1. Ten niekwestionowany mistrz małych form pejzażu był współtwórcą panoram malarskich
Jan Stanisławski w 1895 roku został zaproszony przez Juliana Fałata do współpracy przy malowaniu panoramy Przejście przez Berezynę. Ta monumentalna kompozycja powstawała w Berlinie, a tworzyli ją wspólnie artyści: Julian Fałat, Wojciech Kossak, Michał Gorstkin Wywiórski, Antoni Piotrowski, Kazimierz Pułaski (cioteczny brat Kossaka) i oczywiście wspomniany Jan Stanisławski. Początkowo Stanisławski wykonywał szkice i studia pejzażu w plenerze, nad brzegami Berezyny, a w styczniu 1896 roku dołączył do grupy malarzy w Berlinie. Malował partie krajobrazu wraz z Wywiórskim, który w listach pisał: Stanisławski robi dobrze, ale trzeba go ciągle pilnować, aby nie dłubał za dużo. Artystów odwiedziła w Berlinie malarka Pia Górska, która tak wspominała swoją wizytę: Byli wszyscy w trakcie malowania, przejęci, zapaprani farbami, weseli i pełni pomysłów (…) Wszędzie drabiny, paki, rusztowania, tu walające się pędzle szerokości dłoni, tam miski napełnione cieczą różnorodnych farb, a przy nich kartki z napisami: „śnieg w cieniu”, „niebo”, „most”, „horyzont”, „lasek”. Panorama Przejście przez Berezynę (Berezyna), choć uznawana za jedną z lepszych realizacji, nie odniosła oczekiwanego sukcesu i została pocięta przez Kossaka na płótna o mniejszym formacie, umożliwiające sprzedaż. Zaraz po ukończeniu prac przy Berezynie, wiosną 1896 roku Jan Stanisławski dołączył do Jana Styki, Tadeusza Popiela i Zygmunta Rozwadowskiego malujących we Lwowie panoramę Golgota, gdzie również wykonał partie krajobrazowe. Panorama ta zachowała się do dzisiaj i jest eksponowana w specjalnym pawilonie przy Forest Lawn Memorial Park w Los Angeles.
Wnętrze pracowni w Berlinie (Stanisławski drugi od prawej), drzeworyt Edwarda Gorazdowskiego, Tygodnik Ilustrowany, 1901
Jan Stanisławski podczas malowania panoramy, drzeworyt Edwarda Gorazdowskiego, Tygodnik Ilustrowany, 1901
Jan Stanisławski (1860-1907) „Horyzont z Panoramy Berezyny”, ok. 1896 roku, źródło: Desa Unicum
2. Był niezwykle barwną postacią Krakowa przełomu wieków
Profesor Jan Stanisławski był powszechnie znany, i to nie ze względu na rzucającą się w oczy posturę, lecz przede wszystkim jako erudyta, miłośnik sztuki, teatru, bywalec kabaretu „Zielony Balonik”. W domu u Stanisławskich gromadziły się wybitne postaci ówczesnego Krakowa, prowadzono dyskusje o sztuce, literaturze, muzyce. Zenon Przesmycki (Miriam) wspominał owe nieprzymuszone, samorzutne, częstokroć niespodziane sympozja artystyczne w cichym mieszkanku przy ulicy Pańskiej, z których szło nieobliczalne w skutkach promieniowanie zapału i energii. A malarz Władysław Jarocki pisał: Ten „kresowiec-Paryżanin”, jak go Boy określił, czuł się równie dobrze w bezkresnych stepach ukraińskich, jak i wyrafinowanej kulturze francuskiej. Po zamianowaniu go profesorem w Akademii krakowskiej stał się jej duszą, ale nie tylko jej, lecz całego Krakowa. Był jednym z założycieli Tow. Artystów Polskich „Sztuka”, jednym z inspiratorów „Zielonego Balonika” i jego entuzjastą. Odgrywał w życiu kulturalno-artystycznym Krakowa pierwszoplanową rolę. Dużego wzrostu, o nie za długich nogach, nadmiernie, chorobliwie otyły, z dużym brzuchem, zewnętrznie nadawał się do karykatury. Przez krótki czas na zajęcia w klasie pejzażowej Stanisławskiego uczęszczał Wlastimil Hofman, który pisał o profesorze: wysoki, potężnie zbudowany, jak zawsze wykwintnie ubrany, w cylindrze na głowie…
Jan Stanisławski (1860-1907) „Kościół Mariacki w Krakowie”, ok. 1904, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Jan Stanisławski z żoną, ok. 1903 roku, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Jan Stanisławski i Ferdynand Ruszczyc, fot. NAC
