
tusz na papierze, 40 x 27 cm
Antique Arena Inc., Brooklyn – Stany Zjednoczone, 8 grudnia 2024, cena wywoławcza: 50 USD
Falsyfikat mający więcej wspólnego ze sztuką dzikich plemion afrykańskich niż z twórczością Magdaleny Abakanowicz. Naśladowanie prac tejże artystki w technice tuszu lawowanego jest nie tak prostym zadaniem, jakby się to pozornie wydawało – powyższy potworek jest najlepszym tego potwierdzeniem. Odradzamy!
Przedstawione opinie prezentują subiektywne zdanie autorów – przygotowane są zgodnie z ich najlepszą wiedzą i możliwością oceny wykonane jedynie na podstawie zdjęć. Prosimy pamiętać, że finalna, prawna odpowiedzialność za autentyczność i zgodność dzieł ze stanem faktycznym jest odpowiedzialnością sprzedawcy.
Jeśli byliby Państwo zainteresowani spersonalizowanymi rekomendacjami lub wstępną oceną autentyczności obrazów lub dzieł sztuki – możemy przygotować taką opinię w ramach płatnej, dedykowanej usługi. Zapraszamy do kontaktu!