Jan Stanisławski, rysunek autorstwa Wł. Jarockiego, ok. 1902-1904 roku, źródło: Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie
3. Zajmował się litografią barwną
Na początku dwudziestego wieku Jan Stanisławski opracował cykl oryginalnych litografii wielobarwnych. Prace te wykonał specjalnie dla pisma literacko-artystycznego „Chimera”, które założył i redagował Zenon Przesmycki, poeta, tłumacz oraz wydawca, a z czasem też serdeczny przyjaciel Stanisławskiego. Melduję pokornie, że 2 litografie już są w robocie, a mianowicie: motyw z Villa d’Este (już w 3 kolorach mam odbitki) i topole nad wodą, w jednym dopiero kolorze. Zrobię jeszcze jako No. 3 kościół Śgo Marka o zachodzie słońca i jako N. 4 chyba „Tyniec” [ostatecznie artysta przygotował litografię „Sad ukraiński”] (…) Kolory tak wykombinowałem, że trzy będą te same we wszystkich czterech litografiach, a już po dwa będą musiały mieć każda inne specjalne. (…) Postaram się, żeby odbitki na różnych papierach (lit.) dobrze wypadły – pisał Stanisławski w liście do Przesmyckiego w listopadzie 1900 roku. Artysta odbijał wszystkie plansze graficzne w Zakładzie artystyczno-litograficznym Antoniego Pruszyńskiego w Krakowie przy ulicy Pijarskiej 17. W listach do Przesmyckiego donosił: Już od 6 tygodni jestem specjalnie litografem, a nie malarzem (…) Ta bestia Pruszyński rozciąga na kilka dni zmianę każdego koloru – spędzam u niego nieraz po parę godzin… W „Chimerze” ukazały się cztery litografie barwne Stanisławskiego: Kościół św. Marka o zachodzie słońca, Topole, Villa d’Este – publikowane w numerach z 1901 roku oraz Sad ukraiński w roku 1904.
Jan Stanisławski (1860-1907) „Topole”, litografia, 1901 rok
Jan Stanisławski (1860-1907) „Kościół św. Marka o zachodzie słońca”, litografia, 1900 rok
Jan Stanisławski (1860-1907) „Villa d’Este”, litografia, 1900 rok
Jan Stanisławski (1860-1907) „Sad ukraiński (Krajobraz o zmroku)”, litografia, 1904 rok
4. W pejzażach, zwłaszcza w widokach Ukrainy, zawarł filozofię epoki
Artysta urodził się w 1860 roku we wsi Olszana na Ukrainie, był synem prawnika i poety Antoniego Stanisławskiego. Z domu rodzinnego wyniósł wszechstronną edukację, a jako artysta – pamięć rodzimego pejzażu. W dalszych latach, gdy kształcił się w Warszawie (na Wydziale Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego, a później w Szkole Rysunkowej Gersona), gdy studiował w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, potem gdy przebywał w Paryżu, by ponownie powrócić na stałe do Krakowa jako profesor Akademii, nie zapominał o stronach rodzinnych. Odwiedzał często matkę, która mieszkała już wtedy w Kijowie. I podczas tych pobytów nieustannie tworzył pejzaże, o których Zenon Przesmycki pisał, że śpiewają (…) jak szumy i dumki ukraiński. Bo też nie na darmo wydała go Ukraina, nie Ukraina tradycji zaporoskich czy rodzajowości bałagulskich, lecz ta prawdziwsza, ta niezmienna (…) Ziemia słońca i najmelodyjniejszych pieśni ojczyzna. [Obrazy jego] zostawiają w duszy widza nie wspomnienie sumy poszczególnych wrażeń, lecz jakąś jednolitą wizję czy to obrzeża stepowego, czy jakiegoś morza światłości, czy wielkiego, obejmującego wszystko zmierzchu, świadczy to o zdolności Stanisławskiego do tego, co jedynie należałoby nazwać symbolizowaniem, to jest, do zamykania w pojedynczym szczególe poczucia całej natury. Stanisławski malował krajobrazy operując syntetyczną plamą barwną, pewnym pociągnięciem pędzla wydobywał kształty, pod wpływem doświadczeń francuskiego impresjonizmu dostrzegał znaczenie i rolę światła. Do swoich kompozycji wybierał proste motywy, którym nadawał uniwersalny sens, osiągając prawdziwe mistrzostwo w przedstawieniach ukraińskiego pejzażu i widoków Dniepru.
Jan Stanisławski (1860-1907) „Dniepr niebieski”, 1904 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Jan Stanisławski (1860-1907) „Obłok nad Dnieprem”, 1903 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Jan Stanisławski (1860-1907) „Wieś ukraińska”, 1903 rok, źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
5. Zmienił podejście do studiowania natury
Tak, jak malarstwo Jana Matejki wpłynęło na pokolenie artystów tworzących kompozycje historyczne, tak Jan Stanisławski zrewolucjonizował sam proces kształcenia w krakowskiej Akademii. Powołany w 1897 roku przez Juliana Fałata na stanowisko profesora Szkoły Sztuk Pięknych (przemianowanej wkrótce na Akademię Sztuk Pięknych), utworzył klasę pejzażu i dosłownie „wyprowadził” studentów z murów uczelni. Dotychczasowa praktyka akademicka obejmowała wykonywanie w naturze jedynie szkiców rysunkowych i studiów przygotowawczych, natomiast sam proces malowania kompozycji odbywał się w zaciszu pracowni. Tymczasem Stanisławski, korzystając z podobrazi o niewielkich rozmiarach, tworzył pejzaże bezpośrednio w plenerze. Początkowo zajęcia ze studentami odbywały się w pobliżu Akademii – na Plantach i w Parku Jordana. Z czasem wycieczki plenerowe objęły rejon podkrakowskich Dębnik, a dalej Tyniec, Tenczynek, Porąbkę Uszewską i Zakopane.
Niecierpliwie czekaliśmy końca kwietnia, by gromadą wyjechać na pejzażową wycieczkę – pisał malarz Marcin Samlicki, jeden z uczniów Stanisławskiego. W tym roku (1906) postanowiliśmy zmienić okolicę. (…) obecnie za inicjatywą kolegi Wojnarskiego mieliśmy osiedlić się w Porąbce Uszewskiej, w powiecie brzeskim. (…) Pojechaliśmy do tej Porąbki, która nas powitała kwitnącymi sadami jabłoni i grusz, szerokimi łanami żyta mieniącego się fioletem kłosów i zielenią źdźbeł. (…) Zachwyciła nas ta wieś, toteż jak zgłodniali rzuciliśmy się na nią. Wszędzie nas było pełno od rana do nocy. Stanisławski przeprowadzał korekty szybko i zdecydowanie, trafnie przy tym dobierając uwagi. Im motyw jest skromniejszy, tym go bardziej należy opracować, mawiał. Stanisławski zmarł nagle w 1907 roku, ale wpływ i dziedzictwo jego pracowni na trwale zapisały się w malarstwie polskim.
Jan Stanisławski (1860-1907) „Giewont widziany z Toporowej Cyrhli”, źródło: Salon Connaisseur Kraków
Jan Stanisławski (1860-1907) „Staw”, źródło: Salon Connaisseur Kraków
Jan Stanisławski (1860-1907) „Dębniki – ogródek”, źródło: Muzeum ASP Kraków
Źródła:
- Wiesław Juszczak, Jan Stanisławski, Warszawa 1972
- Jan Michalik, Nieznane teksty „Zielonego Balonika” [w:] Pamiętnik literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej, 76/2, 1985
- Wspominając Akademię. Napisane, wybrane, okazane, t.1, oprac. Jacek Dembosz, Kraków 2018
Autor: Katarzyna Łomnicka
Historyczka sztuki z wieloletnim doświadczeniem na rynku antykwarycznym, autorka wydawnictw monograficznych i katalogów wystaw z zakresu sztuki polskiej XIX i XX w., kuratorka wystaw. W Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego prowadzi zajęcia dotyczące funkcjonowania rynku sztuki. Świadczy usługi eksperckie dla kolekcjonerów.
zobacz inne teksty tego autora >>




















